Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:14

Bartoszewski: fenomen genetyczny

Bartoszewski: fenomen genetycznyŹródło: "__wlasne
d1s2ppj
d1s2ppj

Istnieją postaci, których nie tylko nie trzeba nikomu przedstawiać, ale których nawet nie wypada przybliżać przy pomocy niesprawiedliwie skąpej, kilkuzdaniowej sylwetki umieszczonej na czwartej stronie okładki. Zresztą, nawet gdyby ktoś próbował ograniczyć życiorys kogoś takiego jak Władysław Bartoszewski do krótkiej notki, najprawdopodobniej miałby z wykonaniem takiego zadania niemały problem. Pozostaje więc współczuć twórcom wszelkiego rodzaju encyklopedii i leksykonów zbierających w jednym miejscu setki wielkich postaci, a zarazem odetchnąć z ulgą, że nam takiego trudu oszczędzono. Jeżeli jednak któryś z naszych znajomych nalegał będzie, by przybliżyć mu osobę Władysława Bartoszewskiego (bo, proszę mi wierzyć, tych, którzy nie wiedzą „kto to taki” w dalszym ciągu nie brakuje) uciec możemy się do sprytnego fortelu, a mianowicie odesłać zainteresowanego do wywiadu-rzeki z profesorem. Właśnie nadarza się kolejna okazja do takiego „uniku”, bowiem na rynku ukazał się właśnie już drugi tom monumentalnej
rozmowy, jaką z Władysławem Bartoszewskim prowadzi niestrudzony Michał Komar.

Znany z urzekającej i nieokiełznanej gadatliwości profesor Bartoszewski i tym razem staje na wysokości zadania, jakby kierował się w życiu zasadą „po pierwsze: nie nudzić”. Wspaniały, jakby na jednym oddechu wypowiadany, wykład, fenomenalny przykład naprawdę żywej lekcji historii. Spowiedź świadka minionego, jak również obecnego wieku i to spowiedź szczególnego rodzaju, bo też i jej forma nie pozwala oderwać się ani przez moment od lektury, a i sam świadek przecież formatu tak wielkiego, jak przymiotniki, którymi w niniejszej recenzji (zapewne z braku bardziej adekwatnych, jeszcze bardziej pochwalnych) się posługuję. Dostajemy tutaj w jednym miejscu wszystko to, czym od lat zadziwia nas Bartoszewski: niebywałą erudycję, błyskotliwość, częste pointy, mnogość wszelkiego rodzaju danych faktograficznych, kolejne mnożące się daty, nazwiska i nazwy organizacji, od których można wręcz dostać zawrotu głowy, na co jednak nie pozwala poetyka „wykładu” profesora, który nie byłby sobą, gdyby nie mówił do nas
językiem prostym i zrozumiałym, gdyby co rusz nie urozmaicał swoich wielokrotnie złożonych zdań zabawnymi podsumowaniami i zgrabnymi żarcikami czy anegdotami.

Z jednej więc strony przekładaniec dygresji i wątków pobocznych, niewyobrażalna plątanina nazwisk i dat, którymi profesor posługuje się z naprawdę wielką biegłością (fenomenalna pamięć, która rzeczywiście jest chyba jakimś genetycznym ewenementem – jeden ze znajomych lekarzy profesora stwierdził kiedyś, że Bartoszewski w ogóle jest takim genetycznym cudem, co ten skwitował skromnie, że nie wie czy ów lekarz jest ekspertem od spraw genetyki, ale miło coś takiego usłyszeć), a z drugiej klarowność myśli i komunikatywność przekazu, tak rzadko spotykana w przypadku takiej gęstości tekstu.

Wielkie brawa należą się również Michałowi Komarowi, którego bez wątpienia nazwać możemy jednym z niewielu żyjących jeszcze mistrzów sztuki rozmowy czy może raczej dialogu (jak mówi Bartoszewski: „Nie będzie dialogu tam, gdzie ktoś widzi w partnerze rozmowy przedmiot. Ważna jest szczerość intencji, która wyraża się w obustronnej życzliwości – założonej z góry, ale potem poddawanej sprawdzeniu”). Mistrzostwo Komara objawia się chociażby w jego przygotowaniu do tych rozmów, znajomości faktów historycznych, o których mowa, podsuwaniu profesorowi (a bardziej jeszcze czytelnikowi) kolejnych fragmentów i cytatów wykładów czy książek Bartoszewskiego, tekstów źródłowych, dokumentów czy artykułów prasowych sprzed kilkudziesięciu lat. Komar sprawnie prowadzi rozmowę, zadaje konkretne pytania, stara się delikatnie „dyscyplinować” strumień świadomości Bartoszewskiego, co na pewno nie jest zadaniem łatwym, a jednocześnie stara się Komar nie przerywać profesorowi, ani razu też nie odnosimy wrażenia, że nie pozwala mu
się po ludzku wygadać. Przy tym wszystkim jest Michał Komar schowany w cieniu profesora, a więc stosuje się do reguł starego dobrego, coraz dzisiaj rzadziej spotykanego dziennikarstwa, wedle którego to osoba przepytywana jest gwiazdą, a nie odwrotnie. Dzięki temu, jakby mimo woli, w przypadku wywiadu-rzeki z Władysławem Bartoszewskim, gwiazdą jest również osoba przepytująca.

d1s2ppj

Naprawdę ważna, porywająca rozmowa o Polsce, stosunkach z Niemcami, Żydami czy Rosjanami, o przyjaźniach i spotkaniach profesora, jego życiowych mistrzach, drogowskazach i wartościach, o jego trwającej od kilkudziesięciu lat misji, służbie publicznej, niesłabnącym patriotyzmie, odpowiedzialności za naród, za przyszłe pokolenia, za nauczanie historii i podtrzymywanie pamięci o najbardziej nawet bolesnych i traumatycznych zdarzeniach. I jeszcze dołączona do książki płyta z nagranymi fragmentami rozmów, z których dopiero dowiedzieć się możemy (przez porównanie z tekstem książki), że te kilkaset stron to absolutna esencja z dziesiątek godzin fascynującej rozmowy, a książkowy zapis jest arcydziełem autoryzacji.

d1s2ppj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1s2ppj

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj