Trwa ładowanie...
recenzja
12-11-2010 10:35

Coraz dalej od kabiny pilota

Coraz dalej od kabiny pilotaŹródło: Inne
dgxi1uk
dgxi1uk

Kiedy w sierpniu 2004 roku próbowałem kupić wspomnienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego , sprzedawczyni w księgarni doradziła mi, bym przyszedł we wrześniu, albowiem „teraz jest moda na Powstanie”. Zakup odrobinę się przesunął – miesiąc później była akurat „moda na drugą wojnę”, ale niebawem książki sezonowe zniknęły z wystaw zastąpione przez te pozostające w bieżącej sprzedaży. Moda bowiem w świecie księgarskim jest niczym wybuch supernowej – bardzo intensywny, ale krótkotrwały zarazem i trzeba się nielicho śpieszyć, żeby go zaobserwować. Wyjątkiem są książki wyznaczające kolejne trendy w dziedzinie odchudzania, albowiem dążenie ku anemii jest ostatnio ponadczasowe. Obecnie na półkach mamy zatem modę na bitwę o Anglię, które to zjawisko zaowocowało pojawieniem się na rynku, praktycznie równolegle, dwóch książek o bliźniaczo podobnych tytułach. Konkurentką solidnej gabarytowo i merytorycznie pracy Bungaya jest książka Bitwa o Anglię. Strategia zwycięstwa Michaela Kordy, wydana nakładem oficyny AMF Plus.

Korda urodził się w Wielkiej Brytanii, w rodzinie iście artystycznej: matka była aktorką filmową, a ojciec – producentem filmowym. Uczęszczał do szkół we Francji i Szwajcarii, studiował w Oxfordzie. Wczesną jesienią 1940 roku został ewakuowany, wraz z innymi dziećmi, do Kanady. Po wojennej zawierusze, wziął udział w kolejnej, na Węgrzech w 1956 roku, za co został odznaczony Orderem Zasługi Republiki Węgierskiej. Ów niespokojny duch nie spoczął na laurach, postanowił wyjechać do Nowego Yorku i zatrudnić się w firmie wydawniczej Simon & Schuster. Wchodząc po kolejnych szczeblach, został redaktorem naczelnym. Karierze wydawniczej towarzyszyła również pisarska – Korda jest autorem wielu poczytnych prac, głownie biograficznych.

Nadęty początek Strategii zwycięstwa nie zapowiada nic dobrego. Dowiadujemy się zeń, że bitwa o Anglię była dalece wspaniała i rycerska, ponadto toczyli ją młodzi, niezwykli mężczyźni wspomagani przez – równie młode i niezwykłe – kobiety. Według Kordy, historycy, którzy podchodzą do niej mniej przychylnie, są tymi, którzy na krytykanctwie budują swoją akademicką pozycję. Napuszony wstęp wieńczy zdanie, jakoby Wielka Brytania samotnie przeciwstawiała się tyranowi dążącemu do hegemonii. Czytając te słowa, oczyma wyobraźni widziałem Union Jacka łopoczącego na wietrze, w tle zaś przelatywały myśliwce oświetlone promieniami zachodzącego słońca. Na szczęście pisarz powściągnął patos i przeszedł do kwestii merytorycznych, ukazując postać Hugha Dowdinga, stojącego na czele Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego autora zwycięstw w bitwie o Anglię – człowieka upartego i zamkniętego w sobie. Ten piekielnie ambitny, konfliktowy dowódca zdający sobie sprawę, że bez nowoczesnych myśliwców Wielka Brytania może przegrać
wojnę już w momencie jej rozpoczęcia, jest głównym bohaterem tej historii, autor wielokrotnie doń powraca, a jego losy spajają klamrą książkę Kordy. Przybliżając spór pomiędzy premierem Baldwinem a Winstonem Churchillem, pisarz omówił skrótowo koncepcje, w którą stronę winien iść RAF; co ciekawe, „polityka ustępstw” jest dlań skuteczną próbą zyskania na czasie, zaś Chemberlain to bohater, dzięki któremu sieć stacji radarowych osiągnęła pełną zdolność operacyjną i Wielka Brytania była przygotowana na niemiecki atak. Myślę, że Korda stanowczo przecenił tu zmysł strategiczny torysowskiego premiera, dlatego też z radością powitałem fakt, że niebawem odszedł on od dywagacji interpretacyjnych i powrócił do postaci Dowdinga, budującego fundamenty nowej strategii obrony Anglii. Autor dokładnie ów system opisał, włączywszy interesujący aspekt rywalizacji producentów samolotów, by to ich myśliwce weszły do regularnej służby. Ukazał również organizację oraz infrastrukturę RAF i Luftwaffe, skupiając się na sylwetce
Willy’ego Messerschmitta. Bitwa powietrzna nad Dunkierką jest pretekstem do kolejnych rozważań o konfliktach na najwyższym szczeblu – tym razem dotyczących wysłaniu brytyjskich samolotów na pomoc Francji. Korda, wymieniwszy cztery czynniki, od których zależało przetrwanie Wielkiej Brytanii w pierwszych dniach czerwca 1940 roku, ukazał następną różnicę zdań, tym razem pomiędzy Dowdingiem a członkami Gabinetu Wojennego. Zbliżając się do „Der Kanalkampf”, autor coraz bliżej przyglądał się siłom stacjonującym po obu stronach kanału La Manche, wahanie Fuhrera puentując wartym zacytowania spostrzeżeniem: „Krótko mówiąc, Hitler wciąż się zachowywał jak plażowicz w kąpielówkach, który moczy palce w morze się zdecydować, czy ma się zanurzyć, czy nie”. Przechodząc do sytuacji, gdy jednak Hitler postanowił się zanurzyć, Korda opisał Dzień Orła oraz sierpniowe ataki, skrytykowawszy niemieckie zastosowanie lotniczego odpowiednika manewru kleszczowego. Dokładnie scharakteryzował w zasadzie tylko 15 sierpnia, po czym okres
pomiędzy 16.08 a 15.09 potraktował skrótowo, zatrzymując się jeszcze na bitwie 18.08. Okres późniejszy, z uhonorowaniem niektórych bohaterów i skazaniem na zapomnienie innych włącznie, ujęty jest jeszcze bardziej zdawkowo.

Autor pracy Bitwa o Anglię. Strategia zwycięstwa próbował odpowiedzieć na pytanie, dlaczego udało się uchronić Wielką Brytanię przed inwazją – jakie czynniki składały się na to zwycięstwo oraz jacy ludzie byli jego akuszerami. Zaliczając je do jednej z wielkich brytyjskich wiktorii, obok klęski Wielkiej Armady, Trafalgaru i Waterloo, uważa, że w połowie września 1940 roku Adolf Hitler przegrał wojnę, gdyż, odstąpiwszy od ataków na Wyspy, postanowił zwrócić się ku Związkowi Radzieckiemu.

dgxi1uk

Książka ta reklamowana jest jako praca, w której po raz pierwszy opisano bitwę z punktu widzenia tak brytyjskiego, jak i niemieckiego. Zdanie wcześniej można przeczytać, iż „* Sprawę honoru, jedną z najlepszych (sic!) książek o bitwie o Anglię, napisali bezstronni amerykańscy autorzy”. Cóż, jest to kolejny dowód na to, że reklama jest dźwignią handlu i można posunąć się do dowolnego nadużywania trzeciego rodzaju tischnerowskiej prawdy, by sprzedać swój produkt. Tymczasem akurat *Bitwa o Anglię moim zdaniem nie potrzebuje takiej marketingowej ekwilibrystyki, albowiem całkiem nieźle broni się sama. Nie jest pierwszą książką traktującą o bitwie o Anglię z punktu widzenia obydwu stron konfliktu, nie jest również pracą przełomową ani szczególnie wybijającą się ponad inne publikacje traktujące o tym wydarzeniu, jednak jest to solidne, choć skrótowe dzieło, o
strategicznym jego aspekcie.
Tytułowe pojęcie jest traktowane tu literalnie, słownikowo, jako przygotowanie i prowadzenie wojny oraz poszczególnych jej kampanii i bitew – nie znajdziemy tu ani zatem aspektów taktycznych uwypuklanych przez Bungaya , ani, tym bardziej, porywających dech w piersiach opisów walk lotniczych. O ile autor *Bitwy o Anglię *bardzo oddalił się od kabiny pilota, gorączki walk, Korda ten dystans jeszcze bardziej powiększył. Jego książkę można zatem traktować jako swoiste uzupełnienie pracy Bungaya – opracowanie nieźle napisane, ale, zarazem, niewiele wnoszące nowego do opisywanej tematyki.

dgxi1uk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dgxi1uk