Polityka nie była dla niej
Agnieszka nie interesowała się polityką. Wstrząsały nią kolejne wydarzenia, ale zazwyczaj stała z boku."Ja miałam i mam do tej pory bardzo poważne wyrzuty sumienia. Dlatego, że siedemdziesiąty szósty rok to był taki gwałtowny skok w życiu mojego pokolenia. Powstał właśnie KOR, ludzie zaczęli gwałtownie dojrzewać. Ja w pewien sposób świadomie pozostałam w sercu tej muzyki, do której właściwie przyprowadziła mnie Maryla. I widziałam, jak po kolei moi koledzy popadają w tarapaty albo właśnie szalenie się rozwijają. Ja byłam ciągle z boku." Nawet później Adam Michnik powiedział takie gorzkie dosyć zdanie: "Agnieszka nigdy nie rozumiała głęboko prawdziwego ruchu demokratycznego w Polsce lat siedemdziesiątych."
Ale już Jerzy Giedroyc mówił o niej, że była bardzo odważna i wyraźna politycznie. Agnieszka woziła ważne teksty między Warszawą a Paryżem, z Londynu przemycała zakazane lektury.Tuż po ogłoszeniu stanu wojennego przyjechała do Paryża do Zuzanny Łapickiej. Kobiety kupiły dwa duże opakowania proszku do prania i włożyły w nie książki, lekko je zasypując proszkiem. W ostatniej chwili Agnieszka stwierdziła, że to głupi pomysł i przełożyła książki do walizki. Zaryzykowała. Udało się. W 1982 roku wstawiła się u ministra spraw wewnętrznych za swoim internowanym przyjacielem, Januszem Andermanem. Minister w zamian żąda od niej kaset z jej piosenkami. W 1984 roku pisze list do generała Kiszczaka, w którym wyraża chęć odbywania kary za Adama Michnika.