"Chłopaki z Dubaju". Krysiak podpala lont i pisze o polskich męskich prostytutkach. Oraz ich klientach
"Wśród ich klientów są politycy, dziennikarze, pisarze, celebryci, także księża, biznesmeni, aferzyści. Najczęściej pracują pod wpływem narkotyków, na długich, czasem nawet tygodniowych sex-party" – można przeczytać w opisie nowej książki Piotra Krysiaka, "Chłopaki z Dubaju". Czy i tym razem autor wywoła potężną aferę? Wszystko na to wskazuje.
Wydana w 2018 r. książka "Dziewczyny z Dubaju" wywołała niemały skandal. Krysiak opisywał, jak polskie modelki i celebrytki były namawiane na wyjazdy do Dubaju, gdzie miały świadczyć usługi seksualne bogatym Arabom. Dziennikarze tygodniami drążyli temat, ujawniając, kim są kobiety opisane w książce. Ba, historie opisane przez Krysiaka doprowadziły nawet do procesów karnych (wyrok skazujący usłyszała m.in. Emilia P., która była tzw. burdel-menadżerką).
Choć Krysiak wykonał mnóstwo pracy związanej z udokumentowaniem poszczególnych historii, zgromadzeniem dowodów, policyjnych i prokuratorskich akt śledztw, to wiele osób zarzucało mu, że stworzył jedynie tanią sensację. Z niczego nie wzięły się też komentarze, że demonizuje sexworking i wytyka palcem kobiety, które się na to zdecydowały.
Zobacz: Paulina Gałązka o kręceniu "Dziewczyn z Dubaju"
Minęły trzy lata. Można by powiedzieć "kurz opadł" po tej pierwszej publikacji, ale nie do końca byłaby to prawda. Do dziś słychać w sieci echa historii o polskich celebrytkach, które jeździły do Dubaju. Historia nie ginie tym bardziej, że nad filmową adaptacją "Dziewczyn z Dubaju" pracują Doda i Maria Sadowska.
W tych unoszących się cały czas oparach skandalu Krysiak wraca z drugą książką – "Chłopaki z Dubaju". Nie dajcie się jednak zwieść tytułowi.
Tina, kokaina, krople
W "Chłopakach z Dubaju" Krysiak przygląda się światkowi męskich prostytutek. tzw. eskortów, którzy pracują przede wszystkim w Niemczech, Hiszpanii i w Polsce. Opisuje, co pchnęło tych, często bardzo młodych, chłopaków do takiej pracy, no i to, jak ona wygląda. Dużą część historii stanowią rozmowy z Alexem i Robertem. Eskortem i kimś na kształt ich menadżera.
- Mam też zasady. Nigdy nie robię tego bez gumy, choć wiem, że mógłbym wtedy zarobić szybciej i więcej. Dlatego też często zdarza mi się, że mam tylko jednego klienta dziennie. Tutaj wszyscy chcą seksu bez zabezpieczeń. Nie tylko Niemcy, ale też seksturyści, którzy przyjeżdżają tu z innych krajów. To taka Tajlandia Europy – opisuje Alex, którego Krysiak poznał w Berlinie.
Krysiak tym razem nie opiera się na policyjnych aktach – spotyka się z escortami, płaci za nich, zdobywa zaufanie. Pełen reportaż uczestniczący, więc trzeba przyznać, że zdobył się na niemałą odwagę.
Ale Krysiak dzięki temu pokazuje ze szczegółami, z czym wiążę się praca tych chłopaków, którzy w większości byli odrzuceni przez społeczeństwo. Robert trafił na ulicę po tym, jak jego rodzina wyparła się niego, gdy przyznał, że jest gejem. Alex przeżył z kolei traumatyczne dzieciństwo i pozostawiony sam sobie musiał się jakoś ratować przed bezdomnością i skrajną biedą. Dla wielu z takich osób prostytuowanie się to jedyna droga. Tak się przynajmniej wydaje. A jak jest naprawdę, to pisze właśnie Krysiak. Opisuje ten brudny świat pełen narkotyków, wódki, domów publicznych i spotkań w hotelach. No ale to nie wszystko.
Skandal wisi w powietrzu
Skoro jest o męskich prostytutkach, to jest także o ich klientach. Krysiak nie ucieka od sensacji, choć pewnie mógłby podarować czytelnikom historyjek wrzuconych pomiędzy opowieści o pracy escortów. Tym bardziej, że wiele z nich ma być jedynie dowodem na to, że z eskortów korzystają także "znani". "Shaming" z pełnej krasie?
Książkę z resztą zaczyna, opisując hotelowe ekscesy znanego biznesmena, kiedyś polityka, a teraz bardziej postaci z memów. Bohater książki, Robert, opisuje, że był to jeden z najbardziej obleśnych klientów, który po alkoholu zataczał się i nikt nie chciał mieć z nim do czynienia. Ale w grę wchodziły pieniądze, i to duże. Biznesmen szczególnie lubił tych escortów wyglądających najmłodziej.
Czytając "Chłopaków z Dubaju" można trafić na kilka takich historii, których bohaterowie mają być znanymi postaciami. Jest krótka relacja o "jednym z najbardziej popularnych prezenterów telewizyjnych w Polsce", którego nazywano "Człowiekiem w Masce".
"Na początku nie wiedzieliśmy, kim jest, ale wiesz, jak to jest. Im ktoś się bardziej stara, by go nie rozpoznać, tym bardziej staramy się wiedzieć, z kim się spotykamy. Stały klient, dbający o anonimowość. Nakryliśmy go raz przed blokiem, jak wchodził" – opowiada jeden z chłopaków.
Jest historia Miguela z Kuby, który miał spotykać się i wyruszać w rejsy po Grecji z pewnym biznesmenem, który po wyborach w 2015 r. dostał tekę ministra. "To miły starszy pan, ale jak już został ministrem, to wyrzucił mnie ze znajomych na Facebooku" – opowiada Miguel Krysiakowi [w gronie ministrów nie ma nikogo, kto by pasował do tego opisu - przyp. red.].
Jest o "Aptekarzu", czyli właścicielu hurtowni leków, który przed laty stał się bohaterem afery lekowej i o Tomaszu, prezesie dużego polskiego koncernu. Eskorci ze szczegółami opowiedzieli Krysiakowi, jak wyciągali pieniądze z kont swojego wpływowego klienta, gdy ten tracił przytomność po alkoholu. Ukradli mu w trakcie 10-dniowego sex-party ponad 400 tys. zł.
Jest i historia o "tajemniczym dziennikarzu, który pracował dotąd w dwóch telewizjach", słynie z tego, że uwielbiają go widzki, można przeczytać o jego operacjach plastycznych i nowych związkach.
"On to lubił zabalować. Jak już wpadł w ‘nosek’, to ze spokojnego seksu z jednym znalezionym gdzieś na Grindrze kolesiu kończyło się na kilkudniowej orgii" – pisze Krysiak.
I dlatego "Chłopaki z Dubaju" podzielą los "Dziewczyn z Dubaju". Będzie z tego niejedna afera, bo z publikacją książki ruszy giełda nazwisk i dyskusji o tym, kogo opisał Krysiak. I z wielkich reporterskich planów ukazania pewnego totalnie oderwanego od nas życia eskortów zostanie już tylko tania sensacja.