W przypadku tej powieści znakomicie sprawdza się zasada, że sequele przeważnie nie dorównują pierwszej części. I o ile tamta była świeża, oryginalna, a przez to interesująca, o tyle o kontynuacji nie da się już tego powiedzieć. Są w niej co prawda fragmenty interesujące, ale nie dominują w powieści na tyle, by można ją było uznać w całości za udaną. Choć bohaterowie w większości są niezmienni, ich losy nie frapują tak, jak miało to miejsce wcześniej. Powieść nie płynie takim samym, beztroskim, swobodnym i szalonym nurtem, coś go zakłóca. Całość wydaje się niestety zbyt przekombinowana – jakby wszystkie umieszczone w niej przez autorkę wątki nie mieściły się w wyznaczonych ramach. A szkoda. Materiał był niezły. Josephine zdaje się być pogodzona ze śmiercią niewiernego małżonka, jej siostra Iris tkwi w szpitalu psychiatrycznym po załamaniu nerwowym, jakie przeszła, matka ich obu - wysuszona i zgorzkniała Henrietta nie może wybaczyć swojemu małżonkowi odejścia do kochanki i wymyśla tysiące sposobów, by się
zemścić. Młodsza z córek Josephine wciąż tęskni za ojcem, starsza okazuje się bezwzględną karierowiczką, a na domiar złego w okolicy grasuje seryjny morderca.
Wydaje się, że gdyby autorka ograniczyła się wyłącznie do kontynuacji znanych już wątków i losów poznanych poprzednio postaci, powieść byłaby bardziej spójna.Te nowe wprowadzają zbyt duży chaos w już i tak skomplikowaną strukturę utworu, czyniąc go momentami nużącym. Nie da się ukryć, że krokodyle z pierwszej części miały w sobie więcej uroku niż żółwie zapełniające strony drugiej. Jeśli pojawi się część trzecia, pozostaje mieć nadzieję, że będzie ona bliższa pierwszej części niż drugiej.