Trwa ładowanie...

Aresztowanie Aleksandra Sołżenicyna. Za co autor "Archipelagu GUŁag" trafił do łagru?

Aleksander Sołżenicyn kompletnie nie spodziewał się aresztowania, do którego doszło 9 lutego 1945 roku. Przyszły noblista, służący wówczas w Armii Czerwonej był przekonany, że udało mu się przechytrzyć wojskową cenzurę. Nie mógł się bardziej pomylić. Oto jakie zarzuty postawiono autorowi "Archipelagu GUŁag".

Za swoją „wywrotową” działalność Sołżenicyn został skazany na osiem lat poprawczego obozu pracyZa swoją „wywrotową” działalność Sołżenicyn został skazany na osiem lat poprawczego obozu pracyŹródło: domena publiczna
drivgi1
drivgi1

Przełożeni kapitana artylerii Aleksandra Sołżenicyna mieli o nim doskonałe zdanie. Pierwszego lutego 1945 roku oficer, już wcześniej kilkukrotnie odznaczony, został zgłoszony do Orderu Czerwonego Sztandaru. Stanowiło to nagrodę za wyprowadzenie z niemieckiego okrążenia 2. Baterii Rozpoznania Dźwiękowego 794. Samodzielnego Rozpoznawczego Dywizjonu Artylerii.

"Ja?! Za co?!"

Odznaczenie nigdy jednak nie zawisło na piersi przyszłego noblisty. Zaledwie osiem dni później został aresztowany przez wojskowy kontrwywiad. Niczego niespodziewającego się 26-latka wezwano do kwatery głównej brygady, gdzie – jak sam wspominał – dowódca jednostki, pułkownik Zachar Gieorgijewicz Trawkin:

(…) poprosił ni stąd, ni zowąd o pistolet; oddałem mu go, nie podejrzewając żadnego podstępu. Nagle spośród oficerskiej świty stojącej w napiętym bezruchu w kącie wybiegło dwóch z kontrwywiadu, kilkoma susami przemierzyło izbę i – czworgiem rąk naraz sięgnąwszy do gwiazdy na czapce, do epoletów, do pasa i do torby polowej.
Sołżenicyn jako starszy porucznik. Zdjęcie z listopada 1943 roku. domena publiczna
Sołżenicyn jako starszy porucznik. Zdjęcie z listopada 1943 roku. Źródło: domena publiczna

Funkcjonariusze Smiersza oznajmili Sołżenicynowi, że jest aresztowany. Kompletnie zaskoczony pisarz zdołał tylko wyksztusić: "Ja?! Za co?!". Z zasady takie pytania pozostawały bez odpowiedzi, ale tym razem było inaczej. Trawkin – przy głośnych protestach agentów – zapytał Sołżenicyna czy ten ma "przyjaciela na Pierwszym Froncie Ukraińskim".

drivgi1

Nagle wszystko stało się jasne. Powodem zatrzymana okazała się korespondencja Sołżenicyna z kapitanem Nikołajem Dmitrijewiczem Witkiewiczem. Obaj znali się jeszcze z czasów szkolnych, razem też zapisali się na zaoczne studia w moskiewskim Instytucie Filozofii, Literatury i Historii.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mosty między księciem Harrym i jego rodziną są już spalone?

Stalin to baran

Jak czytamy w książce Borisa Sokołow pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn po niemieckiej inwazji i wcieleniu do armii pierwszy raz spotkali się na froncie dopiero w maju 1943 roku:

W ciągu tych trzech dni przyjaciele mogli rozmawiać do woli w ziemiance Sołżenicyna. Umówili się, że będą do siebie pisać listy o polityce i filozofii (Witkiewicz miał nadzieję, że cenzura nie sięgnie tak głęboko, z czym Aleksander się zgodził), a także regularnie się spotykać.
Artykuł powstał w oparciu o książkę Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn Prószyński i S-ka 2022
Artykuł powstał w oparciu o książkę Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn Źródło: Prószyński i S-ka 2022

W korespondencji – jak przyznawał słynny pisarz – obaj nie mogli się powstrzymać od niemal otwartego wyrażania "swoich politycznych zastrzeżeń i oburzenia, którymi znieważaliśmy Najmędrszego z Mędrców, a którego przejrzyście przekodowaliśmy z Ojca na Pachana".

drivgi1

Witkiewicz w 1943 roku zapisał się do Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Sołżenicyn nigdy tego nie zrobił, ale obaj uważali Stalina za "barana". Ciągle natomiast wierzyli w "dobrego" Lenina. Borisa Sokołow w swojej książce podkreśla, że:

Przyjaciele naiwnie sądzili, że wojskowi cenzorzy nie grzeszą inteligencją i nie rozgryzą ezopowego języka ich listów. Na dodatek Sołżenicyn w rzeczach osobistych przechowywał sporządzoną wspólnie z Witkiewiczem podczas ich "narady" "rezolucję", w której stalinowskie porządki porównywali do prawa pańszczyźnianego i mówili o konieczności utworzenia po wojnie organizacji, mającej na celu odtworzenie leninowskich norm w partii i kraju.
To już zakrawało na ciężki kontrrewolucyjny spisek mający na celu obalenie władzy radzieckiej, za co spokojnie można było dostać najwyższy wymiar kary, szczególnie w czasie wojny.

Przyznanie się do winy

Oficerowie mieli o tyle szczęście, że gdy cenzorzy odkryli ich "spisek" wojna zbliżała się już ku końcowi i w związku z tym "starano się nie rozstrzeliwać ludzi bez szczególnej potrzeby".

drivgi1

Dziesięć dni po aresztowaniu przyszły pisarz trafił na Łubiankę. Chociaż nie stosowano wobec niego tortur to "złożył dość szczegółowe zeznania obciążające nie tylko Witkiewicza, ale też innych znajomych, którzy mimo to uniknęli aresztowania".

Łubianka na współczesnym zdjęciu CC BY-SA 3.0, Kopchiowski O.P.
Łubianka na współczesnym zdjęciu Źródło: CC BY-SA 3.0, Kopchiowski O.P.

Sam Witkiewicz się jednak nie wywinął. Aresztowano go 22 kwietnia pod Berlinem i postawiono przed trybunałem frontowym, który "skazał go na dziesięć lat z artykułu 58-10 kodeksu karnego ZSRR".

drivgi1

Po latach Sołżenicyn prosił przyjaciół o wybaczenie, pisząc na kartach "Archipelagu GUŁag": "Bracie! Nie potępiaj tych, którzy trafili w ich ręce, którzy okazali się zbyt słabi i podpisali to, czego żądano…". Późniejszego noblistę przesłuchiwano od 20 lutego do 25 maja.

W podpisanym na koniec zeznaniu, które cytuje autor książki "Prorok i dysydent", więzień przyznawał się między innymi do tego, że:

(…) począwszy od 1940 roku w czasie spotkań i w korespondencji z przyjacielem z dzieciństwa Witkiewiczem Nikołajem Dmitrijewiczem, szkalowaliśmy wodza partii, negując jego zasługi w obszarze teorii. (…)
Oczernialiśmy szereg posunięć wewnętrznej polityki rządu radzieckiego, twierdząc, że jakoby nie byliśmy całkowicie przygotowani na wojnę 1941 roku. W tych samych rozmowach szkalowaliśmy Związek Radziecki stwierdzeniami, iż brak w nim wolności słowa i prasy oraz że nie będzie jej również po zakończeniu wojny.
W związku z powyższym doszliśmy do wniosku, że konieczne będzie w przyszłości utworzenie antyradzieckiej organizacji, i nasze konkluzje zapisaliśmy w tak zwanej Rezolucji nr 1. Rzeczywiście przyłączyliśmy się do tak zwanych rewolucjonistów.

Osiem lat łagru

Za swoją "wywrotową" działalność Sołżenicyn został 7 lipca 1945 roku skazany na osiem lat poprawczego obozu pracy. Po odbyciu kary miało go zaś czekać "wieczne zesłanie".

Więźniowie przy budowie Kanału Białomorsko-Bałtyckiego Wikimedia Commons
Sołżenicyn został skazany na osiem lat łagru. Ilustracja poglądowa Źródło: Wikimedia Commons

Zgodnie z tym, co podaje Boris Sokołow stało się tak na mocy: "artykułu 58, punktu 10, części 2 oraz punktu 11 kodeksu karnego ZSRR". Z tego tytułu ścigano:

Propagandę lub agitację zawierające wezwanie do obalenia, podważenia lub osłabienia władzy radzieckiej albo dokonania poszczególnych przestępstw o charakterze kontrrewolucyjnym (…), podobnie jak rozpowszechnianie, produkcja lub przechowywanie literatury o takiej treści (…) w warunkach wojny.

Jak również:

Wszelkiego rodzaju działalność organizacyjną, nakierowaną na przygotowanie czy dokonanie przewidzianych przez niniejszy rozdział przestępstw, a także udział w organizacji powstałej w celu przygotowania lub dokonania jednego z przestępstw przewidzianych przez niniejszy rozdział.

Bibliografia:

Daniel Musiał: Absolwent historii. Interesuje się głównie XIX wiekiem oraz II wojną światową.

drivgi1

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o masakrowaniu "Znachora", najgorszych filmach na walentynki i polskich erotykach, które podbijają świat (a nie powinny). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
drivgi1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
drivgi1

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj