Cenna lekcja i zachęta do ucieczki
"Ziemi było niewiele, ale za to roboty bardzo dużo. Pracowali wszyscy, także ja. Zaczynało się o świcie: trzeba było nakarmić zwierzęta, wyprowadzić krowy na pastwisko, wyczyścić kurnik. (...) Jako kierownik gospodarstwa ojciec miał dużo zajęć i nieźle zarabiał, ale uważał, że nie można tylko odbębnić obowiązków. (...) Dzięki temu nie popadliśmy (...) w życie według zasady "czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy". To była dla mnie ważna lekcja... i równocześnie zachęta do ucieczki" - wspomina w "Zawodowcu".
Od najmłodszych lat Lang kochał sport: bieganie, łyżwy, grę w hokeja czy piłkę nożną. Miłość do kolarstwa zaszczepił w nim natomiast przyszły szwagier, Aleksander Siluta, nauczyciel fizyki i WF w szkole podstawowej. To on zauważył, że Czesiek do futbolu raczej się nie nadaje - "Lubańskim to ty nie będziesz" - powiedział chłopakowi otwarcie. W zamian namówił go, by skupił się na wyścigach rowerowych. Młodzieńcowi jazda po okolicach na tyle przypadła do gustu, że przysposobił do dalekich tras ciężką i toporną damkę matki. Wierzył, że niebawem dorobi się profesjonalnej wyścigówki.