W przedmowie do książki Andrzeja Krzysztofa Kunerta zatytułowanej Oskarżony Kazimierz Moczarski, Władysław Bartoszewski napisał o tytułowym bohaterze: „pozostaje wrażenie, że należał on do rzędu nie tylko najtragiczniejszych, lecz także najbarwniejszych ludzi polskiego podziemia niepodległościowego. Inaczej niż ci, których w więzieniach bezpieki zamordowano, lecz jako świadek oskarżenia systemu, który to czynił. I jako nieugięty, chory wręcz na Polskę „szklanych domów” człowiek, Polak, Europejczyk”. Po raz pierwszy, zetknąłem się z nazwiskiem Kazimierza Moczarskiego w liceum, kiedy Rozmowy z katem omawiane były obok dzieł Borowskiego i Krall jako świadectwo nazistowskich zbrodni. Pamiętam, że niejeden uczeń dusił wówczas w sobie pytanie, dlaczego bohater, żołnierz AK, znalazł się w jednej celi z niemieckim zbrodniarzem, katem warszawskiego getta, ale brak było okazji czy zwykłej śmiałości, by je wyartykułować. Omawianie tego dzieła było zawieszone w próżni, wyrwane z kontekstu, powojennych realiów
historycznych, w wyniku czego tkwił Kazimierz Moczarski w mojej świadomości jedynie jako autor Rozmów z katem do czasu, aż zainteresowałem się zbrodniami innego systemu. Okazało się wówczas, że o ile ta poruszająca lektura szkolna jest faktycznie próbą wiwisekcji nazizmu, tak losy jej autora stanowią świadectwo okrucieństwa i perfidii komunizmu. Wyznawcy tego ostatniego, wtłaczając do cel wczorajszych oprawców i ich ofiary, zrównywali ich wobec nowego, cynicznego kata, który nie dość, że mordował, to jeszcze wymagał, by skazańcy wyznawali mu miłość.
Owe dramatyczne losy możemy poznać dzięki książce Anny Machcewicz, zatytułowanej Kazimierz Moczarski. Biografia. Autorka jest historykiem, pisała artykuły i reportaże dla „Tygodnika Powszechnego”, „Więzi” oraz „Rzeczpospolitej”, obecnie pracuje TVP Historia. Przystępując do prac nad biografią Kazimierza Moczarskiego poszukiwała odpowiedzi na pytanie, co mógł czuć i myśleć w momentach wyborów, a zarazem pragnęła ujrzeć w nim człowieka z krwi i kości, zdjętego z pomnikowego piedestału. Chciała stworzyć książkę, w której jest miejsce nie tylko na utrwalenie losów bohatera, ale i na uczucia, wahania i życie osobiste. Środka do osiągnięcia swego celu Machcewicz upatrywała w rozmowach z tymi, którzy znali Moczarskiego osobiście, a także w wertowaniu listów, relacji, zapisków oraz ipeenowskich teczek. Takie przynajmniej było zamierzenie zwerbalizowane we wstępie, zamysł, który moim zdaniem nie do końca się powiódł, jeśli chodzi o pierwszą część pracy Kazimierz Moczarski. Biografia.
Lata 1907-1939 potraktowane są bardzo zdawkowo, autorka jedynie prześlizgnęła się po nacjonalistycznej, antyżydowskiej paranoi Obozu Wielkiej Polski i jego przyległości, zasygnalizowała działalność Klubów Demokratycznych i czym prędzej przeszła do czasów okupacyjnych. O domu rodzinnym autora Rozmów z katem, najmłodszych jego latach czy wpływie rodziny na charakter, idee, poglądy, nie znajdziemy w tej biografii, niestety, zbyt wiele. Moja nadzieja, że autorka skupi się wreszcie na Moczarskim w części traktującej o wojnie, umarła dość szybko kiedy czytałem kolejne strony gęsto wypełnione zarysem sytuacji politycznej w kraju – od PPS, poprzez Stronnictwa: Narodowe, Ludowe, Pracy, aż do Demokratycznego, któremu poświęciła najwięcej miejsca. Możemy przeczytać o konfliktach, gęstej, ciężkiej atmosferze Podziemia i narastającej nieufności przechodzącej wręcz w fobię – tu najwięcej dostaje się radykalnym stronnictwom prawicowym wszędzie tropiącym bardziej lub mniej wyimaginowanych komunistów i Żydów. Omówiwszy tę
konstelację polityczną równie skrótowo, co wcześniejsze aspekty, Machcewicz zatrzymała się nad morderstwem dokonanym na Widerszalu i Makowieckich. Scharakteryzowała większość hipotez i teorii dotyczących tej sprawy oraz przypominając ustalenia Marszalca, jednak, niestety, nie znajdziemy tu praktycznie niczego nowego, ponad to, co opisał ten autor w artykule „Morderstwo na Makowieckich. Stara sprawa, nowe pytania, nowe wątpliwości”. Po tej chwili wytchnienia powracamy do pogoni faktograficznej, czym prędzej przeskakując nad Powstaniem Warszawskim i w biegu poznając kulisy powstania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, działalność Delegatury Sił Zbrojnych i kolejne podziały polityczne, które tylko umocniły się w powojennych realiach. Na szczęście niebawem docieramy do finiszu tego szaleńczego wyścigu przypominającego wycieczkę krajoznawczą, w której przed przewodnikiem postawiono zadanie omówienia wszystkich jej punktów w jak najkrótszym czasie. Finiszem tym, będącym zarazem początkiem drugiej części
biografii Moczarskiego jest moment, gdy zostaje on aresztowany przez UB.
W tym momencie diametralnie zmienia się optyka , spojrzenie autorki i wreszcie czytelnik może odzyskać nadzieję, że wyraz „biografia” nie zaplątał się do tytułu jedynie przypadkiem. Machcewicz obszernie cytuje więzienne grypsy i bardzo interesujące meldunki z teczki Lechowicza, ukazujące zaawansowanie w rozpracowaniu środowiska konspiracyjnego przez bezpiekę. W kolejnych rozdziałach poznamy fragmenty zeznań oraz szczegóły potwornego śledztwa, podczas którego siepacze Różańskiego i Humera popełnili błąd, pokazując Moczarskiemu fikcyjny akt zgonu żony – od tego momentu nie było szans na jego złamanie, zrozumiał bowiem, że jest „samotnym i dlatego wolnym człowiekiem”. Duże wrażenie zrobił na mnie cytat z opracowania przygotowanego przez MSW w 1978 roku, w którym to tekście praktycznie powtórzono wszystkie oskarżenia stawiane Moczarskiemu w czasach stalinowskich jeszcze przed rehabilitacją, stosując dokładnie tę samą propagandową nowomowę (brakowało tylko wzmianki o zaplutych karłach reakcji, ale to chyba li
tylko przez niedopatrzenie – niestety, anonimowego – autora). Wzruszającym rozdziałem jest ten o Zofii Moczarskiej, konspiracyjnej łączniczce aresztowanej za członkostwo w KWP. W tym miejscu dobitnie widać, jak dotychczas dość sucha, beznamiętna relacja zamienia się w opowieść o ludziach z krwi i kości, zaś Moczarska jawi się jako kobieta silna, nie ustająca w walce o uwolnienie męża, odsyłana od drzwi do drzwi niczym główna bohaterka przejmującego filmu „Matka Królów”. Piękne są cytaty z listów, jakie pisali do siebie, pełne miłości i nadziei na to, że dane im jeszcze będzie cieszyć się wspólnym szczęściem pomimo świadomości wyroku kary śmierci, który w każdej chwili mógł być wykonany. Po wyjściu z więzienia Moczarski poznawał Polskę niczym dziecko rzucone w wir obcego dlań świata, z pasją, ciekawością, lekką nieufnością, bacznie przyglądając się wszystkim, nawet najdrobniejszym szczegółom. A było się czemu przyglądać w czasach, gdy gorliwie potępiano „błędy i wypaczenia” tylko po to, by chwilę później
dalej błądzić i wypaczać. Autorka dzieli się z czytelnikami faktami z życia redakcji „Kuriera Polskiego”, działalności Moczarskiego w Stronnictwie Demokratycznym oraz przybliża kulisy powstania Rozmów z katem.
Profesor Friszke napisał, że książka Machcewicz jest opowieścią o człowieku ukazanym na tle swojej epoki, problemów środowiska i historii kraju. Moim zdaniem, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą jej część, jest zgoła odwrotnie, nie sposób bowiem dostrzec człowieka, zerkając nań z dużego dystansu, z góry. Widać jedynie drobny, niknący punkcik, przytłoczony różnorodnością krajobrazu. Moczarski w opowieści Machcewicz również gdzieś się zagubił wśród rozważań o naszym, rodzimym, politycznym piekiełku. Dopiero w katowanym, poniżanym więźniu widzimy tego wypatrywanego człowieka - zdjętego z pomnika, dzięki czemu realnego, bardzo nam bliskiego. Człowieka, który pisał w liście do Marty Rajchman: „Nie lubię frazesu i wielkich słów, bo zawsze podejrzewam, że tu się kryje oszustwo (…) nie lubię kandydatów na aniołów, bo stają się w końcu bydlakami. Nie lubię posągów na emeryturze”. Wreszcie widzimy człowieka, który siedząc w jednej celi z katem z SS, wywlekany był przed oblicze drugiego oprawcy – z UB. Dopiero w
tej części, pierwotny zamiar Anny Machcewicz został zrealizowany. Niestety, w biografii tej próżno szukać przypisów, autorka wyszła bowiem z dość wygodnego założenia, że jej książka nie ma charakteru pracy naukowej. Znajdziemy w niej jednak bibliografię, na którą składają się materiały z Archiwum Akt Nowych, w tym m.in. akta Wydziału Propagandy KC PZPR oraz teczki osobowe Lechowicza i Nienałtowskiego, materiały IPN, a wśród nich akta państwa Moczarskich, ponadto bibliografia zawiera archiwum domowe Elżbiety Moczarskiej, opracowania, wspomnienia i artykuły. Praca zwieńczona jest indeksem nazwisk.