Co tak naprawdę wiemy, my widzowie, o Wojciechu Pszoniaku – aktorze? W sumie niewiele. Bo chociaż on sam przewija się co jakiś czas przez polskie seriale, czasem filmy, to jest nam znany i nieznany jednocześnie. Dla mnie pozostanie Januszem Korczakiem. Może dlatego, że w mojej świadomości odcisnął się jako Korczak właśnie. Zawsze kojarzyć go będę także ze „Sprawą Dantona”, gdzie stworzył niezapomniana kreację Robespierre’a.
W rozmowie z Michałem Komarem aktor opowiada o początkach swojej drogi aktorskiej, o wyborach, których musiał dokonać jeszcze jako dziecko, a potem jako nastolatek i wreszcie - adept sztuki aktorskiej. Panowie sobie gawędzą, jakby siedzieli w kawiarni i przy kawie (jednak wolę taką opcję a nie wino), może przy wypalanych papierosach, wymieniają się spostrzeżeniami o najgłośniejszych wcieleniach Pszoniaka. Wcieleniach najczęściej jednak teatralnych, ale za to niezapomnianych, bo były to sztuki w reżyserii Andrzeja Wajdy (Piotr Wierchowieński w „Biesach”, ale i Robespierre w „Sprawie Dantona”) czy Konrada Swinarskiego (Puk we „Śnie nocy letniej” czy Parolles we „Wszystko dobre, co się dobrze kończy”), a nawet Adama Hanuszkiewicza (tytułowy „Makbet”).
Poznajemy historię debiutu we francuskim teatrze, któremu pozostaje wierny, mówi także o przypadkowej przygodzie z aktorami brytyjskimi. A wszystko to w niecodziennej konwencji rozmowy, która nie nuży, mimo że jest pełna wycinków prasowych czy cytowanych recenzji. Z drugiej strony mamy także wiersze aktora, który docieka, co to znaczy być aktorem. I pokazuje się nam z nieco inne strony, artysty, ale poety, który poprzez przypadkowe łączenie wyrazów w zdania tworzy nową jakość. Literacka przygoda to jednak dodatek do tych wszystkich ról, które powinny zostać zapamiętane, może nawet odtworzone. Szkoda, że o sporej części dokonań aktorskich możemy jedynie przeczytać, bo to powoduje, że zaczynam się zastanawiać, co dokładnie spowodowało, że Pszoniak wielkim aktorem jest. A jest. Mimo że trudno bez zająknięcia wymienić jego role. I chyba na tym polega jego wielkość. Forma biografii niecodzienna i warta przeczytania. Przydałby mi się także autograf, może się doczekam.