Literacka sensacja roku czy grafomania?
O trylogii E. L. James nie bez racji mówi się, że to jedna z największych sensacji literackich roku. Obok tysięcy opinii zachwyconych czytelniczek („Hipnotyczna, uzależniająca, iskrząca seksem i erotyką powieść, której nie sposób odłożyć”), w mediach pojawiło się także niemało krytycznych recenzji i artykułów, w których nie zostawia się suchej nitki na poziomie literackim dzieła.
Piotr Milewski pisze w „Newsweeku”, że pod względem wartości literackiej "Fifty Shades Of Grey" mieści się gdzieś pomiędzy Mniszkówną, typowym harlequinem a „Wenus w futrze” Sacher-Masocha: „Osobę, która ceni dobrą literaturę, podczas czytania „Fifty Shades of Grey” rozbolą zęby, jednak fanki nie zwracają uwagi na formę, liczy się treść”.