Pekin: nigdzie indziej, jeśli chcesz coś osiągnąć w polityce, dziennikarstwie czy kulturze, a też nauczyć się oficjalnej odmiany języka chińskiego. Z kolei Szanghaj to pulsujące miasto biznesu i elegancji, ogłoszone najbardziej ekscytującym miejscem na świecie przez Washington Post. Które wybrać? Niemiecki korespondent Adrian Geiges mieszkał w obydwu i, ponieważ sam nie potrafi zdecydowanie opowiedzieć się za jedną z dwóch najważniejszych chińskich metropolii, także czytelnikowi nie ułatwia wyboru.
Jedynym porządkiem tej książki jest podział na dwie główne części, pierwszą poświęconą Pekinowi, drugą – Szanghajowi. Poza tym mamy eklektyczny zbiór dywagacji, informacji i rozważań na najróżniejsze tematy, ze wstawkami z osobistych przeżyć autora. Ten chaos trochę denerwuje, czasami przydałoby się pogłębić temat, zwłaszcza w przypadku kontrowersyjnych spraw takich, jak brutalne wysiedlanie mieszkańców przed olimpiadą w Pekinie w 2008 czy przed EXPO w Szanghaju w 2010 roku. Z drugiej strony, niemiecki tytuł tej książki tłumaczy się jako Pekin i Szanghaj: instrukcja obsługi, więc to przeskakiwanie z tematu na temat i chęć przekazania jak największej ilości informacji, które mają być przede wszystkim przydatne i dać czytelnikowi pewną „orientację w terenie”, jest uzasadnione.
Pekin na przykład charakteryzuje się koszmarnym stanem dróg, ogromną ilością napływowej ludności i niesamowitym tempem zmian. Budynki pojawiają się i znikają błyskawicznie, a większe wydarzenia typu epidemia SARS czy olimpiada sprawiają, że pod wpływem strachu lub dekretów państwowych miasto pustoszeje. Pekińczyków autor określa jako ludzi, którzy szybko przechodzą od nieufności wobec nowo poznanej osoby do wylewności, otwartości, deklaracji przyjaźni i obietnic kolejnego spotkania w jak najbliższym czasie – tego ostatniego, jak i wielu innych stwierdzeń, nie należy traktować zbyt wiążąco. Mieszkańcy Pekinu bowiem gadają dużo i kwieciście, a co za tym idzie – nie zawsze w ścisłym powiązaniu z obiektywną rzeczywistością. Nie należy im tego brać za złe, ten brak skrupulatności rozciąga się też na inne dziedziny życia, na przykład na pieniądze. Hojność, a w przypadku usługodawców nieprzywiązywanie przesadnej wagi do oficjalnie podanej ceny jest na pewno miłą cechą. Natomiast ten sam brak pilności, jeśli chodzi
o jakość wykonywanych usług, to już inna sprawa. W Szanghaju nie doświadczymy tego problemu, tutaj biznes i solidność są wszystkim. Zmysł do robienia interesów przenika w tym mieście wszystkie dziedziny życia, co sprawia, że zaczepieni na ulicy przez miłą osobę powinniśmy uruchomić ostrożność i dystans, zamiast dać się zaprosić na miłą pogawędkę w kawiarni czy namówić do jakichkolwiek transakcji. W obydwu miastach mówi się innymi odmianami chińskiego, obydwa mają różne przyzwyczajenia kulinarne i różne podejście do obcokrajowców. Ciekawą propozycją poznania specyfiki obydwu metropolii są filmy, jakie w osobnych rozdziałach poleca nam autor. Literatura, jako że w tłumaczeniu ginie część smaczków kulturowych i obyczajowych, jest dopiero na dalszym miejscu jako narzędzie poznawcze, chociaż trochę miejsca poświęcone jest kontrowersyjnym młodym pisarkom szanghajskim, znanym również w Polsce Wei Hui i Mian Mian . Nic dziwnego, że owe gorszycielki pochodzą właśnie stąd: Szanghaj jest określany przez Geigesa jako bardziej swobodny obyczajowo niż Pekin i ogólnie reszta Chin, to o tym miejscu mówiło się niegdyś, że jest „Sodomą i Gomorą Wschodu” lub też „Paryżem Wschodu”.
Tym, co łączy obydwa miasta, jest natomiast bardzo niechlubna sprawa: wobec zamysłów władz mieszkańcy są bezsilni, a protest wobec tych decyzji kończy się w najlepszym wypadku więzieniem, w najgorszym tragedią taką, jak masakra na placu Tiananmen. W dzisiejszych Chinach może nie dochodzi do takich wydarzeń, jednak kraj pragnący jak najlepiej zaprezentować się na zewnątrz nie waha się przez podstępnym i bezwzględnym burzeniem domów w miejscach, które są potrzebne pod budowę obiektów na cele „wyższe” typu olimpiada czy międzynarodowa wystawa. Historia mieszkańców, którzy zostali wezwani na rozmowę do urzędu miasta, a powrocie do domu zastali tylko gruzy i roztrzaskane meble, jest najbardziej przejmującym momentem tej książki. Obydwa miasta zmieniają się w oszałamiającym tempie, jeden system polityczny zastępuje drugi, jednak podejście do pojedynczego człowieka i deptanie jego praw wydają się niezmienne.
Autor nie zatrzymuje się jednak, jak już wspomniałam, dłużej na żadnym aspekcie charakterystycznym dla Pekinu czy Szanghaju, lecz stara się ukazać jak najszerszy obraz dwóch chińskich metropolii. Znajdziemy tu więc wskazówki dotyczące zachowania, opisy architektury czy pogody, oczywiście też śladów historii, które w Pekinie onieśmielają bogactwem trzech tysięcy lat, a w Szanghaju kryją w sobie cierpienie Chin opanowanych przez zachodnie mocarstwa. Część opisanych przez Geigesa zjawisk na pewno wkrótce się zdezaktualizuje, jeśli nie stało się tak już teraz – tak zawrotne jest tempo zmian. Tym, co pozostanie, jest oprócz zabytków zapewne też charakter mieszkańców obydwu miast i panujące po obydwu stronach głębokie przekonanie, że mieszkać można tylko tutaj, a „tamci” to prawie przybysze z innej planety, z którymi nie da się wytrzymać.