"Grabież Europy"
Nie jest to łatwa lektura, bowiem od samego początku zalewa nas potok nazwisk, dat, faktów i nazw organizacji, który nieprzerwanie towarzyszy nam przez sześćset stron.
Można zarzucić autorce, że skupia się jedynie na bardzo ograniczonej liczbie krajów, inne traktując pobieżnie lub nie wspominając o nich wcale, niemniej myślę, że dzięki pewnym ograniczeniom, jakie narzuciła sobie Lynn Nicholas, nie doszło do przeładowania dzieła informacjami powodującymi, że lektura niektórych pozycji przypomina czytanie książki telefonicznej.