Do każdej książki staram się podchodzić z nieograniczonymi pokładami cierpliwości i wyrozumiałości. Kiedy jednak już na pierwszej stronie główna bohaterka oświadcza mi, że „z przedpokoju dobiegł szaleńczy ryk, który w mig wyłuskał ją z różowego kokonu snu”, to ręce opadają. Ja rozumiem, że ma dwanaście lat, że niełatwo jej jeszcze wykazywać się głębszymi inicjatywami intelektualnymi, no ale, proszę Państwa, litości. Gdy chwilę później dodatkowo okazuje się, że ryk ten zawdzięczamy dwóm wiekowym babciom, które zderzyły się ze sobą w czasie nocnej trasy pokój-łazienka, to owej cierpliwości i wyrozumiałości jest już jakby mniej. I gdyby nie tak uporczywy czasem obowiązek recenzencki, by książkę przeczytać w całości (choćby mocno zagryzając zęby), to zapewne na tym etapie moja przygoda z Akcją dobiegłaby końca. A tak mogłam przekonać się, że pisarzowi czasem warto zaufać i pozwolić powiedzieć coś więcej, niż kilka pierwszych zdań. Barbara Stenka napisała bowiem książkę mocno interesującą, frywolną, miejscami
co prawda mało prawdopodobną, ale jakże zabawną i pomysłową!
W centrum wydarzeń sytuuje się Roma – zwyczajna dwunastolatka, która świetnie rysuje i gra na pianinie, dobrze radzi sobie w szkole i cały wolny czas spędza w domu. Mimo to rodzice regularnie wysyłają ją na terapie do przeróżnych psychologów, ponieważ ich zdaniem córka przesadnie nie respektuje norm i nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Jej siostra, Greta, dawno już opuściła rodzinne progi i całkiem zgrabnie ułożyła sobie życie, ograniczając kontakty z Romą do minimum. Jedyną podporą są dla niej pocieszne babcie – Szpila i Szpula, które razem dawno już przekroczyły sto osiemdziesiąt lat i – jak wskazują na to ich pieszczotliwe przydomki – znacznie różnią się gabarytami. Oczywiście Roma, jak każda dziewczynka w tym wieku, jest zakochana po uszy. Co prawda obiektem jej uwielbienia jest Grzegorz Turnau, ale Roma jest święcie przekonana o tym, że w przyszłości będą stanowić dobraną parę. Posiadania dzieci natomiast w ogóle nie przewiduje – uważa bowiem, że uniknięcie macierzyństwa to tylko kwestia
właściwej organizacji pożycia małżeńskiego. Od dłuższego czasu żałuje też, że nie jest kotem, bo może wtedy jej rodzice okazywaliby jej więcej czułości. I tu rozpoczyna się dramat dziewczynki – zamiast wieczornego całusa słyszy tylko odgłos zamykanych drzwi, zamiast pochwał i porad – wieczne pretensje. Na przyjaciół również liczyć nie może, bo zwyczajnie ich nie ma, zaś jej jedynym sprzymierzeńcem okazuje się poczciwa, aczkolwiek wiekowa już suczka. Samotna i nieszczęśliwa Roma, stale ignorowana, spychana gdzieś na margines, wyalienowana z życia rodzinnego i szkolnego, jest w pełni świadoma swojej tragedii. Nie rozpacza jednak, nie histeryzuje, nie płacze w poduszkę – stara się za to racjonalnie analizować swoją sytuację, za nic jednak nie mogąc znaleźć dla niej logicznego wytłumaczenia.
Jak to w prawdziwych bajkach bywa, życie Romy nagle odmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Wykolejenie się tramwaju sprawia, że Romie powoli zaczyna przybywać przyjaciół. Od tej pory jej przygody zaczną się mnożyć w błyskawicznym tempie, choć na prawdziwą sielankę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Tu jednak pisarce należą się wielkie gratulacje za dobitne przedstawienie mentalności współczesnych nastolatek, które w pogoni za modą i wielką miłością zdają się (delikatnie mówiąc) trochę gubić, oraz za doskonałe przeciwstawienie im właśnie Romy – dziewczyny absolutnie zwyczajniej, na pierwszy rzut oka zupełnie nieatrakcyjnej, a jednak wiernej swoim ideałom i odpornej ma masowe ogłupienie i znieczulicę społeczną. I chociaż Stenka czasem może za bardzo zapędza się w swojej bajkowej narracji, czyniąc powieść mało wiarygodną i niepotrzebnie udekorowaną tak przesadnym happy endem, to książka i tak jest warta polecenia. Ze swoim optymizmem i prostotą przekazu trafi zapewne do niejednego czytelnika.