Trwa ładowanie...
recenzja
20-08-2012 23:09

Chłopiec w krainie sztuki

Chłopiec w krainie sztukiŹródło: Inne
d3egbnh
d3egbnh

Całkiem sporo rodziców wzięło sobie do serca przysłowie „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” i stara się wszechstronnie rozwijać swoje dzieci. W tym celu zarówno zapisują je na rozmaite zajęcia edukacyjne, jak i chodzą z nimi do muzeów czy na różnorodne koncerty i przedstawienia. Właśnie do takich osób jest adresowana Historia sztuki dla dzieci i rodziców. Rozmowy z Kajtkiem, która może być naprawdę pomocna przy własnych próbach zainteresowania malucha słynnym obrazem czy rzeźbą. Oczywiste jest przecież, że mało który rodzic ma tak dużą wiedzę o malarstwie czy architekturze jak Ewa Jałochowska, więc całkiem często nie jest mu łatwo wytłumaczyć dziecku, czemu dane dzieło „powinno zachwycać”. Dla dorosłego czytelnika nie jest wprawdzie poważnym problemem dotarcie na przykład do rozmaitych informacji o obrazie i jego twórcy (nawet bardziej szczegółowych niż znajdziemy w tej książce), ale już wcale nie jest łatwo przekuć je na argumenty trafiające do kilkulatka. Dzięki temu, że
Historia sztuki dla dzieci i rodziców nie jest klasycznym podręcznikiem, lecz ma postać spisanych rozmów autorki z tytułowym Kajtkiem (i czasem jeszcze z jego młodszym bratem Jędrkiem), zyskujemy bezcenne wskazówki, w jaki sposób można zainteresować dziecko choćby „Moną Lisą” (efekty widać na okładce) albo rzeźbami romańskimi (czy mantykora jest straszniejsza niż stwór z „Hellboya”?). Trudno przecież oczekiwać od malucha, żeby sam z siebie w skupieniu podziwiał dzieła sztuki, szczególnie że w wielu przypadkach mogą one być dla niego zupełnie niezrozumiałe. Nie chodzi też o to, żeby stał się on od razu koneserem sztuki, ale z pewnością warto próbować mu zaszczepić miłość do malarstwa czy architektury. Rodziców więc raczej nie zdziwią celnie uchwycone w książce spontaniczne reakcje Kajtka na obrazy, które są według niego po prostu brzydkie (na pewno miłośnikiem kubizmu nie można go nazwać), gdyż ich pociechy zapewne potrafią być równie bezceremonialne w ocenach uznanych arcydzieł.

Ewa Jałochowska uzyskała naprawdę niesamowity efekt, konfrontując jeszcze nieukształtowaną przez szkolną wiedzę wrażliwość dziecka z najważniejszymi dziełami sztuki - począwszy od malowideł naskalnych po malarstwo Kazimierza Malewicza.O zaletach tej książki jako „materiału dydaktycznego” już wspomniałem, ale znacznie ważniejsze jest, że Historię sztuki dla dzieci i rodziców czyta się po prostu z prawdziwym zainteresowaniem. Mimo że na tych ponad pięciuset stronach znajdziemy mnóstwo informacji z zakresu historii sztuki, to pochłaniamy je zupełnie bezboleśnie, gdyż wypowiedzi (czasem również rysunki) Kajtka dodają lekkości wywodom autorki. Istotne jest też, że czytelnik ani przez moment nie musi się wstydzić swojej ignorancji, ponieważ wszystko jest wyjaśniane od absolutnych podstaw, a jednocześnie autorka potrafi interesująco i w przystępny sposób opowiadać o bardziej skomplikowanych zagadnieniach. Z kolei dzięki naprawdę licznym ilustracjom nie mamy problemu ze zrozumieniem, czego dotyczą rozmowy z
Kajtkiem, a za ich sprawą lektura „Historii sztuki dla dzieci i rodziców” jest też po prostu znacznie przyjemniejsza. To wszystko sprawia, że książka Ewy Jałochowskiej może zainteresować nie tylko rodziców, którzy chcą rozwijać swoje dzieci, ale również osoby, które po prostu pragną trochę poszerzyć czy usystematyzować swoją wiedzę z zakresu historii sztuki.

d3egbnh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3egbnh