O blogu krytycznie
„*Celem bloga jest pokazanie jego czytelnikom, jak uczynić życie łatwiejszym, przyjemniejszym, prostszym, szczęśliwszym. Narzędziem zaś jest kupowanie, odwiedzanie kawiarni, jedzenie, czyli szeroko pojęte konsumowanie dóbr. *Każde kolejne zakupy prowadzą do jeszcze większej radości i samozadowolenia, co jest idealną emanacją logiki liberalnych rządów: wzrost konsumpcji, napędzający wzrost PKB, prowadzi do wzrostu szczęśliwości społeczeństwa.” – pisały niedawno w głośnym i wielokrotnie komentowanym artykule o blogu Kasi Tusk na łamach „Przekroju” Marta Karaś i Ilona Witkowska.
"Czy można winić Kasię Tusk za to, że jest szczęśliwa i swoim optymizmem próbuje zarazić tłumy młodych Polek? Czy naprawdę wolelibyśmy córkę premiera w wersji emo, opisującą swoje bóle menstruacyjne i egzystencjalne, czytającą Wojaczka i „Czy to jest człowiek” Primo Leviego, a zamiast kolejnych notek o fajnych ciuchach wrzucającą narzekania na „cały ten syf” i „gnój” dookoła? Czy Kasia Tusk powinna pisać o czymś, co nie jest jej udziałem, co jej nie dotyczy i co jej zupełnie nie interesuje, tylko dlatego, że jest córką Donalda Tuska, co rzekomo zobowiązuje ją do szczerego opisywania kłopotów mieszkaniowych, umów śmieciowych i ogólnej nędzy narodu polskiego?" - odpowiadał na łamach dwutygodnik.com Grzegorz Wysocki ( czytaj całość ).