"Co ze mną jest nie tak?". Opowieść o tym, jak dzieci z dysfunkcyjnych domów nie radzą sobie w życiu
"Pokolenie zimnego chowu" - tak się mówi o dzisiejszych 40-, 50-, a nawet 30-latkach. Ludziach, których surowe metody wychowawcze miały zahartować i przygotować do dorosłego życia. Może się okazać, że ów zimny chów wyrządził więcej szkód niż korzyści.
"Co ze mną jest nie tak?" - od tego przewrotnego, czy może nawet prowokacyjnego pytania wychodzi w swojej książce Joanna Flis. Nie bez powodu. Pytanie to zadajemy sobie prawdopodobnie wszyscy. I to nie raz w życiu, ale raz na dekadę, raz na rok, raz na miesiąc, raz na tydzień, a w niektórych przypadkach być może raz dziennie.
I właśnie nad tym dręczącym pytaniem - a raczej powodami, przez które "nie radzimy sobie w dorosłym życiu" - pochyla się psycholożka. Joanna Flis to także pedagog, certyfikowana psychoterapeutka uzależnień i współuzależnienia, psychoterapeutka systemowa w procesie certyfikacji. W swojej pracy zajmuje się głównie badaniami nad rodzinami alkoholowymi (stąd też jej wcześniejsza książka "Współuzależnieni"). Tym razem przyjrzała się problemowi znacznie szerszemu: rodzinom dysfunkcyjnym, dorastaniu w nich, a przede wszystkim konsekwencjom, jakie rzutuje na dorosłe życie.
Książka Flis, jak mówi zresztą sama autorka, to także głos pokolenia, które autorka zachęca do podjęcia rozmowy na temat wspólnych doświadczeń. Głos (niejednego) pokolenia "zimnego chowu", pokolenia, które - z dzisiejszej perspektywy – zbyt wcześnie było zdane samo na siebie, zbyt wcześnie twardo uczone samodzielności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz wideo: Zdrowie psychiczne dzieci. Jakie są zwiastuny, że dzieje się coś złego?
- Mieliśmy do czynienia z wysypem starych maleńkich. Wielu z nas było bardzo sprawczymi i samodzielnymi dziećmi, które zaspokajały potrzeby rodziców, a nie na odwrót. Musieliśmy unieść ciężar nieadekwatny do naszego wieku i możliwości, a to nie odbywa się bez kosztów - oceniła w rozmowie z WP Kobieta.
W swojej książce podkreśla, że problem ten dotyczy zarówno dzisiejszych 30-, 40-, jak i 50-latków, a każde z tych pokoleń ma więcej punktów stycznych niż mogłoby się wydawać. Ten model wychowawczy - który w założeniu miał "zahartować" i przygotować do trudnego dorosłego życia - zdaniem ekspertki przyniósł efekt zgoła odwrotny. Doprowadził do wykształcenia się tzw. dziurawego koszyka potrzeb z powodu ciągłego stanu niezaspokojenia i niedowartościowania. Ale czym właściwie jest?
- To doświadczenie braku, którego nie możemy zwalczyć i wędrujemy z nim przez życie. Na przykład: jeżeli w dzieciństwie nie zbudowaliśmy przekonania, że jesteśmy wartościowi, w dorosłym życiu możemy robić najróżniejsze rzeczy, żeby je zbudować, ale i tak nie będziemy w stanie zapełnić koszyka, bo kolejne zbierane przez nas "dowody" będą z niego wypadać - przekonuje autorka w rozmowie z WP Kobieta.
Skąd bierze się opracowany przez psycholożkę "koszyk potrzeb"? Przyczyn jego powstania należy upatrywać u źródeł. Źródeł, czyli w domu. To może być nadopiekuńczość i emocjonalna niedojrzałość rodziców, ich wygórowane oczekiwania wobec dzieci, ale również system szkolny, środowisko, w którym się wychowywaliśmy budowało dno tego koszyka. Niezaspokojone w dzieciństwie potrzeby sprawiają, że w dorosłym życiu czujemy frustrację i niespełnienie.
- Paradoksalnie w dorosłym życiu takie osoby nie są w stanie dźwigać prawie niczego. To trochę tak, jakby zbyt szybko nadwyrężyły stawy i dziś - gdy ich siła jest najbardziej potrzebna - są kontuzjowane. Zbierają żniwo, m.in. w postaci depresji, zaburzeń odżywiania i całego spektrum nieprzystosowania do bycia dojrzałym dorosłym - stwierdziła krótko w rozmowie z WP Kobieta.
Ogromny brak poczucia bezpieczeństwa charakterystyczny dla pokoleń zimnego chowu sprawia, że mamy skłonność do myślenia o świecie wyłącznie w czerni lub bieli. To z kolei prowadzi do stopniowego ograniczania empatii. Z jednej strony chcemy być przynależni do jakiejś społeczności, z drugiej - zdarza się, że obudowujemy swoją wartość, dyskryminując inną.
Książka Flis może być pierwszym krokiem w indywidualnej pracy nad sobą. Terapeutka podaje wskazówki, które pozwolą nam zaakceptować siebie bez obwiniania innych. Uczy, jak możemy zaopiekować się sobą tu i teraz mimo przeszłych zranień. Bez zrozumienia przeszłości nie da się bowiem zrozumieć i tworzyć zdrowej teraźniejszości.
To o tyle istotne, że łatwo usprawiedliwiać syndrom ofiary czy - z drugiej strony - własne patologiczne zachowania wobec innych. Dlatego też terapeutka podkreśla, że zdanie sobie sprawy z problemu to tylko początek. Liczy się przede wszystkim chęć pracy nad sobą - nieskupianie się na problemach samych w sobie, co prowadzi do równie zgubnych wniosków i niewłaściwych mechanizmów. Stąd właśnie książka, która może pomóc wyjść z matni niepożądanych emocji.
- Niestety duża część osób z poczucia krzywdy uczyniła tarczę ochronną dla swojego ego, dla własnej samooceny. Byle tylko się ze sobą nie spotkać, bo to jest przecież wysiłek: spojrzeć na siebie z perspektywy osoby dojrzałej. Pisząc tę książkę, nie chciałam dawać ludziom narzędzi do usprawiedliwiania się, tylko takie do wzbudzenia w sobie gotowości do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, zrozumienia, w jakim momencie życia są - podsumowuje Flis.
Joanna Flis jest psycholożką, psychoterapeutką uzależnień i współuzależnienia, psychoterapeutką systemową w procesie certyfikacji, neuroterapeutką i trenerką. Związana z Uniwersytetem Szczecińskim, gdzie prowadzi badania nad rodzinami alkoholowymi i kończy studia doktoranckie. Od ponad dziesięciu lat pracuje w zawodzie terapeuty. Ma swoją prywatną praktykę. Specjalizuje się między innymi w psychoterapii uzależnień i współuzależnienia (PARPA). Prowadzi podcast pt. "Madame Monday". W 2022 roku ukazała się jej pierwsza książka "Współuzależnieni. Jak zatroszczyć się o siebie i budować zdrowe relacje z osobami uzależnionymi". Jej druga publikacja to właśnie "Co ze mną jest nie tak? O życiu w dysfunkcyjnym domu, środowisku, w Polsce i o tym, jak sobie z tym (nie)radzimy". Książka jest dostępna w Audiotece w formie audiobooka. Czytają ją Ewa Makomaska, Agnieszka Postrzygacz, Marcin Stec.