Bunga-bunga
Ponoć brałaś udział w imprezach „bunga-bunga” organizowanych "na dworze" premiera Berlusconiego?
Nieprawda. Do domu Berlusconiego nigdy nie musiałam wchodzić bocznymi drzwiami, bo znamy się dobrze. Gazety opublikowały wtedy podsłuchy mojej rozmowy z Rubi – dziewczyną, która była główną bohaterką skandalu. Znałyśmy się wcześniej, była samotna i trochę się przyjaźniłyśmy, doradzałam jej. Kiedy ta cała afera wyszła na jaw, zadzwoniłam żeby ją ostrzec przed niektórymi osobami, dla których była tylko pionkiem w grze.
Okazało się, że na mój telefon był założony podsłuch. Prasa wszystko opublikowała. Zdałam sobie wtedy sprawę z tego, że nie mam wolności i żadnej prywatności. Nawet we własnym domu byłam podsłuchiwana.