Skarb w glinianym naczyniu - Mariusz Kaszyński
Zimą zwierzęta czasem znikają. Nic straconego, ich ciała znajdą się po roztopach. Ta sama przypadłość dotyka nierzadko i ludzi. Nic więc dziwnego, że w małej nadmorskiej miejscowości, sennej i odrętwiałej po wyjeździe turystów, niewielu przejęło się zniknięciem pijaczka i drobnego złodziejaszka Włodka Chrzanowskiego. Tylko nieliczni, co starsi, mieszkańcy poczuli, jak po plecach przebiegają im zimne dreszcze. Ich strach potęguje świadomość, że przed laty, w równie mroźną zimę, bez wieści przepadła trójka dzieci.
Każdy kolejny dzień przynosi nowe, nieprzyjemne nowiny. Trzech chłopców podczas wyprawy do lasu znajduje rozszarpaną na strzępy czapkę zaginionego mężczyzny. Dziwny ślad prowadzący do wsi wprawia w przerażenie właściciela miejscowego sklepu. Ośmioletnia dziewczynka wychodzi ulepić bałwana i znika za domem — odciski jej stóp urywają się nagle pośrodku czystej, śniegowej tafli, a wielogodzinne poszukiwania spełzają na niczym.
Wśród szukających dziecka jest dwunastoletni Tomek Kulicki, który niedawno sprowadził się do Dębiej Góry, gdzie jego ojciec objął posadę nauczyciela w miejscowej szkole. Chłopiec wie, że ojciec spędził tu dzieciństwo, ale nie zdaje sobie sprawy, że mężczyzna powrócił do rodzinnej miejscowości po niemal dwudziestu latach nieobecności, choć przysięgał sobie, że nigdy tego nie zrobi. Nie słyszał, że przed laty, podczas ich wspólnej wędrówki po lesie, zaginął najlepszy przyjaciel ojca. Tomek nie spodziewa się również, że dziś sam znajduje się w niebezpieczeństwie.
Bo historia lubi zataczać koła. I jeśli wierzyć słowom miejscowej staruchy — powszechnie uważanej za szaloną — coś krąży w okolicznych lasach. Wróciło i pragnie zemsty.