Egzekucja nazisty (fragment książki)
Oto człowiek, który zaraz umrze, wypowiada tajemnicze słowa, nijak się mające do tego, co zostawia za sobą. Są dalekie od: "Żałuję, jestem dumny, niech Bóg ma w opiece Niemcy", które można było usłyszeć kilkakrotnie podczas czterech godzin funkcjonowania tej ponurej sali egzekucyjnej.
Pozostają jeszcze dwa stopnie do pokonania. Ciężko dysząc, dwaj pomocnicy sierżanta Woodsa podpierający Streichera, zatrzymują się na sekundę. To chwila, na którą czekał skazany. Prostuje się i rzuca drżącym głosem: "Teraz idę do Boga!".
Niewielką grupę obserwatorów przebiega dreszcz. Akredytowani dziennikarze zapisują w notatnikach słowa Juliusa Streichera. W końcu maleńka grupa dochodzi do platformy szubienicy. Stryczek jest gotowy, ale zanim kat zadzierzgnie go na szyi skazanego, trzeba ustawić go centralnie nad zapadnią.