Spektrum – spektrum autyzmu. Choroba w której pogrąża się Krystian Głuszko, paraliżuje jego duszę i obezwładnia umysł. Rzeczywistość, w której porusza się autor-bohater jest zniekształcona przez halucynacje, lęki, nerwice i depresje. Głuszko bezskutecznie wzbrania się przed produkcjami swojej chorej wyobraźni; przed nieustannie obserwującą go postacią, przed rozkładającymi się ciałami, przed lasem i pojawiającymi się w nim istotami odzianymi w ciemne habity... Mimo natarczywej obecności wytworów upośledzonej fantazji, Głuszko pozostaje sam na sam ze sobą. W izolacji od tego, co powszechnie uznawane jest za życie. Po latach spędzonych w skrajnej samotności, decyduje się wreszcie na dialog ze światem; na opowieść o tym w jakiś sposób nauczył się go postrzegać i interpretować.
Największym, w moim odczuciu, atutem książki jest szczegółowy i z pewnością dość wiarygodny opis metod leczenia zaburzeń psychicznych. Głuszko pisze między innymi o elektrowstrząsach (podłączaniu pacjentów do prądu o nasileniu 400 V) oraz wstrząsach insulinowych (wprowadzaniu pacjentów w stan sprowokowanej śpiączki) – ciała leczonych “terroterapią” są powykręcane, z ich ust toczy się piana, a pościel jest mokra od potu.
Jednocześnie proza Głuszki w dużym stopniu pozostaje prozą pretensji. “My” i “Wy” stanowią dwa odrębne i nieznależnie funkcjonujące światy. Ludzie, którzy je zamieszkują, stworzyli zupełnie odmienne cywlizacje i sytemy wartości, posługują się językiem, który dla kolonizatorów drugiego świata nigdy nie będzie zrozumiałym. “Większośc z Was gubi się w pogoni za pieniędzmi, karierą… A my? My pragniemy tylko zdrowia, impulsu, który otworzy nam drzwi do nowego świata, Waszego świata (…) Jednak to oni – Wy jesteście bardziej szaleni od nas wszystkich, zamkniętych w tym przeklętym miejscu!”. Momentami czułam się oskarżana o normalność, miałam wrażenie,że moje “zwykłe” życie jest poważnym przewinieniem, grzechem przeciwko człowieczeństwu. Kiedy Głuszko pisze o swojej poharatanej duszy i codziennie pogłębianych ranach, czytelnik powinien wstydzić się całkowitego braku empatii, przepraszać za ignorancję w kwestii uczuć i emocji.
Spektrum to ćwierćwiecze z biografii Krystiana Głuszki i godzina lektury dla jego czytelników. Spektrum to odważna próba autoterapii i możliwość postawienia mniej lub bardziej (nie)trafnej diagnozy. Spektrum to imponująca determinacja i konsekwencja w walce z samym sobą… i pewna frustracja, która w moim odczuciu uniemożliwia zachwyt nad tekstem jako takim.