Trwa ładowanie...
recenzja
14-07-2011 21:43

Było ich trzech

Było ich trzechŹródło: Inne
d2fvmfz
d2fvmfz

Pierwszy – Adam – lekkoduch i bawidamek postanawia się wreszcie ustatkować widząc wokoło same szczęśliwe pary. Luke próbuje ułożyć sobie życie na nowo po burzliwym rozwodzie i pogodzić z tym, że kobieta, którą niegdyś kochał odebrała mu dziecko. Russell kocha zaś kobietę, z którą nie może być. Wszyscy trzej są braćmi i synami George'a i Joan Kawalerów, którzy niedługo będą obchodzić czterdziestą rocznicę ślubu.

Całość losów wyżej wymienionych person opisał Mike Gayle, co gwarantuje najwyższy poziom zabawy, zważywszy na powodzenie poprzednich powieści jego autorstwa.

Mężczyźni, których opisał Gayle w swojej powieści, będą się starali zrewidować poglądy na swoje życie i związki uczuciowe, a przy okazji będą usiłowali zrozumieć, skąd pojawiły się rysy na doskonałym, jak mogłoby się wydawać wieloletnim związku rodziców i czy da się zalepić pęknięcia, jakie na nieskazitelnym do tej pory wizerunku małżeństwa rodziców nagle i niespodziewanie dla wszystkich się pojawiły.

Wiele historii, wiele ludzkich dramatów, radości, uczuć spotyka się za sprawą relacji łączących bohaterów na kartach tej powieści.Gayle potrafi niezwykle celnie sportretować ludzkie uczucia i życiorysy, a za dodatkową zaletę można mu poczytać to, że choć wielokrotnie pisze z męskiego punktu widzenia, to jednak nie jest w swych zapiskach jednostronny. Narracja zgrabnie płynie od jednego bohatera do kolejnego, a autor nie zapomina o tym, by styl opowiadania każdego z nich różnił się od poprzedniego. I tak jest w istocie, zabieg ten w pełni się udał. Gayle skoncentrował się w powieści na tematyce, której opisywanie wychodzi mu najlepiej, co udowadniał już wielokrotnie w poprzednich swych pozycjach – na portretowaniu ludzkich emocji i praw, jakimi rządzi się miłość.

Powieść czyta się lekko i dobrze, mimo iż miejscami tematyka do najlżejszych nie należy.

d2fvmfz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2fvmfz