Współpracownicy, rodzina, Biblia i Lincoln
Prezydent słusznie zauważa, że nie istnieje żaden podręcznik, który mówiłby, jak pocieszyć naród zdruzgotany po zamachu anonimowego wroga: „Musiałem opierać się na instynkcie”.Wspomina o wielkiej pomocy i wsparciu ze strony osób, które były w tamtych dniach wokół niego: nieugiętej ekipie Białego Domu oraz rodzinie.
„Laura niczym skała dawała mi oparcie i miłość. Brat Marvin i siostra Doro, którzy mieszkali blisko Waszyngtonu, często wpadali, żeby zjeść z nami obiad. Mama i tata także zapewniali o ciągłym wsparciu.Rodzina była dla mnie pocieszeniem, pozwoliła mi też rozjaśnić myśli”.
Bush uważa, że siłę czerpał także z wiary i historii. Podziwiał moralność i decyzje prezydenta Abrahama Lincolna, a wielką ulgę przynosiła mu lektura Biblii.