Po ponad trzech latach oczekiwania na Szczury i Morze Rozległe nie pamiętałam już zbyt wiele ze * Sprzysiężenia Czerwonego Wilka, pierwszego tomu cyklu Redicka. A że intryga została tam rozpisana bardzo szczegółowo, była to, przynajmniej w pierwszym zetknięciu z kontynuacją, dosyć znacząca niedogodność. Dosłownie od pierwszych zdań tekstu czytelnik zostaje bowiem wrzucony w wir kluczowych wydarzeń, stanowiących bezpośrednią konsekwencję wypadków opisanych w finale tomu pierwszego. Dlatego najlepiej byłoby czytać oba utwory bez przerwy, a jeśli już z przerwą, to nie ponad trzyletnią.*
Uczucie zagubienia jednak stosunkowo szybko znika i poszczególne elementy fabularnej układanki zaczynają się na nowo tworzyć spójną całość. Muszę przyznać, że tom drugi jest konstrukcyjnie spójniejszy niż pierwszy. Jest to oczywiście w pewnym stopniu zrozumiałe, gdyż odpada konieczność wprowadzenia czytelnika w realia i przedstawienia większości postaci. Stąd równe, dynamiczne tempo i brak przestojów; powieść, choć bardzo obszerna (niemal 660 stron i to drobną czcionką), nie jest w żadnym razie obciążona grzechem autorskiego pustosłowia ani edytorskiego sztucznego rozdymania.
Jednocześnie zaś jest po prostu kolejnym etapem konsekwentnej realizacji z góry założonego planu.Redick nie przestaje zadziwiać czytelnika wielopiętrowością rozplanowanej przez siebie intrygi, prawdziwie nieoczekiwanymi zwrotami akcji i wprowadzaniem zaskakująco oryginalnych magicznych elementów do świata przedstawionego.
Jednak drugi tom Rejsu Chathranda to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim złożone meandry polityczno-magicznej intrygi i wartka akcja. To także ewoluujący bohaterowie, z których każdy, oprócz groźby, jaką dla świata stanowi Nie-kamień, musi też stawić czoła własnym problemom. Wybory, jakich postaci dokonują na kartach Szczurów i Morza Rozległego, potrafią zaskoczyć bardziej niż niezwykłe magiczne stworzenia i artefakty. Diadrelu, ixchaelska kobieta wybrana przez Czerwonego Wilka do walki z Nie-kamieniem, musi sama dokonać wyboru: pomiędzy tym zadaniem a lojalnością wobec swojego klanu. Tasha Isiq, Oblubienica Traktatowa, położy na szali własne życie, by nie dopuścić do wypełnienia proroctwa, które może dać początek kolejnej wojnie. Pazel pozna prawdę o roli swojego dobrodzieja, doktora Chadfallowa, w kolejach losów jego rodziny, a także o przyczynach, dla których porzucił go ojciec. Dawny smołownik będzie też zmuszony tłumić w sobie uczucia wobec Tashy w obliczu straszliwej groźby okrętowej wiedźmy
Oggosk. Czytelnik dowie się także nieco więcej o przeszłości najbardziej zagadkowych postaci, takich jak dawny szpieg Hercol i obecny mistrz szpiegów - Sandor Ott. Redick nie waha się swoimi postaciami nie tylko poniewierać, ale nawet składać ich na ołtarzu fabularnej konieczności - także tych, które czytelnik darzy największa sympatią. Stąd napięcie jest stale obecne, a fabułę trudno nazwać przewidywalną.
Istotną, choć nieoczekiwaną rolę odegrają też, zgodnie z tytułem, szczury. Oraz, oczywiście, Morze Rozległe. Bowiem do wszystkich wyzwań, z którymi muszą się zmierzyć bohaterowie, trzeba dodać jeszcze jedno - i to najważniejsze. Wielki Żaglowiec musi utrzymać się na powierzchni wody, przepłynąć cało przez obszar owiany zła sławą, w tym przez niemal mityczny Wir. A na spokojny rejs, w żadnym wymiarze tego sformułowania, liczyć nie może.
Szczury i Morze Rozległe dobitnie udowadniają, że cykl, w którego skład wchodzą, to ponadprzeciętne, szczegółowo przemyślane, zaskakujące fantasy. Mam do powieści tylko jedno, za to niestety dość znacząco wpływające na komfort lektury zastrzeżenie natury technicznej - podobno tekst przeszedł korektę, jednak nie bardzo to widać. Co rusz wpada się na irytujące - zwłaszcza w ilości, w której występują, a jest ona naprawdę ogromna - literówki, końcówki czasowników w niewłaściwym rodzaju (męskim zamiast żeńskiego), wyrazy pozostawione w formie takiej, jaką miały w języku angielskim, czyli w ogóle nieodmienione po polsku lub po prostu brak liter w zakończeniach niektórych słów. Wypacza to sens zdań, częstokroć całkowicie im go odbierając, i naprawdę utrudnia czerpanie przyjemności z obcowania z tekstem. Przez dłuższy czas próbowałam znaleźć stronę bez błędów, potem jednak dałam sobie spokój. Skupiając się na tym, tylko bardziej się irytowałam ilością niedoróbek.Stąd, zamiast ośmiu gwiazdek, na które tekst
zasługiwałby w bezbłędnej formie, ostatecznie przyznaję tylko siedem.
Cieszy mnie bardzo zapowiedź, wyczytana na stronie wydawcy, że kolejny tom cyklu ukaże się po wakacjach tego roku. Nie będzie on ostatnim, gdyż cykl rozrósł się z początkowo zapowiadanych trzech do czterech tomów, ale po przyjemności, jaką była - mimo pewnych technicznych utrudnień - lektura Szczurów i Morza Rozległego, wcale mnie to nie martwi, a wręcz przeciwnie, bo dobrej, oryginalnej fantasy nie ma zbyt wiele.