Ciemna strona autorki poczytnych kryminałów. "Czułam, że jestem blisko zabójstwa"
"Nikogo nie zabiła, a przynajmniej o tym nie wiemy" - piszą badacze życia i twórczości Patricii Highsmith, jednej z najlepszych autorek kryminałów. Postać, którą stworzyła, do dziś pobudza wyobraźnię czytelników i innych twórców. Ma z nią więcej wspólnego, niż ktokolwiek chciałby mieć.
Na szczycie listy popularnych pozycji Netfliksa kilka dni temu rozgościł się miniserial "Ripley" w reżyserii Stevena Zailliana. Jest to kolejna ekranizacja najgłośniejszej książki Patricii Higsmith "Utalentowany pan Ripley". Jej bohater przez przypadek zostaje wzięty za przyjaciela pewnego bogatego Amerykanina, który przepuszcza rodzinny majątek gdzieś we Włoszech. Zatroskani rodzice bon vivanta wysyłają Ripleya, by ten sprowadził syna marnotrawnego do Ameryki. Jak szybko się okazuje, Tom wypełnienie nadanej mu misji ma na końcu swojej listy.
Zachłystuje się bogactwem i stylem życia amerykańskiego "przyjaciela". Dokonuje morderstwa i od tej pory będzie żył w kłamstwie, by zataić swoją zbrodnię i pędzić żywot pod skradzionym ofierze imieniem. Antybohater stworzony przez Patricię Highsmith w swojej bezwzględności i przebiegłości jest przerażający, więc jak ona to zrobiła, że od lat czytelnicy i widzowie kibicują właśnie jemu? To, że w najnowszej ekranizacji kryminału główną rolę gra elektryzujący Andrew Scott, z pewnością nie pomaga w moralnym dylemacie odbiorcy tej mrocznej historii. Tymczasem osoba z otoczenia autorki powiedziała o niej, że "jest Ripleyem, tyle że mniej czarującym".
Jaka była Patricia Highsmith?
Jej rodzice rozstali się na 10 dni przez jej narodzinami, matka rozwiodła się potem z kolejnym mężem. Córce miała powiedzieć w twarz, że chciała usunąć ciążę, pijąc truciznę, by Patricia nigdy nie przyszła na świat. Dorastająca dziewczynka spędziła większość swych nastoletnich lat w Nowym Jorku, poza jednym rokiem, który potem w pamiętnikach nazwała "piekłem". Matka bez słowa ostrzeżenia czy wyjaśnienia odesłała ją do babci. W Highsmith na zawsze zostało wspomnienie opuszczenia. "Później zrozumiałam, że w każdej relacji wciąż szukam kogoś, kto skrzywdzi mnie tak samo" pisała po latach w dziennikach (Highsmith zostawiła po sobie tysiące zapisanych stron pełnych osobistych wyznań i wspomnień). Jedna dobra rzecz, którą wyniknęła z roku u babci, to przewertowanie jej pokaźnej biblioteki. To pewnie wtedy w nastoletniej Patricii zakiełkowała literacka pasja.
Jej pierwsza powieść powstała właściwie dzięki Trumanowi Capote. Autor "Śniadania u Tiffany'ego" zarekomendował ją w komunie artystycznej, w której mogła żyć i tworzyć. Tam w 1950 roku powstała jej pierwsza powieść kryminalna "Znajomi z pociągu", która stała się wydawniczym hitem. Prawdziwy sukces nadszedł już rok później, gdy Alfred Hitchock przeniósł ją na ekran. O tym, jak świetną materię na scenariusz stanowi jej proza, przekonali się widzowie wielu ekranizacji serii o Ripleyu (autorka pięć książek poświęconych jego historii nazywała swoją "Riplejadą"), a także przeniesionej na ekran książki "Carol". W słynnym filmie z 2015 roku parę kochanek zagrały Cate Blanchett i Rooney Mara, a sama historia jest wzięta z życia autorki.
Patricia Highsmith, by dorobić, pracowała jako sprzedawczyni, gdzie pewnego dnia zobaczyła bardzo atrakcyjną klientkę. Zafascynowana jej urodą jechała kilka godzin pod jej dom, by wyśledzić, gdzie mieszka. Następnego dnia w dzienniku napisała:
"Wczoraj czułam, że jestem blisko zabójstwa, gdy pojechałam zobaczyć dom kobiety, w której niemal się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Morderstwo to prawie seks, pewnego rodzaju posiadanie kogoś".
Ciemna strona autorki "Utalentowanego pana Ripleya"
Jej znajomi w swoich relacjach opisywali autorkę poczytnych kryminałów jako osobę aspołeczną, niepotrafiącą nawiązywać i utrzymywać relacji. Chociaż była wiele razy w związkach z kobietami, kobiet nie znosiła. Próbowała zmienić swoją seksualność przez terapię, wyjść za mąż, te plany oczywiście spaliły na panewce. "Mrok, okrucieństwo, anomalie fascynują mnie" - odnotowywała.
Ostatecznie wybrała życie w samotności, bo - jak przekonywała - rozmowy z ludźmi ograniczają jej kreatywność. Głośne były jej fiksacje i dziwactwa. Na przyjęcia chadzała z torebką wypchaną żywymi ślimakami, które karmiła liściem sałaty. Czy dlatego Tom Ripley unika kary? Bo morderca i kłamca zyskał wielką sympatię autorki i nigdy nie miała zamiaru zmieniać swojej prozy w etyczną czy moralnie poprawną rzecz? Interesował ją mrok, ból, zakazana miłość, a w historiach zwycięstwo zła nad dobrem. Swoje listy podpisywała imieniem chyba jedynej osoby, którą tak naprawdę kochała - Tom.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: