Czy to wojna o nasze dzieci?
"Wydawnictwo Czarna Owca postanowiło zrobić porządek w sferze wychowania dzieci, publikując w ubiegłym roku serię książek pod wiele obiecującymi tytułami: "Wielka księga cipek", "Wielka księga siusiaków", "Boga przecież nie ma". Ktokolwiek z nowoczesnych rodziców miałby jeszcze choć cień wątpliwości, jak wychowywać dziecko, może sięgnąć po jedną z tych pozycji, a najlepiej po wszystkie. Uwaga dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, o co chodzi: właśnie otworzył się nowy front wojny o nasze dzieci. A może już trwa w najlepsze, tylko myśmy przegapili jej początek?" - pisał w katolickim miesięczniku "W drodze" Jacek Kowalski.
Czy na podstawie powyższych cytatów można stwierdzić, że książki o "cipkach" i "siusiakach" rzeczywiście są tak wstrętne i demoralizujące, jak chcieliby niektórzy prawicowi politycy czy katoliccy publicyści? Czy książki te rzeczywiście stanowią tak wielkie zagrożenie, że powinno się je wycofać ze sprzedaży? Czy można się zgodzić z głosami takimi, jak prezentowany powyżej czy też jest to po wypowiedź jednej ze stron ostrego, ideologicznego sporu, którego nie sposób rozstrzygnąć? Zachęcamy do dyskusji.
Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL.Cytowany w tekście wywiad z Alicją Długołęcką do przeczytania w całości: tutaj .