Trwa ładowanie...
recenzja
01-08-2010 17:03

Cztery ciotki zamiast rodziców

Cztery ciotki zamiast rodzicówŹródło: Inne
dfeg5uu
dfeg5uu

Początek powieści jest bardzo mocny: oto dziewiętnastoletnia dziewczyna Zeliha z wielką determinacją maszeruje ulicami Stambułu do gabinetu ginekologicznego, aby dokonać aborcji. W ostatnim momencie jednak zmienia zdanie, Allach, w którego nie wierzy, daje znak, by ocalić dziecko. Tak na świat przychodzi jedna z głównych bohaterek powieści, Asya.Jej dom rodzinny jest opanowany przez kobiety – przedwczesna i nagła śmierć szczególnie upodobała sobie mężczyzn z rodu Kazanci. Toteż Asya, ów tytułowy bękart, jest wychowywana przez swą matkę (którą z uporem godnym lepszej sprawy tytułuje ciotką), jej trzy dziwaczne siostry oraz dostojną matronę, Güslüm. Ale jest jeden żyjący męski przedstawiciel rodu, Mustafa, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie ułożył sobie życie, ożenił się z rozwódką Rose, prawdziwą amerykańską dziewczyną i został ojczymem pięknej i inteligentnej Armanusz Czachmaczian. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że pierwszy mąż Rose i ojciec Armanusz był Ormianinem, którego rodzina
wiele wycierpiała z rąk Turków, zaś Mustafa za żadne skarby świata nie miał ochoty na utrzymywanie kontaktów ze swą rodziną, pozostawioną w Stambule.

Bękart ze Stambułu należy do typu powieści, który szczególnie lubię. W warstwie podstawowej jest to po prostu fresk obyczajowy, opowieść o życiu współczesnych Turczynek, które świetnie czują się w swoim towarzystwie, uwielbiają przyrządzać smakowite potrawy (prawie każdy rozdział ma kulinarny tytuł) oraz ormiańskiej diaspory, która osiadła w Stanach Zjednoczonych i stara się nie stracić swojej tożsamości narodowej, co z biegiem czasu i pokoleń staje się coraz trudniejsze. W drugiej warstwie, znacznie poważniejszej, to przerażająca historia losów Ormian w Turcji, pierwszego nowożytnego, starannie zaplanowanego ludobójstwa, masowej eksterminacji narodu, który od wieków uczestniczył w życiu Imperium Ottomańskiego. Elif Şafak zabrała się za to w najlepszy sposób, pokazując losy dwóch rodzin, tureckiej i ormiańskiej, ściśle z sobą splecione (tu czeka czytelnika sporo niespodzianek), które polityka rozdzieliła i skłóciła. Autorka ukazuje problem konfliktu ormiańsko-tureckiego wielowymiarowo, swobodnie
poruszając się na szerokim planie czasowym, przez trzy pokolenia swoich bohaterów, a przede wszystkim bohaterek. Możemy poczuć niesymetryczność konfliktu, jego ważność dla wygnanych i skrzywdzonych Ormian, dla których gehenna sprzed niemal wieku jest wydarzeniem wciąż żywym, wciąż ważnym, stanowiącym podstawowy element mitologii narodowej. Nienawiść do Turków stanowi rdzeń duszy wielu nawet mocno zasymilowanych wygnańców w Stanach. Tymczasem w Turcji jest to sprawa nieistniejąca w świadomości historycznej – Armanusz, rozmawiając w Stambule o mordowaniu swoich rodaków, natrafia na mur niezrozumienia i ignorancji, nawet wśród wykształconych, niechętnych rządowi w Ankarze i okcydentalnych bywalców Cafe Kundera, którzy po prostu nic o tym nie wiedzą, i wiedzieć nie chcą.

Jednakowoż najważniejszym motywem powieści, wręcz jej rdzeniem, do którego dochodzimy w trakcie lektury, jest sprawa tożsamości, jej posiadania i utraty. Elif Şafak prowadzi swoje bohaterki do zadania sobie fundamentalnego pytania: kim jestem? Dlaczego jestem taki, a nie inny. Dlaczego jestem tu, a nie tam? Jaki wpływ na moje życie ma urodzenie się w tym kraju, w tej rodzinie, co byłoby, gdybym urodził się gdzie indziej, gdybym miał inną matkę, gdyby coś w przeszłości potoczyło się inaczej. Historia w skali małej, mojej rodziny, czy dużej, mojego narodu, jaki jest jej wpływ na sposób mojego myślenia, ile z mojej własnej tożsamości wziąłem z kultury, który mnie kształtuje? Czy ją akceptuję, czy raczej kontestuję? Jak dalece można od niej uciec, zmienić się, przepoczwarzyć w kogoś innego? Bohaterowie Bękarta ze Stambułu miotają się w kontekście historii swoich rodzin i narodów, niektórzy szybko akceptują narzucono kulturowo ograniczenia, inni walczą, by swą tożsamość przekroczyć. Ormanie, których
wymordowano i wynarodowiono, uważają swą kulturę, język, religię i tożsamość za wszystko, co posiadają. Turczynka Asya, tożsamościowo okaleczona przez brak ojca, o którego losach niczego nie może się dowiedzieć, postanawia porzucić swoją tureckość i przystąpić do kosmopolitycznego towarzystwa, przesiadującego w Cafe Kundera. Artyści, których przytłacza pochodzenie, dla których kultura Turcji stanowi garb, przeszkodę, by stać się prawdziwymi Europejczykami, walczą o wyzbycie się związków ze swym krajem, że nawet rozmowy toczy po angielsku. Asya, rozdarta pomiędzy swym tradycyjnym domem, miłością do Johnny’ego Casha i swym wiecznie kontestującym politykę rządu, zapijaczonym kochankiem, zostaje absolutnie zaskoczona żywiołowym umiłowaniem swej ormiańskości przez Armanusz, która ledwie porozumiewa się w języku swoich przodków po mieczu, ale z wielką żarliwością identyfikuje się ze swoją ormiańskością. Dziewczęta stanowią dwie strony tego samego problemu z tożsamością. Dla Armanusz jest to kwestia miłości do
rodziny ojca, a zwłaszcza babci i legionu krewnych, ormiańskością oddycha, pomimo presji kultury amerykańskiej oraz naiwnego uczucia jej matki, Amerykanki. Asya jest zagubiona, brak ojca i trudne relacje z matką, która z uporem lepszej sprawy chce ją od małego usamodzielnić, powodują brak szacunku dla swoich korzeni rodzinnych i narodowych. Jednak wydarzenia uzmysławiają jej, że nie ma ucieczki przed własnym kontekstem rodzinno-narodowo-historycznym, nie jest możliwe zarzucenie tego bagażu i stania się kimś innym. Armanusz akceptuje taki stan rzeczy, choć jej łatwiej byłoby się zintegrować w amerykańskim społeczeństwie. Asya z tym walczy, ale jej walka jest raczej kontestacją nie do końca normalnej sytuacji rodzinnej.

Bękart ze Stambułu Elif Şafak sprawa sporo czytelniczej przyjemności, ale nie jest to przyjemność bez wymagań. Autorka porusza bardzo drażliwą w Turcji kwestię, miała nawet kłopoty z wymiarem sprawiedliwości za niektóre opinie w tej książce, robi to jednak, używając estetyki obyczajowej powieści dla kobiet, sagi rodzinnej i – o co miałbym największe pretensje – realizmu magicznego. Elementy nadprzyrodzone, którymi na szczęście Şafak nie szafuje nadmiernie, są tutaj zupełnie niepotrzebne, psują kompozycję i klarowność fabuły. Powieść jest niewątpliwie pisana przez osobę przesiąkniętą kulturą zachodnią, widać pewien dystans do tradycji tureckich, jednak z naszego punktu widzenia jest to zaleta – kultura tak odmienna, ale geograficznie bliska, była dla nas literacko niedostępna. Literacki Nobel dla Pamuka spowodował, że tak solidne i ciekawe powieści znad Bosforu mogą nas cieszyć.

dfeg5uu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dfeg5uu