Anioły we Fjällbacce
Skandynawski kryminał rządzi się swoimi prawami – obok nordyckich realiów i obowiązkowego motywu zbrodni, nie może w nim zabraknąć także zręcznie wplecionego kontekstu społecznego.
W najnowszej powieści Camilli Läckberg odnajdziemy pokaźny wachlarz wątków obyczajowych i politycznych – począwszy od następstw utraty dziecka, poprzez rodzinne patologie i psychiczne dewiacje, na zamachach terrorystycznych i neonazistach kończąc. Przy tak zarysowanym tle oraz odpowiednio udramatyzowanej intrydze trudno o monotonię. Sympatycy twórczości „szwedzkiej królowej kryminału” – o które to miano Läckberg dzielnie konkuruje z rodaczką po fachu, Lizą Marklund – nie powinni być szczególnie zawiedzeni.
Ósma części popularnej sagi – z pisarką Eriką Falck i policjantem Patrikiem Hedströmem w rolach głównych – poziomem nie odbiega znacząco od poprzednich siedmiu. Camilla Läckberg we wszystkich swoich książkach stosuje podobny, jak dotąd sprawdzony, schemat – kryminalną intrygę snuje wokół mrocznych tajemnic z przeszłości, ujawnianych w miarę rozwoju akcji i wieńczonych efektownym finałem. Również w najnowszej powieści zdarzenia bieżące przeplatane są odrębną – z pozoru odległą od fabuły właściwej – opowieścią, odsyłającą do początków ubiegłego wieku. Sylwetka tytułowej „fabrykantki aniołków” – oparta na autentycznej postaci szwedzkiej morderczyni dzieci, Hildy Nilsson – stanowi punkt wyjścia dla przewodniego motywu kolejnej niewyjaśnionej zbrodni z portowego miasteczka Fjällbacka. Zagadkowe zniknięcie statecznej szwedzkiej rodziny, skrytobójcze zamachy na jedyną ocalałą jej członkinię i znalezione po przeszło trzydziestu latach ślady krwi w remontowanym ośrodku kolonijnym – te wątki Läckberg wiąże za
pomocą chwytów dość typowych, niemniej jednak trzyma w napięciu. Kryminalną historię autorka opiera o zręcznie skonstruowaną intrygę, w której znajdzie się miejsce i na wielką niespełnioną miłość, i na utajoną grozę. Dzięki mnogości pozornie nieprzystających do siebie wątków finalne wyjaśnienie zagadki wypada wystarczająco efektownie, mimo umiarkowanie skomplikowanej fabuły i dość przewidywalnych zwrotów akcji. Duża w tym zasługa klasycznych motywów, stanowiących trzon konstrukcji niemal każdego kryminału: począwszy od zaskakującej zmiany tożsamości, na wieloletniej zmowie milczenia kończąc.
Wzorem Mankella , Larssona i innych skandynawskich twórców kryminałów, Läckberg wzbogaca Fabrykantkę aniołków o rozbudowane tło społeczno-polityczne. Poboczne wątki partyjnego ekstremizmu i terroryzmu zyskują szczególne znaczenie, jeśli wziąć pod uwagę pozaksiążkowy kontekst. W posłowiu czytamy, że autorka pozostaje pod wpływem bieżących doniesień o masakrze na wyspie Utøya, które wbrew zamierzeniom pisarki można bez trudu odnieść do opowiedzianej w powieści historii. Potwierdza to powszechną opinię o niezaprzeczalnym atutucie szwedzkiego kryminału – osadzeniu w realiach, stanowiących bazę fikcyjnych perypetii z morderstwem w tle. O wiarygodność opowieści Läckberg dba zresztą w sposób widoczny, przeplatając literacką fikcję z autentyzmem wątków czy postaci. W Fabrykantce aniołków znajdziemy więc zasygnalizowane przypisami aluzje do pozaksiążkowych
faktów, a także wzmagające dramatyzm akcji bonusy – rzędu szwedzkiego „epizodu” Hermanna Göringa czy zagadkowych perturbacji z pogrzebem jego żony. Otrzymujemy w efekcie wciągający, poprawnie skonstruowany kryminał, który nie ogranicza się do opisu brutalnego morderstwa i ścigania złoczyńcy mylącego tropy. Niewątpliwy wpływ na specyfikę kryminalnej sagi Camilli Läckberg ma sceneria szwedzkiej nadmorskiej prowincji, a także dość nietypowa para głównych bohaterów. Urokliwa Fjällbacka wraz z sympatyczną, wścibską literatką oraz funkcjonariuszami miejscowego komisariatu – jako tło krwawych zbrodni i skrytych dewiacji sprawdza się nad wyraz dobrze.
Fabrykantka aniołków utrzymuje poziom jeśli nie dobry, to przynajmniej nieodstający znacząco od standardów gatunku.* Autorce można zarzucić pewną powtarzalność zabiegów, skutkującą bliźniaczą wobec poprzednich części serii kompozycją ogólną.* Nie sposób jednak odmówić Läckberg pisarskiej spójności w łączeniu wątków, a także umiejętnego dozowania napięcia – aż do wielkiego finału. Przygody Eriki Falck – sądząc po zakończeniu Fabrykantki aniołków i biorąc pod uwagę pisarską wyobraźnię autorki sagi – doczekają się rychło kontynuacji. Ku czci i chwale szwedzkiego kryminału.