Są takie książki w życiu prawie każdego czytelnika, które nic a nic nie wnoszą do jego egzystencji, ale od których nie może się on oderwać. Takim przykładem jest omawiana tu pozycja niejakiej Diablo Cody (prawdziwe imię i nazwisko: Brook Busey). Tytuł tego dziełka właściwie stanowi jego streszczenie. Znudzona życie pracownica wielkiej korporacji postanawia z dnia na dzień zerwać ze swoim dotychczasowym życiem i wywrócić je do góry nogami. Poznaje więc przez internet niejakiego Johnny’ego, do którego niebawem się przeprowadza i pod przykrywką normalnego żywota zaczyna prowadzić drugie, nocne życie jako bywalczyni lokali ze striptizem – i nie mówimy tutaj o roli widza. Ponad 250 stron tej książki wypełnione jest niemal reporterskim opisem co ciekawszych historii, których świadkiem bądź uczestnikiem może być 25-letnia striptizerka. Czytamy więc o tym, jak zabawiać klientów, by dostać trochę więcej kasy niż zazwyczaj; dowiadujemy się też, że samo zrzucanie ubrań może odbywać się na różne sposoby (na scenie,
przy stolikach, w prywatnych pokojach, za szybą, itd.). Wreszcie poznajmy całe to środowisko od podszewki, w którym obok rasowych pań lekkich obyczajów, mamy także wspaniałe matki i pracowite nastolatki, dla których pozbywanie się ubrań jest tylko dodatkiem do życia, ewentualnie sposobem na nudę.
Całość czyta się jednym tchem, nie tylko ze względu na pikantną fabułę, ale także dzięki sprytnej konstrukcji, która poszczególne rozdziały-historyjki skraca do minimum, przez co ma się wrażenie oglądania jakiegoś erotycznego wideoklipu, w którym co kilka sekund przenosimy się do innego miejsca, z coraz to nową armią postaci. Tak naprawdę niezmienna jest tylko główna bohaterka i jej przyszywana rodzina – kochanek Jonny (wiecznie ją wspierający i lekko pokręcony) oraz jego córka, pieszczotliwe nazywana Fistaszkiem. Cała reszta bohaterów znika równie szybko jak się pojawia i trudno po odłożeniu książki kogokolwiek przywołać w pamięci. Zostają natomiast "soczyste" obrazy, które autorka z pieczołowitą dokładnością (i dosadnością) kreśli przed czytelnikiem. I tylko zakończenie, przedstawiające motywację autorki do opowiedzenia tej historii, a zarazem będące jej swoistym katharsis, pozostawia spory niedosyt. Miałkie, ckliwe i zupełnie nieprzystające do jakże interesującej reszty zakończenie psuje całość. Gdyby
nie ono – ocena z pewnością byłaby wyższa.