W drugim tomie swojej antologii Mike Ashley kontynuuje prezentację „opowieści, które pokazują różnorodność i rozwój literatury fantasy”.O ile w tomie pierwszym postawił na ukazanie historii i ścieżek rozwoju tejże, o tyle w drugim stara się ukazać szeroki wachlarz jej możliwości, brak ograniczeń w kreowaniu światów i bohaterów, różne podgatunki i style narracji, zróżnicowanie wrażliwości twórców. Spośród dwunastu tekstów zamieszczonych w tomie w zasadzie tylko jeden („Księżycowy basen” Abrahama Merritta) mógłby się znaleźć w pierwszej części antologii, jako że został opublikowany w 1918 r. i jest przykładem nurtów łączących elementy fantasy z SF i prozą podróżniczą, a opisujących odkrywanie przez przedstawicieli naszej cywilizacji zaginionych ludów czy lądów, na których zatrzymał się czas (lost race fiction i lost word fiction).
Pozostałe utwory w różnym stopniu kontestują tradycję Lorda Dunsany i Tolkiena, polemizują z nią, przetwarzają, nadając jej nową formę i jakość. Dotyczy to również najbardziej zbliżonych do założeń kanonu opowiadań Tanith Lee („Bohater u bram) i Patricii A. McKillip („Pani Czaszek”). W pierwszym z nich heros podobny howardowskiemu okazuje niespodziewaną przenikliwość umysłu i równie nieoczekiwaną wielkoduszność. W drugim pokrewny mu bohater nie obawia się kierować sercem, dzięki czemu jest w stanie uratować niejedno ludzkie istnienie. Przekorne potraktowanie kanonicznych motywów fantasy znajdziemy również w utworze Louise Cooper („Promień słońca na wodzie”), który ma formę tradycyjnej baśni, czy w tekście Lisy Goldstein („Widziadło z Q...”), nawiązującym do klasycznej opowieści grozy.
Nietypowe pomysły stały się punktem wyjścia dla historii opowiedzianych przez Jamesa P. Blaylocka („Sieci ze srebra i złota”) i Jacka Womacka („Recital”). W pierwszym dziurka od klucza okazuje się oknem do innej wersji rzeczywistości, w drugim zaś bohater zwiedza tajemnicze muzeum dźwięków. Z kolei Charles de Lint snuje opowieść, w której ważną rolę odgrywają skrzaty i chochliki, znane z tradycyjnych legend i podań. I opowieść ta byłaby zbliżona do kanonicznej, gdyby owe nadnaturalne istoty nie zagnieździły się w... internecie („Pikselowe chochliki”).
Niektórzy z autorów antologii opowiadają realistyczne historie, w których motywy zaczerpnięte z fantasy służą do konstrukcji świata. Bohaterowie starają się zaś określić swoje miejsce w owym świecie i zgłębić jego naturę, a przy okazji poznać własną. Tak jest u Michaela Swanwicka („Na krawędzi świata”) czy Luciusa Sheparda („Człowiek, który pomalował smoka Griaule’a”). Szczególnie ten drugi oddaje się dociekaniom dotyczącym sensu życia i wpływu czynników zewnętrznych na postępowanie człowieka. Doskonałą metaforę naszej rzeczywistości daje z kolei Theodore Sturgeon („Wczoraj był poniedziałek”), ukazując świat jako plan filmowy serialu, którego producentem jest sam Bóg. Najbardziej poruszającym tekstem antologii jest niewątpliwie ten autorstwa Harlana Ellisona („Paladyn straconej godziny”), w przejmujący sposób mówiący o przemijaniu, lęku przed śmiercią, poczuciu winy, braniu odpowiedzialności za siebie i innych.
Z lektury antologii wyłania się obraz fantasy jako literatury wszechstronnej i uniwersalnej, która potrafi mówić coś istotnego zarówno o sprawach lekkich i przyjemnych, jak i trudnych i bolesnych. Dzięki talentowi i oryginalnym pomysłom poszczególnych autorów, ich opowieści pobudzają wyobraźnię, wciągają i mocno oddziałują na emocje. A choć opisują nieistniejące światy, dotyczą też jak najbardziej realnych ludzi, ich przeżyć, życiowych rozterek, dramatycznych wyborów. Właśnie dzięki połączeniu kreatywności w tworzeniu fantastycznych elementów tła i głębokiej znajomości ludzkiej psychiki, możliwe stało się rozwinięcie w ramach fantasy tak bogatej różnorodności. A dzięki trafnemu doborowi utworów, redaktorowi antologii udało się osiągnąć założony cel, jakim było owej różnorodności zaprezentowanie.