Schabowe, tatar i herbata z miodem
Adaptacja w nowym środowisku nie należała do łatwych - ambitny kolarz szybko musiał nauczyć się języka, zorganizować mieszkanie, transport i zacząć dbać o odżywianie i suplementację. W Polsce nie przykładano do tego bowiem specjalnej wagi.
"Żeby mieć krzepę, jedliśmy schabowe, a później wymyślono, że lepszy jest tatar. Na trasę do bidonu laliśmy herbatę z miodem, w kieszeń zwykły cukier, pajda chleba z miodem (...). Podczas gdy my wcinaliśmy owoce i piliśmy wodę z miodem, enerdowcy jedli specjalne batony, a Rosjanie posługiwali się tubkami z jedzeniem, które wymyślono specjalnie dla kosmonautów mieszkających w bazach na orbicie Ziemi. To były rzeczy rewolucyjne, wyprzedzające tamtą epokę! (...). To była wielka różnica, prawdziwa przepaść" - zaznacza Lang i dodaje, że on i jego koledzy byli wówczas "półzawodowcami".