Brudny sekret. Tego nie zobaczysz na filmach o mieście marzeń
Jedno z najbardziej popularnych miast na świecie, synonim sukcesu, częsty bohater filmów i seriali, wymarzony cel niegdyś ubogich emigrantów z Europy, dziś fantastów, którzy naoglądali się romantycznych filmów. Tymczasem Nowy Jork może was bardzo zaskoczyć.
Trudno o bardziej ikoniczną panoramę miasta, niż lśniące, strzeliste wieże Manhattanu. Miasto to naprawdę nigdy nie śpi, więc zawsze jest tu jasno, kolorowo, głośno, tłumnie. Dla jednych jest centrum światowej finansjery, dla innych mekką niezależnych artystów. Jeszcze inni wierzą, że to właśnie w Nowym Jorku mają szansę na prawdziwą miłość. Wielka w tym zasługa filmów i seriali, które karmią nas pięknymi wizjami.
W filmie "Masz wiadomość" bohaterowie grani przez Meg Ryan i Toma Hanksa kochają swoje miasto, w którym żyją i pracują, randkują, chodzą na kawę, podziwiają świąteczne światełka. W "Seksie w wielkim mieście" Nowy Jork był jednym z bohaterów serialu, nawet w jednym odcinku główna bohaterka poszła z nim na "randkę"! Och, żyć w tym niezwykłym mieście, chodzić na lunche, wypoczywać w parkach, mieszkać na uliczce pełnej drzew... Pierwsze zetknięcie kogoś wychowanego na popkulturowym obrazie Nowego Jorku musi być naprawdę bolesne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". O tym mieście marzy pół świata. "Niektórych może przerażać"
By dowiedzieć się nieco o drugiej, mniej instagramowej i niechętnie pokazywanej w komediach romantycznych stronie tego niezwykłego miasta, warto sięgnąć chociażby po książkę Magdaleny Żelazowskiej, która mieszka tam od 2018 roku.
Przeczytamy tam między innymi o pewnym "mrocznym sekrecie", który dość szybko wychodzi na jaw "na żywo". "Panuje w tej kwestii zmowa milczenia, choć wszyscy wiedzą, że to prawda i nie da się jej wyprzeć. Prawda koszmarna, ale zbyt mało seksowna, by mogła pasować do nowojorskiego image’u" - pisze Żelazowska.
O czym mowa? O grupie mieszkańców Wielkiego Jabłka (tak zwykło się przezywać tę metropolię), która żyje w cieniu, na uboczu, a jednak ma nad nim wielką władzę: robakach i gryzoniach.
Autorka książki pierwszy raz spotkała się z tymi "lokatorami", szukając mieszkania na wynajem, gdy oglądała lokal z agentką. "Niespodziewanie na samym środku zgrabnego, ustawnego salonu powitał mnie on. Leżący do góry nogami karaluch wielkości kciuka. - To nie karaluch. To karaczan olbrzymi, tak zwany water bug - poprawiła mnie agentka nieruchomości. - Jest kilkakrotnie większy od zwykłego karalucha. Ale to dobra wiadomość. Water bugs nie żyją w mieszkaniach, tylko wpadają przypadkiem".
Robaki, przed którymi trzeba zamykać okna i drzwi, chować zamknięte szczelnie pojemniki z jedzeniem, to niejedyny problem wielkiego miasta. Inny, jeszcze bardziej groźny, to gryzonie. Szczury na ulicach Nowego Jorku to codzienny widok, a jednak wymazany z większości filmów. Tymczasem żyją w parkach, kręcą się przy kubłach na śmieci, grasują w niekończących się podziemnych tunelach nowojorskiego metra. Nic dziwnego: Nowy Jork to miasto niezwykle brudne. Worki z odpadami składowane są wprost na ulicy, przed sklepami i restauracjami, czekając na dzień ich wywozu. Walające się odpady zatykają studzienki, są świetną pożywką szczurów. Mieszkańcy miasta mają wiele do nadrobienia, gdy idzie o dbanie o wspólną przestrzeń.
Żelazowska zwraca uwagę na egalitaryzm tego problemu. "Sprawa szkodników dotyczy wszystkich. Nie umkną przed nimi ani bezdomni, ani milionerzy barykadujący się w wieżach ze szkła i stali. W całym mieście ten problem traktuje się jak kurz: jest tak powszechny, że przestał rzucać się w oczy".
Gdy pewnego razu zatrzymała się w nietanim hotelu w dzielnicy Chelsea, w pokoju przywitała ją kartka: "Radzimy szczelnie zamykać przekąski w celu uniknięcia wizyt nieproszonych gości". Później napisała w książce: "Instrukcji posłuchałam, a gość i tak się pojawił, przemykając w mdłym świetle pośród ruchomych cieni rzucanych przez wirujący pod sufitem wentylator. W nocy nie mogłam spać, bojąc się, że coś na mnie wejdzie lub spadnie".
Masło orzechowe, anchois, piwo, bekon i aromatyczne krewetki. To nie jest lunchowe menu modnej nowojorskiej knajpy obleganej w słoneczne popołudnie, a sposób na szczury. W książce "Nowy Jork. Opowieści o mieście" czytamy, jak eksterminator łapie te gryzonie w pułapkę. Specjaliści pracujący w niebotycznie drogich apartamentowcach muszą robić to dyskretnie, by żaden z lokatorów nie dowiedział się, że nie jest w swoim mieszkaniu sam...
"Zarządcy eleganckich budynków o czynszach przyprawiających o zawrót głowy, zamawiając usługi eksterminatorów, żądają klauzuli poufności. O małych intruzach nikt nie może się dowiedzieć, a zwłaszcza lokatorzy i ich sąsiedzi, bo ujawnienie prawdy groziłoby skandalem i obniżeniem cen za stopę kwadratową".
Czy da się kochać miasto brudne, zaśmiecone, z karaluchami wielkości palca? Ależ tak! Jednym z największych nowojorskich paradoksów jest to, że niezwykle trudno w tym mieście żyć, pracować, znaleźć miłość, a mimo wszystko właśnie tego tak bardzo się pragnie. Gdy zakochany w tym mieście na odległość przyjedziesz tu, doznasz szoku, zostaniesz przez nie niemal pokonany, aż wreszcie podniesiesz i się... i pokochasz je na nowo jeszcze mocniej. Warto sięgnąć po "Nowy Jork. Opowieści po mieście", by już teraz rozpocząć tę podróż.