Trwa ładowanie...
recenzja
08-10-2010 16:33

Biografia, która nie do końca jest biografią

Biografia, która nie do końca jest biografiąŹródło: Inne
d2r3jtn
d2r3jtn

Trzymając w ręku książkę, której okładkę zdobi wizerunek znanego pisarza i widoczny nagłówek: „biografia", w zasadzie nie powinnam mieć wątpliwości co do charakteru lektury.Oczekuję po niej rzetelnych informacji dotyczących życia danej postaci, podpartych szerokim kontekstem społeczno-kulturowym oraz garstką anegdot ubarwiających treść. Spodziewam się także kompleksowej analizy wszelkich niuansów i kontrowersji, jakie rzeczona postać wywoływała bądź wywołuje. Oczywiście jest to podejście dość naiwne. W przypadku biografii Stiega Larssona – autora bodaj najsłynniejszej trylogii kryminalnej ostatniego dziesięciolecia – moje oczekiwania zawiodły szczególnie dotkliwie. Barry Forshaw nie zdołał bowiem stworzyć wszechstronnego portetu dziennikarza, pisarza i radykała, którego nieoczekiwana śmierć współtworzy legendę trzech stworzonych przez niego powieści. Stieg Larsson. Mężczyzna, który odszedł za wcześnie to raczej rozwlekłe studium konstrukcji książek składających się na trylogię Millenium, a także
próba ukazania ich innowacyjności i przyczyn spektakularnego sukcesu. Daleko temu do biografii z prawdziwego zdarzenia.

Barry Farshaw we wstępie uprzedza czytelników o obranej przez siebie chaotycznej metodzie dozowania informacji. Jest to szczególnie widoczne w pierwszych pięciu rozdziałach, które pomimo adekwatnych tytułów odpowiadających wybranym aspektom życia czy zawodowej działalności bohatera, są wewnętrznie niespójne i mało przejrzyste. Autor skacze od wątku do wątku i zazwyczaj nie dba o chronologię zdarzeń, co wpływa na obniżenie merytorycznego poziomu treści. Dzieciństwo Larssona sprowadza się do niespełna jednostronicowego opisu, natomiast o wczesnej młodości szwedzkiego pisarza nie dowiadujemy się w zasadzie niczego konkretnego. Forshaw koncentruje się raczej na późniejszym etapie życia autora * Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet*, związanym bezpośrednio z jego pracą dziennikarską i pisarską, a także problematycznymi następstwami nieoczekiwanej śmierci. Pierwszą część książki cechuje ponadto
silna dygresyjność – Forshaw rzadko podąża utartym szlakiem i nagminnie zakłóca tok wypowiedzi licznymi wtrąceniami. Składają się na nie fragmenty wywiadów i artykułów, wypowiedzi samego Larssona oraz ludzi z jego otoczenia, komentarze dotyczące społeczno-politycznego kontekstu działalności Szweda oraz nawiązania do treści trylogii i dwójki głównych bohaterów. W połączeniu z przeskokami czasowymi i wyraźnymi lukami w partiach stricte biograficznych, zestawienie tak różnych źródeł wywołuje ogólny zamęt treściowy. Forshaw nie przykłada zbyt dużej wagi do drobiazgowego nakreślenia sylwetki bohatera, ograniczając się do ogólników i dość powierzchownego przytoczenia najbardziej oczywistych faktów.

W kręgu zainteresowań autora pozostaje przede wszystkim sama trylogia Millenium – jej kompozycja, niewątpliwy kontekst autobiograficzny, zasięg oddziaływania i charakterystyka głównych bohaterów: hakerki-socjopatki – Lisbeth Salander – i dziennikarza na rozdrożu, Mikaela Blomkvista. Trzy obszerne rozdziały poświęca Forshaw kolejnym tomom trylogii, drobiazgowo streszczając ich fabułę – wręcz scena po scenie, często z dosłownym cytowaniem dialogów. Jest to zabieg o tyle dyskusyjny, że trudno doszukiwać się w nim głębszego sensu. Autor nie analizuje wybranych fragmentów, które w ten czy inny sposób wnoszą coś nowego do wiedzy o Larssonie jako o człowieku, lecz przytacza w całości treść kolejnych rozdziałów. Odautorskie komentarze, stanowiące dość nieznaczny procent w porównaniu z objętością partii opisowych, dotyczą głównie nawiązań do konkretnych książek-kryminałów lub stylistyki innych pisarzy. Co jakiś czas Forshaw zwraca też uwagę czytelnika na zabiegi, za pomocą których Larsson konstruuje fabułę,
jak również cechy charakteryzujące jego pisarstwo. Nie określiłabym jednak tej partii książki mianem „przewodnika" po meandrach trylogii – dla mnie to zupełnie niepotrzebny spoiler. Czytelnicy obeznani z twórczością Szweda mogą poczuć się znużeni powtórnym odtwarzaniem treści książek, które przecież znają. Natomiast ci, którzy z różnych względów chcą przeczytać biografię autora Millenium zanim zabiorą się za trylogię, nie powinni w ogóle sięgać po książkę Forshawa – równie dobrze mogą darować sobie lekturę powieści Larssona.

Paradoks tej dyskusyjnej biografii polega na tym, że autor w zasadzie uwzględnił wszystkie konieczne elementy układanki – odpowiednio dobrał rozmówców, dokonał optymalnej selekcji źródeł, przedstawił szeroki kontekst społeczno-kulturowy dla twórczości Larssona, a także wprowadził bonusowe rozdziały wzbogacające treść m.in. o informacje na temat skandynawskiej literatury kryminalnej. Problem tkwi nie tyle w samej koncepcji książki, ile w jej wykonaniu. Forshaw traktuje postać szwedzkiego dziennikarza-bojownika niestarannie i pobieżnie, koncentrując się przede wszystkim na fenomenie jego twórczości. Co poniektóre fragmenty wskazują, że autor większą wagę przykłada np. do zobrazowania pogmatwanych relacji łączących dwójkę fikcyjnych bohaterów trylogii, niż do przedstawienia sylwetki ich niefikcyjnego twórcy. Po skończonej lekturze mam wrażenie, że nie wiem zbyt wiele o Stiegu Larssonie jako o człowieku, za to zyskałam pełniejszy obraz sukcesu jego książek. Widocznie Forshaw zasugerował się wypowiedzią
jednego ze swoich rozmówców: [...] w ostatecznej analizie postać autora nie ma większego znaczenia. Książki powinny bronić się same, nawet jeśli nie wiemy nic o autorze. Powieści Larssona, owszem, bronią się. Po jego biografii pozostaje jednak niedosyt.

d2r3jtn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2r3jtn