Neuromancer, William Gibson
"Niebo nad portem miało barwę ekranu monitora nastrojonego na nieistniejący kanał".
Słyszycie to? To nowe idzie. To cyberpunk się rodzi.
Trudno dziś, w dobie iPadów, elektronicznych chmur i bezprzewodowego Internetu, wytłumaczyć, jak wielkie wrażenie robiła w 1984 roku wizja zaprezentowana w "Neuromancerze" przez * Williama Gibsona*. Opisywana przez niego przyszłość była jednocześnie przerażająca i piękna. A do tego realna. Przeludnienie. Azjatycka dominacja. Dryfujące ponad naszymi głowami satelity, w których mogą żyć ludzie. Wszędobylska bieda. Cybernetyczne wszczepy wspomagające nasze ciała. I wszechobecna sieć łącząca ze sobą wszystkich użytkowników.
Gibson ponad 30 lat temu wymyślił świat, w którym dziś żyjemy. Przewidział niesamowity postęp medycyny i technologii. Postawił na korporacje - wielkie, ponadnarodowe organizmy, obracające majątkami porównywalnymi z budżetami państw i martwiące się jedynie własnym zyskiem. Przede wszystkim jednak wiedział, że będziemy samotni. Pomimo tych wszystkich elektronicznych zabawek i kosmicznych technologii.
A wszystko to zaczynało się od nieba w kolorze ekranu monitora nastrojonego na nieistniejący kanał.