Trwa ładowanie...
recenzja
28-02-2014 09:51

Człowiek stworzony do przygody

Człowiek stworzony do przygodyŹródło: Inne
dhv65hv
dhv65hv

Timothy'ego Willocksa można znać z kilku rzeczy: mieszkańcy rodzinnego Stalybridge znają go zapewne jako psychiatrę, specjalizującego się w leczeniu uzależnień, a wielbiciele brytyjskich kryminałów – z wydanego w 1991 roku "Buntu w Green River" (w Polsce opublikowanego w 2007 r.), które wyjątkowo ceni inny pisarz, James Ellroy. Ale jego najbardziej znaną powieścią jest "Religia" – pierwsza część cyklu o Mattiasie Tannhauserze wydana w 2006 r.

Zapytany o inspirację do napisania "Religii" w rozmowie z Claytonem Moorem, redaktorem portalu Bookslut, Willocks wymienia sztukę Christophera Marlowe'a "Żyd z Malty" – to właśnie prace nad tym tekstem "otworzyły przed nim puszkę Pandory".

Owocem tego otwarcia był tekst niewątpliwie obszerny, nie tylko pod względem objętości (polskie wydanie obejmuje ponad 700 stron), ale także opisywanej tematyki. Wprawdzie osią konstrukcyjną książki jest oblężenie Malty z 1565 roku, ale opisywane wydarzenia stanowią dobry pretekst do opowieści o szesnastowiecznej kulturze, muzyce, medycynie, sztuce wojennej, alchemii, astronomii, polityce czy ekonomii. Ten opisywany z niezwykłą drobiazgowością portret epoki to świetne tło dla przedstawianej przez Willocksa historii Mattiasa Tannhausera. Mężczyzna, który swoje nom de guerre przybiera już jako dorosły człowiek, to postać złożona. Jako młody chłopak zostaje wcielony do oddziału janczarów po tym, jak został porwany przez oddział Turków przejeżdżający przez jego rodzinną wioskę. Mattias jest świadkiem brutalnego morderstwa swojej matki i dwóch sióstr, jednak czytelnik nie śledzi jego losów pod tureckim jarzmem. Zamiast tego Willocks każe spotkać bohatera ponownie dopiero, gdy jest już dojrzałym mężczyzną, który
zdążył już udowodnić niejeden raz, że ma głowę do interesów i filozoficznych dysput, rękę do walki i spory urok osobisty. Trochę w tej liście zasług aż nadto cech idealnego bohatera powieści przygodowej – programowo spada zawsze na cztery łapy, nawet tam, gdzie powinna spotkać go śmierć. Nie w tym zapewne rzecz i możliwe, że zbytnie krytykanctwo i za duże wymagania wobec lektury tylko ją utrudniają. W każdym razie jest to jedna z lepiej nakreślonych postaci "Religii", może poza głównym przeciwnikiem, inkwizytorem Ludovikiem. W gronie postaci kobiecych Willocks idzie śladem swoich pisarskich krewnych, jak choćby Folleta: bohaterki są programowo piękne, ponętne i to głównie ich ciało jest przedmiotem rozważań, choć – jak przystało na "spis zalet" – zdarza się, że autor niemal jednym tchem wymienia cały rejestr cnót. Trudno tu mówić o wielkiej psychologizacji postaci, choć i tak jest nieźle. Odnoszę jednak wrażenie, że przygody poproszonego o odnalezienie zagubionego syna pięknej kobiety Tannhausera to tylko
sposób na wprowadzenie tego, co w książce najbardziej istotne: rozważań na temat religii.

Co ciekawe, choć cała książka w jakiś sposób bezustannie odnosi się do tematu wiary i religii, nie ma jednego miejsca, w którym zostaje postawiona teza - wprawdzie każdy bohater ma swoje zdanie, ale brak tu ortodoksyjnego, jednoznacznego ujmowania "jak być powinno". To stanowi ogromną siłę tej powieści, podobnie jak plastyka opisu, choć ta ostatnia działa często bardziej jak obosieczny miecz.

dhv65hv

Dzieje się tak ponieważ autora bardzo często ponosi i to w zupełnie różne rejony: jeśli bitwa i walka, to opisy najkrwawsze z krwawych, skrupulatnie odnotowane zostaną poszczególne etapy zabijania, torturowania i umierania. Jeśli seks to także bez jakichkolwiek domysłów, ale najgorzej jest właściwie, gdy Willocks sili się na romantyzm. O ile jeszcze erotyka i wszechobecna śmierć są zrozumiałe i czyta się to całkiem dobrze, o tyle fragmenty związane z dworskimi zalotami są nieporozumieniem. Za dużo tu natchnienia, które bardzo łatwo przechodzi w grafomanię. Trudno stwierdzić też, czy zdania w stylu "uścisnął jej pośladki na do widzenia" to wpadka autora czy tłumacza, ale tych ostatnich całe szczęście nie ma zbyt wielu.

Podsumowując, „Religia” to przyzwoita powieść, która z pewnością zainteresuje czytelników lubiących powieści historyczne i przygodowe. Konwencjonalna fabuła ustępuje miejsca świetnie zarysowanemu tłu historycznemu – spory plus biorąc pod uwagę rażące chwilami dysproporcje pomiędzy poszczególnymi elementami powieści.

dhv65hv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dhv65hv