Autor książki "Zatoka świń" rozlicza film Latkowskiego
Piotr Głuchowski, autor (wraz z Bożeną Aksamit), książki "Zatoka świń" z 2016 r. o aferze pedofilskiej w klubie Zatoka Sztuki komentuje dla WP: - Film Latkowskiego ma pokazać, że elity III RP, ci wszyscy zwolennicy PO i gwiazdy TVN, to pedofile.
Sebastian Łupak: Dobrze, że powstał film Latkowskiego o Zatoce Sztuki w Sopocie, gdzie dochodziło do aktów pedofilii?
Piotr Głuchowski: Dobrze, że Latkowski bierze za tyłek Marcina T., właściciela Zatoki Sztuki. Ale umaczanie w tym znanych aktorów, muzyków czy dziennikarzy nie jest ok. To ma być odpowiedź TVP na film Sekielskiego. Pokazanie, że pedofile to nie tylko księża, ale też te cholerne elity III RP, ci wszyscy zwolennicy PO i gwiazdy TVN. Patrzcie, mówi Latkowski za przyzwoleniem prezesa Kurskiego: "to tak naprawdę są pedofile". To czysta polityka.
Latkowski nie powinien był wykorzystywać zdjęć celebrytów?
Twarze celebrytów występujące w filmie Latkowski wziął ze strony "Ratujmy Zatokę Sztuki" na FB. Tam można wejść i te zdjęcia zeskanować. Ci ludzie w 2015 roku fotografowali się z plakietkami "Ratujmy Zatokę Sztuki". Nergal, Misiek Koterski, zespół Vox, Grażyna Wolszczak, Krzysztof Skiba, itd. Zachowali się bardzo głupio. Może nie czytali gazet? Bo i "Wyborcza" i TVN już miały dużo materiałów o tym, co tam się działo. Akurat TVP wtedy w to nie weszła. Ci celebryci nie powinni byli wtedy tego robić. Ale teraz stawianie ich w jednym rzędzie z oblechami, którzy sobie zamawiali szampana i 15-letnie hostessy, jest dużym nadużyciem.
Czy w pana ocenie Latkowski zrobił dobry film?
Latkowski przychodzi do budynku prokuratury, ale pani prokurator jest akurat na urlopie, więc Latkowski wychodzi. To lipa! On wchodzi nieumówiony do prokuratury i się dziwi, że go nie chcą obsłużyć. Trzeba było poczekać, aż pani prokurator wróci z urlopu i wtedy jej zadać pytanie, dlaczego prokuratura nie wnioskowała o aresztowanie Marcina T.
Latkowski tworzy takie wrażenie, jakby on w 2020 roku tę sprawę odkrył. W jego filmie pojawia się Marcin T., który siedzi nad plikiem stuzłotówek i wygraża pięścią. Komu wygraża? On wygraża mnie i Bożenie Aksamit. Latkowski jedzie więc tropami reporterów, którzy wykonali robotę w 2015 roku. Dokument Latkowskiego jest po prostu powtórzeniem materiałów Tomasza Patory z TVN, materiałów Mikołaja Podolskiego z pisma "Reporter" [obecnie Onet – red.] oraz moich, Bożeny Aksamit i Katarzyny Włodkowskiej z "Gazety Wyborczej".
Przecież Krystian W. "Krystek" został aresztowany po tym, jak wyłożyliśmy materiały, że ma sześć spraw karnych w różnych prokuraturach powiatowych na terenie Pomorza. Wtedy dopiero Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prokuratury w Gdańsku, złapała się za głowę. Moja wizyta w prokuraturze w Gdańsku zmusiła ją do tego, żeby zrobić kwerendę i zobaczyć, jakie sprawy ma już Krystian W. Oni wtedy zrozumieli, że gość już dawno powinien siedzieć. Wysłali wtedy po niego grupę operacyjną, która nagrała moment "realizacji".
Co jeszcze w tej sprawie jest niejasne?
Trzeba się zająć działaniem gdańskiej prokuratury w tej sprawie. Dlaczego prokuratura nie wniosła o areszt Marcina T., skoro po pierwsze - grozi mu wysoki wyrok, a po drugie - były próby mataczenia w śledztwie. Okazuje się, że policja ma dowody, że Marcin T. namawiał poszkodowane dziewczyny do zmiany zeznań. Więc T. powinien już dawno siedzieć za zarzuty za seks z dziećmi.
Nie znam drugiego takiego przypadku w Polsce, że ktoś ma tak poważne zarzuty jak zgwałcenie nastolatki i odpowiada z wolnej stopy. Przecież siedzi już "Krystek", czyli Krystian W., niezbyt rozgarnięty hydraulik i inwalida na rencie, a do tego suteren, który podsuwał dziewczynki bogatym oblesiom. A Marcin T. nie siedzi, bo zna różnych ludzi! To jest równość wobec prawa czy nie? Obaj mają takie same zarzuty: seks z dziewczynkami do 15 roku życia i tabletki gwałtu.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski