Pomnik dla prałata
W miarę coraz bardziej niezrozumiałych zachowań prałata zaczęli się od niego odsuwać przyjaciele oraz osoby, które zauważyły, że już nic się im nie uda "ugrać" na tej znajomości. Jankowski zaczął tracić kontakt z rzeczywistością, podejmując absurdalne decyzje i wypowiadając się w prasie w kompromitujący dla siebie sposób. Główną winowajczynią była choroba, zaawansowana cukrzyca, która atakowała cały organizm.Ci z przyjaciół, którzy trwali u boku prałata do końca, postanowili odizolować go od zgubnego ich zdaniem wpływu Olchowika. Doszło do tego, iż ten wraz z kolegami kilka razy porwał prałata z hospicjum. Ksiądz Bernard Zieliński: "Mówiło się o tych młodych ludziach: chcą wykorzystać jego nazwisko. Ale Heniowi trochę to imponowało, chociaż nigdy się do tego nie przyznawał. Zarazem cieszył się, że ma kogoś koło siebie".
Prałat zmarł w swoim domu 12 lipca 2010 roku. Prezydent Paweł Adamowicz zaproponował, żeby nieopodal bazyliki św. Brygidy tamtejszy skwer nazwać imieniem księdza. Wierny przyjaciel prałata, Grzegorz Pellowski, wpadł na pomysł, by postawić tam pomnik prałata. Giennadij Jerszow zrzekł się honorarium za wykonanie pomnika. Powstał komitet budowy.
Grzegorz Pellowski: "Wielu biznesmenów przewijało się w przeszłości przez plebanię, łączyli się, dogadywali, robili interesy. Teraz nikt z nich nie dał ani złotówki. Wpłacali głównie ludzie z Solidarności, z Gdańska, z regionów".
Pomnik został odsłonięty w trzydziestą drugą rocznicę porozumień sierpniowych.
Zofia Tatarek/ksiazki.wp.pl