Życie erotyczne Mieszka I
Rozmowa z Philipem Earlem, amerykańskim historykiem mieszkającym w Polsce, autorem książki „Nawrócenie i chrzest Mieszka I", której nowe, rozszerzone wydanie jest już dostępne w księgarniach.
Rozmowa z Philipem Earlem, amerykańskim historykiem mieszkającym w Polsce, autorem książki „Nawrócenie i chrzest Mieszka I" , której nowe, rozszerzone wydanie jest już dostępne w księgarniach.
Plus Minus: Obchodzimy obecnie 1050-lecie chrztu Polski. I jak na zamówienie, prasa donosi, *że niedawno odkryto kronikę z czasów Mieszka I – obejmuje nawet lata, gdy był on jeszcze poganinem. Pan jest jednym z niewielu uczonych, którzy przeczytali ten tekst. Czy to prawda, *że zawiera on opisy jego intymnego życia ze swoimi siedmioma żonami?**
Philip Earl*: * Oj, zaczynamy od spoilera! (śmiech). No tak – co nieco dowiadujemy się o erotycznej sferze życia pierwszego historycznego władcy Polski. Ale najpierw warto omówić, czym jest to nowe odkrycie. Otóż to nie jest kronika, ale żywot. Tytuł po łacinie brzmi: „Vita Mesconis" – czyli „Żywot Mieszka". Autorem tekstu jest ksiądz, który przybył w orszaku Dobrawy do Wielkopolski w roku 965, gdy Czeszka miała poślubić Mieszka I. Nazywał się on wtedy Kpinomir i służył Dobrawie w roli adiutor fidei, czyli był jej spowiednikiem. Ksiądz Kpinomir pozostał w Gnieźnie ok. 12 lat, do przedwczesnej śmierci Dobrawy w 977 r. – po czym wrócił do Pragi.
Na ilustracji: Mieszko kruszy w swym państwie bałwany pogańskie, grafika z “Album Wileńskie” Jana Kazimierza Wilczyńskiego
(img|640662|center)
Czy zabra*ł „Żywot" ze sobą do stolicy Czech?*
Tak, i tam jego dzieło o Mieszku trafiło do Klasztoru na Břevnovie, pierwszego u Czechów. Biblioteka klasztorna była w zdolnych rękach przeora Rechotosława, który schował „Żywot" w specjalnej skrzynce w murze. Dzięki niemu tekst zachował się do naszych czasów.
Kpinomir przybył do Gniezna, gdy Mieszko był jeszcze poganinem. Co na dzień dzisiejszy wiemy o Mieszkowym haremie?
Tak, czeski duchowny potwierdza relację Galla Anonima, że Mieszko miał siedem żon. Precyzuje, że były to najpiękniejsze białogłowy z najważniejszych grodów. Mieszko nie żądał córki pana grodu, ale raczej najpiękniejszej młodej damy w grodzie.„Uroda, nie urodzenie – podaje Kpinomir – była najważniejsza dla niego". Otrzymał po jednej żonie z Poznania, Kalisza, Giecza, Grzybowa i Kruszwicy – nawet znamy ich imiona: Całusława, Biustyna, Błogomina, Udowita i Pieściwoja. Natomiast z Gniezna Mieszko dostał dwie bliźniaczki: Rębichę i Pępichę.
Dlaczego miał akurat siedem żon? Inny wielki słowiański władca – Samon z Moraw – miał 12 żon.
Racja, ale wśród Polan obowiązywała zasada numerantus clausus – czyli maksymalnie siedem. Kpinomir też nam wyjaśnia, że władca Polski ubierał swoje żony w miękkie futra z soboli i królików. Że mieszkał z nimi w jednej dużej chacie (półziemiance). Że żony nosiły biżuterię z bursztynu oraz srebrne wisiorki (kaptorgi) i że na temat Dobrawy szeptały do Mieszka: „łyżka dziegciu beczkę miodu zepsuje".
Łatwo zakładać, że Dobrawa też była zazdrosna.
Tak, Gall Anonim napisał, że Dobrawa wymagała, ażeby Mieszko „zarzucił ów zdrożny obyczaj pogański", i że „nie podzieliła z nim łoża małżeńskiego dopóki, dopóty nie wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszedł na łono matki-Kościoła". Thietmar z Merseburga pozostawił podobną relację.
Na ilustracji: Dobrawa
(img|640663|center)
Jakie szczegóły dotyczące zazdrości Dobrawy Kpinomir przekazał?
Kilka lat przed chrztem Mieszka I w roku 966 Ibrahim ibn Jakub pisał, że Słowianie uwielbiali banie. Że tam się myli i odprężali...„Słowianie mają domki z drewna, o których mówią istby. Zatykają szpary w nich czymś, co nazywają mech. Budują piec z kamienia w jednym rogu i gdy się piec rozgrzeje do rozpalonego, leją wodę na niego i podnoszą się kłęby pary. Płyną z nich strugi potu". W każdym razie czeski ksiądz relacjonuje zdarzenie, gdy Dobrawa szukała męża wszędzie w grodzie, ale nigdzie go nie było. W końcu usłyszała odgłosy z bani, jakieś chichoty, plaskania – więc tam poszła sprawdzić. Tu autor „Żywota" dyskretnie pisze, że złapała Mieszka ze swoją siódemką in bania in flagranti.
Mieszko musiał mieć nie lada siłę męską! Co on jadał?
Kuchnia polska należała oczywiście do Europy północnej – a nie południowej. Tu więc smalec, a nie oliwa. Piwo, a nie wino. Mieszko jadał chleb z orkisza i dużo prosa. Bardzo lubił rybę – zwłaszcza okonia z wielkopolskich jezior. Jeśli chodzi o drób, to najbardziej smakował mu cietrzew. A co do mięsa, Kpinomir opisuje „grille" (żertwy), które Mieszko ze swoimi żonami obrzędowo urządzali na wiecach, i że każda żona nosiła „śmieszny biały kapelusz" (alba mitra ridiculosa). Na rożnie przyrządzano steki z tura, gatunku bydła dziś już wymarłego. Robiono sosy z miodu, jagód leśnych, z grzybów... chodzi ożywność bardzo zdrową, odżywczą i przede wszystkim ekologiczną.
(img|640665|center)
Jakie ćwiczenia uprawiał?
Fitness zdecydowanie był dla niego priorytetem. Wiadomo, że dużo jeździł konno, ćwiczył zapasy i łucznictwo, polował, walczył białą bronią...
Był fechtmistrzem?
(śmiech) Raczej tak. Czytamy w „Żywocie", że żony Mieszka pieszczotliwie zwracały się do niego „Buław". Owszem, dziś mówimy „buława" – ale wie pan, ze względu na kształt, na symbolizm... To znaczy, każda feministka wyjaśni to lepiej.
A jednak Mieszko zrzekł się tych żon na rzecz Dobrawy.
Właśnie. Kpinomir podaje, że na początku Mieszko chciał uczynić Dobrawę „pierwszą wśród sobie równych" (prima inter pares), ale odrzuciła ona tę ofertę. Ostatecznie Mieszko się jej poddał. Kpinomir pisze, że Dobrawa była w jego oczach piękniejsza od innych żon; że Mieszko znalazł w niej mocniejsze oparcie i głębsze zrozumienie; i przede wszystkim, że Mieszko uwierzył w jej obietnice, iż Bóg chrześcijański go pobłogosławi i że „światłość niebiańska nawiedzi królestwo polskie".