"Bezpieczna" Warszawa
Cóż to musiały być za chwile, gdy do Genewy wjeżdżały pociągi z obrazami Velazqueza, Bruegla, El Greca, Goi czy Durera! Jeden z marszandów mówił, że rychło ogarnie świat pożoga, ale jeśli śmierć musi go pochłonąć, to ten ostatni widok genewskiej wystawy stanowić będzie wspaniałą kurtynę. Nie sposób dziwić się tej emfazie.
Również polskie zbiory były skrzętnie ukrywane - kolekcja Czartoryskich została przeniesiona do sieniawskich piwnic, Tarnowscy wysłali swoje zbiory do - bezpiecznego przecież, bo odległego od Niemiec - Lwowa.
Za bezpieczną uznano również Warszawę, mieliśmy wszakże silnych sojuszników, więc Hitler z pewnością do stolicy nie dotrze, przeto ograniczono się do złożenia dzieł w magazynach. Kiedy okazało się, że ani sojusznicy nie są silni, ani Warszawa bezpieczna (że o Lwowie nie wspomnę), dwa elementy stały się oczywiste: nadmierne niszczenie polskich zabytków i niezwykle szczegółowa wiedza o lokalizacji dzieł sztuki.