Człowiek w obliczu kresu życia. Studia interdyscyplinarne
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2018 |
Autorzy | |
Wydawnictwo |
Oddajemy do rąk czytelników publikację dotyczącą szeroko pojętego zagadnienia śmierci pt. Człowieka w obliczu kresu życia – studia interdyscyplinarne. Mamy w zamiarze dostarczyć opracowanie, które w trzech wymiarach zarysowuje eksponowane zagadnienie, tj. Współczesne zainteresowania śmiercią – w stronę egzystencjalnej przepaści, Myślenie trudne, lecz niezbędne – cenne doświadczenia śmierci, Śmierć społeczna – nieposkromione myśli o unicestwieniu. W zależności od wymiaru mówimy m.in. o kwestii związanej z odchodzeniem, odejściem, końcem i wiarą w to, że „życie ludzkie się jeszcze nie kończy”. W tekstach wyłania się walka o życie, ważne jest bowiem to, aby je dogonić, nadać mu sens, nową jakość – zwłaszcza w ostatnich dniach, chwilach zanim odejdzie z ostatnim oddechem. Ilustruje się jednocześnie doświadczanie śmierci widzianej z różnych perspektyw, a także wyrażonej w ignorancji, spychaniu na margines społecznego funkcjonowania zarówno problemów, jak i osób z nimi się zmagających, piętnowaniu zjawisk będących udziałem człowieka wówczas, kiedy żyje. Można by wskazać, że jest to uśmiercanie za życia. Ten wymiar ma na celu przywołać refleksję i mądrość, która spowoduje pragnienie otwarcia się na życie, innego spojrzenia na nie.
Zarysowane wymiary związane są z uczeniem się na nowo każdego etapu życia zbliżającego nas do śmierci. Może być to zmaganie ze śmiertelną chorobą kogoś bliskiego, swoją, towarzyszenie komuś w odchodzeniu, a także zmiana myślenia i redefiniowania zjawisk zepchniętych na margines – kres życia. Może to być w końcu i nowy sposób rozumienia, udzielania pomocy, otwierania drzwi przed tymi, którzy tak jak inni zasługują na takie samo życie ze względu na jego osobowy wymiar i nadaną każdemu bez wyjątku godność.
Holistycznie rzecz ujmując, należy nadmienić, że niewątpliwie ukazane teksty nie są przygodnie dobrane, ale posiadają wspólny mianownik o wektorze rozważań skoncentrowanych na krańcach egzystencjalnego tchnienia. Kreślone w książce słowa dookreślają i wypełniają niniejszy dyskurs, wywołując – jak należy mniemać – trudne myśli oraz refleksje o przemijaniu i doczesności. Instynkt życia oraz konstruowanie ścieżki własnego rozwoju, a także sam fakt codziennego funkcjonowania, rozniecają uzasadnione obawy szczególnie w kontekście nurtu ziemskiego bytowania o to, co wydarzy się jutro, jak potoczy się moje życie.
Lokując nasze dysputy w takiej problematyce, pomimo jej ciężaru egzystencjonalnego liczymy, że staną się one zachętą do naukowego namysłu. Polecamy niniejszą lekturę z nadzieją na życzliwe przyjęcie i pozytywny odbiór.
Numer ISBN | 978-83-8095-324-6 |
Wymiary | 235x160 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 340 |
Język | polski |
Fragment | Wprowadzenie Śmierć – ostentacyjna, a zarazem niepojęta, przezroczysta, ale nieczytelna, całkowita, a jednocześnie reprezentująca nieobecność – należy do zdarzeń niesłownych. Reagujemy na nią tak, jakby złamała słowo, którego nigdy i nikomu nie dała, a okaleczony język, który nam zostawia, sprawia, że stajemy się oniemiali [...]. Słów w obliczu śmierci jest zawsze za dużo albo za mało, nigdy w sam raz [...]. Metafory religii, filozofii, biologii czy medycyny to pośrednictwa naszych języków, które mówią w jej zastępstwie. Wydaje się, że o śmierci – kresie ludzkiego życia – napisano prawie wszystko. Owo wrażenie pozostaje jednak złudne, na jej temat można bowiem nieustannie formułować kolejne pytania, poddawać refleksji doświadczenia osób towarzyszących tym, którzy odeszli, nadal poszukiwać rozwiązań pomocnych w przeżywaniu żałoby dla tych, którzy pożegnali bliskich. Nikt nigdy nie widział śmierci, żaden żyjący człowiek jej nie doświadczył (wykluczamy tu doświadczenie śmierci klinicznej), a zatem każde doniesienie w zakresie odczuć, refleksji, przemyśleń okazuje się istotne i interesujące. Nauka zadaje pytanie śmierci w tym samym czasie, kiedy śmierć zaczyna naprawdę zadawać pytania człowiekowi. Bez wątpienia myśl o własnej śmierci i szczególnie bliskich nam osób należy do tych, która najczęściej nas emocjonalnie zajmuje. Myślenie o śmierci czy kresie ludzkiego życia nie jest łatwe. Co więcej, zależy od przyjętego światopoglądu, wiary czy określonych podstaw filozoficznych. Niestety, niewiele osób mimo wielu takich doświadczeń uświadamia sobie fakt krótkotrwałości własnego istnienia. Rzadko wykorzystujemy chorobę jako okazję do zbudowania naszego stosunku do życia lub zrozumienia lęku przed śmiercią. Nękające nas dolegliwości uważamy za nieszczęśliwe zrządzenie losu. Chcemy sprostać ideałom zdrowia i witalności rodem z reklamy pepsi-coli. Sądzimy, że jesteśmy O.K. tylko wtedy, kiedy cieszymy się dobrym zdrowiem […] W domach pogrzebowych pudrujemy umarłym twarze, co również świadczy o naszym sprzeciwie wobec przemijania. Wygodnie rozparci w ulubionych fotelach, czytamy w gazetach […] „Pięć osób poniosło śmierć w pożarze hotelu w Cleveland”, „Dziesięć osób zginęło w wypadku samochodowym na autostradzie”, „Tysiące ludzi zostało zasypanych podczas trzęsienia ziemi we Włoszech” […] Czytając o śmierci innych, cieszymy się, że żyjemy, i myślimy o sobie jak o nieśmiertelnych […] Nieczęsto potrafimy w śmierci innego człowieka dostrzec prawdę o nietrwałości wszystkich zjawisk i zauważyć, że taka jest kolej rzeczy. Kiedy indziej będąc w sile wieku, podejmujemy refleksję, koncentrując się na jej rodzaju, na rzeczach, które udało się nam dokonać, na poznanych osobach i na tym, co mogło być przed nami. Niekiedy pojawia się wyrzut sumienia z powodu niezałatwionych spraw czy poczucia zmarnowania życia. Stając w obliczu śmierci kogoś bliskiego, przywołujemy w myśli wspólne spotkania, doniosłe wydarzenia, przeżyte sytuacje. O zmarłym myślimy wówczas bardzo ciepło i zwykle z tęsknotą. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku myślom towarzyszy smutek, rozżalenie, a niekiedy nawet fizyczny ból. Przeważnie zawsze po twarzy spłynie kilka łez. Już na pierwszy rzut oka widać, że sama myśl o zbliżającej się śmierci wywołuje potężny wicher emocji. Porywa on zwiędłe liście porzuconych marzeń, strzępy zapomnianych melodii. Przenika nas do szpiku kości. Śmierć uruchamia całą machinę różnorodnych spraw, które muszą zostać uregulowane zarówno w wymiarze osobistym, rodzinnym, jak i społecznym. Naszą intencją w tym miejscu nie jest opisywanie owych regulacji, ale ich zaakcentowanie. Dotyczą one rzecz jasna człowieka, który umiera, ale także – a może przede wszystkim – osób nadal żyjących. Dramat śmierci nie byłby tak silny dla człowieka, gdyby nie łączyła go miłość z tymi, od których się oddala. [...] |
Podziel się opinią
Komentarze