Anna Wrzos
Anna Wrzos o sobie i swojej twórczości:
Nie mogę wykluczyć, że napisanie Aniołów stało się za przyczyną krótkiego wierszyka Starość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Jego zakończenie brzmi: Jestem sama, babcia mi na imię - czuję się jako czarna plama na tęczowym świata kilimie. Bardzo lubię tę poetkę, ale wierszyk mnie krańcowo rozeźlił, wyzwolił rodzaj buntu przeciw takiej dyskryminacji wiekowej. Niech mi to Pani Maria z nieba wybaczy.
Ja natomiast jestem głęboko przekonana, że staremu człowiekowi należy się prawo do żywych marzeń i kolorowej wyobraźni aż do samego krańca zmierzchu. Powiem więcej: uważam, że jego podstawową powinnością jest pielęgnować w sobie taki stan! Przeciwstawiam się stereotypowi obojętnej, zimnej, gruboskórnej, rezygnującej starości. Taki obraz jest fałszywy, a na dodatek szkodliwy, bo działa jak posępna przepowiednia. Jeśli młodemu człowiekowi "nie chce się", czy "odechciewa" życia, to jest to na ogół stan przejściowy. W końcu samo życie zgłasza się po niego i wszystko znów gra. W przypadku ludzi starych raz opuszczona reduta w przyszłości staje się dla nich niedostępna. Wiem to bardzo dobrze z autopsji.
Uwielbiałam obrazki z Aniołem Stróżem strzegącym dziecka przechodzącego przez spróchniały mostek, lubiłam sobie wyobrażać, że są w "eterze" takie istoty - niby niematerialne, ale tak bardzo z tym naszym światem związane, dobre uskrzydlone duszki, które w razie czego złapią człowieka za kołnierz, ochrzanią i nie pozwolą mu głupio zginąć. Myślę, że wszystkim jest bardzo potrzebna świadomość, że nie jesteśmy na tym świecie zdani wyłącznie na siebie. A jeśli chodzi o moje "Anioły", to one są w dodatku nadzwyczajnymi partnerami do rozmów. Wysłuchują moich kwestii bez specjalnego zniecierpliwienia, zresztą same też bywają gadatliwe. Pisanie o moich spotkaniach z Aniołami, wyobrażanie sobie tych sytuacji, było dla mnie źródłem wielkiej radości!
Wysłałam Anioły na konkurs do Księgarni św. Jacka, ponieważ one tam właśnie znaleźć się powinny! I motto Konkursu ("Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu ..." Antoinea de Saint Exupery
ego), i warunek, że utwór powinien być inspirowany wartościami chrześcijańskimi - wszystko to pasowało do Aniołów jak ulał. Pasowało nawet to, że nikt nie napisał twardo (jak w innych regulaminach), że chodzi o powieść. Tu po prostu napisano, że ma to być utwór prozatorski, więc moje opowiadanka dalej dobrze się plasowały w dopuszczalności.
Czy myślałam że wygram? - No chyba nie, bo niby skąd - gdy już to stało się wiadome - wybuchły we mnie nagle tysiączne wątpliwości, czy jestem w stanie stawić czoło pewnej - co by nie mówić - absurdalności sytuacji: geriatryczny fenomen literatury! Ale wtedy otoczyli mnie dobrzy ludzie z Księgarni św. Jacka i "Notesu Wydawniczego" i zabronili mi się bać.
Z rozmowy z Aliną Petrową-Wasilewicz (Katolicka Agencja Informacyjna)
Bibliografia |
Podziel się opinią
Komentarze