Razem w akcji
Bracia spotkali się dopiero po zakończeniu wojny - i to przez przypadek. Leon był przekonany, że Ludwik wyjechał do Włoch; jakież więc było jego zdziwienie, gdy zjawił się u matki we Wrocławiu i zastał w jej mieszkaniu dawno niewidzianego brata.
"Naradzaliśmy się, co dalej, widoki tutaj były raczej marne i nie zanosiło się na szybkie zmiany. Ludwik od pewnego czasu przeprowadzał ludzi przez zieloną granicę, droga wiodła przez Czechosłowację, Niemcy i Austrię, teraz kompletował trzecią grupę, a ja zdecydowałem się do niej dołączyć" - mówił. Ludwik przeprowadzał żołnierzy podziemia, zagrożonych cywilnych współpracowników i ludzi, których rodziny pozostały na obczyźnie. To Leon jako pierwszy zaczął wysnuwać wątpliwości, że być może wśród pomagających są osoby opłacane przez bezpiekę; twierdził też, że tym razem grupa uciekinierów jest zbyt duża i może zwracać uwagę. Ludwik jednak bagatelizował jego obawy.