Trwa ładowanie...

„Moje wiersze to nieudane piosenki” - z Tomaszem Różyckim rozmawia Marek Doskocz

Nie wiem, co widzi masa w wierszu, bo każdy z tej masy pewnie rozumie ten wiersz trochę inaczej, masa potrafi na pewno powtarzać slogany, krzyczeć hasła, możliwie jak najkrótsze. Wiersz może natomiast trafiać do pojedynczych ludzi w odmienny i intymny sposób i tylko tak. Ale jeśli okaże się, że mamy dobrego poetę masowo czytanego, to tylko dobrze świadczy o czytelnikach, to wspaniale, pomijając wszystkie wątpliwości i wybrzydzania, czy ktokolwiek coś z tego rozumie.

„Moje wiersze to nieudane piosenki” - z Tomaszem Różyckim rozmawia Marek DoskoczŹródło: "__wlasne
d1g1glk
d1g1glk

Marek Doskocz: Księga Obrotów wydana w zeszłym roku to już Twój siódmy tomik poetycki. Pamiętasz kiedy pierwszy raz sięgnąłeś po długopis, by zapisać nim coś, co można było nazwać już wierszem?

* Tomasz Różycki :* Kiedyś z kolegą chcieliśmy założyć zespół rockowy i nagrać piosenkę, jeszcze w liceum, w drugiej chyba klasie, ale nic z tego nie wyszło. Pisaliśmy tekst do tej piosenki, prawdopodobnie ten nieudany tekst mógł być pierwszy. *Kolega był w lepszej sytuacji, potrafił grać na gitarze, a ja nie umiałem na niczym, pozostawało mi pisanie słów. Ale nigdy nie napisałem żadnej piosenki. Moje wiersze to nieudane piosenki. *

M.D: Jest jakaś rzecz, którą wydałeś, a której - patrząc z perspektywy czasu - byś już nie wydał i żałujesz jej wydania?

T.R: Nie.

d1g1glk

M.D: Księga Obrotów to trudna poezja. Na jakim etapie życia byłeś przy tworzeniu go? Co było motorem napędzającym Twoje pisanie? Może opowiesz o kilku wierszach z tego tomiku?

T.R: Podróże i doświadczenie. Zawsze na początku jest jakieś doświadczenie, tak jakby wiersz rodził się pod jego wpływem. Czyli przeżycie - próba zapisania tego, jakkolwiek to by było nieudane, bo zawsze ta próba jest nieudana, nie można niczego opisać 1 do 1. Ta świadomość sprawia, że wiersz jest równocześnie wychylony gdzieś dalej, sam wiersz stanowi jakieś nowe doświadczenie, bada nowe rejony. Duża część tamtych wierszy powstała w Ameryce, część w Opolu, część w Szwajcarii, we Włoszech i we Francji, kilka na Ukrainie i na Litwie, kilka w Niemczech i w Czechach, i gdzieś w Polsce. To są konkrety, ale motywów jest tam wiele, wiele różnych postaci się pojawia w tym tomie, między innymi facet, który kupił świat. Co to znaczy? Nie wiem dokładnie, może zaakceptował, a może wziął na siebie odpowiedzialność przez chwilę. Kupił od kogoś, kto sprzedawał. Jest tam kilka wierszy o tym, że kiedyś przyjdzie mu zapłacić, prawdopodobnie bardzo drogo za ten kupiony na moment świat.

M.D: Swoim ostatnim tomem poetyckim udowadniasz, że nie idziesz na łatwiznę. Kolejny raz mamy bardzo sformalizowaną, trzymającą się określonych ram i zasad poezję. Co Tobą kieruje, że piszesz w takiej formie? Współczesny czytelnik może mieć spore problemy z odbiorem tego typu poetyki. Nie kusi Cię by popełnić tomik pisany białym wierszem, zupełnie niesfomalizowany zewnętrznie?

T.R: To dla mnie usprawnienie. Forma to maszynka do robienia wierszy, nakręcająca wyobraźnię i dynamizująca proces pisania. Dopinguje język, ożywia takie rejony mózgu, których bez niej nie odwiedziłbym. Wspaniała rzecz, ponieważ pozostaje równocześnie zupełnie pod moją kontrolą. Trans, z którego w każdej chwili można wyjść, odkładając pióro. Nie wierzę, żeby współczesny czytelnik miał kłopot z odbiorem. Nie wierzę w takie rzeczy. Ale, prawdę mówiąc, wiersze się pisze dla jednej czy dwóch osób, czasem każdy wiersz dla kogo innego, niekoniecznie żywego. To może być ktoś dawno umarły, albo ktoś nie wiadomego jeszcze imienia.

d1g1glk

M.D: Skoro już poruszyłeś ten temat. Jak według Ciebie ma się obecnie poezja? Co czytasz, czym się inspirujesz, w jakim kierunku widzisz jej przyszłość?

T.R: Mówią, że przestała być potrzebna, tak jak była potrzebna kiedyś - szukano w niej czegoś, jakiejś odpowiedzi, pytań, epifanii, wskazówki, pocieszenia, oświecenia, momentu zachwytu, pogodzenia, buntu, próbowano za jej pomocą zaklinać rzeczywistość. Teraz może mniej, nie ma tak wielu potrzebujących jej na co dzień. Ale jacyś jednak są i zawsze chyba będą. Potrzeba jest niewygasła - może piosenka w pewien sposób ją zaspokaja, ale na pewno pozostają jednak jacyś ludzie, którzy czytają i dla których to jest ważne. A przyszłość widzę w wielkich poetach, jeśli będą wielcy poeci, poezja będzie się miała dobrze, kierunek jest nieważny. Na szczęście przychodzą stale jacyś wspaniali poeci, pojawiają się znikąd, każda epoka ma takich.

M.D: Wierzysz, że czytelnik rozumie współczesną poezję. Z kolei często w prasie słychać głosy, że poezja nie jest dla mas, że autor pisząc wiersz, pisze go dla siebie, stąd dopuszczalna jest taka ilość interpretacji działa literackiego, ilu odbiorców go czyta. Jakie Ty masz zdanie na ten temat?

d1g1glk

T.R: Oczywiście, że poezja nie jest dla mas, a poeta może pisać dla jednej osoby, może sobie też pisać dla siebie, ważne, że pisze tak, że czytają go też inni, których nie przewidział. Nie wiem, co widzi masa w wierszu, bo każdy z tej masy pewnie rozumie ten wiersz trochę inaczej, masa potrafi na pewno powtarzać slogany, krzyczeć hasła, możliwie jak najkrótsze. Wiersz może natomiast trafiać do pojedynczych ludzi w odmienny i intymny sposób i tylko tak. Ale jeśli okaże się, że mamy dobrego poetę masowo czytanego, to tylko dobrze świadczy o czytelnikach, to wspaniale, pomijając wszystkie wątpliwości i wybrzydzania, czy ktokolwiek coś z tego rozumie.

Wracając do pytania: nie twierdzę, że każdy czytelnik rozumie współczesną poezję - ja też jej często nie rozumiem.Uważam po prostu, że nie mogę pisać inaczej tylko dlatego, że ktoś stwierdził, że tak zwany "współczesny czytelnik" może mieć spore problemy ze zrozumieniem tekstu. Wierzę w ogóle w czytelnika.

M.D: A co Ty sam czytasz? Skąd czerpiesz inspiracje?

d1g1glk

T.R: Czytam dużo, czasem kilka rzeczy równocześnie. Ostatnio po raz kolejny książeczkę Patrika Ourednika Europeana . Teraz czytam biografię Miłosza Andrzeja Franaszka , najnowszą "Literaturę na Świecie" o Larkinie , skończyłem właśnie Adama Zagajewskiego Lekką przesadę i po raz kolejny Życie a zwłaszcza śmierć Angeliki de Sance Jacka Podsiadły
.
I słucham dużo muzyki. Facet, który kupił świat pewnie musiał słuchać piosenki Bowiego, ale na szczęście w wykonaniu Nirvany, pod tytułem 'The Man Who Sold The World". Nie wiem, czy to są moje inspiracje, inspiracje do wierszy biorą się pewnie skądinąd, ale skąd dokładnie, nie wiem. Chętnie bym się chciał tego sam dowiedzieć.

M.D: Zabierając się za tworzenie, musisz mieć spełnione jakieś specjalne warunki? Masz jakieś wymagania co do miejsca, gdzie piszesz?

T.R: No, potrzebuję jednak samotności, najlepiej osobnego pokoju. Ale może być kawiarnia, pod warunkiem, że siedzę sam przy stoliku i nie znam innych tam przebywających. Może też być w naturze, nawet bardzo dobrze, jeśli to jest gdzieś w naturze. No, ale to bardziej skomplikowane. najpierw muszę chcieć pisać, mieć jakieś wewnętrzne przekonanie i determinację. Musi się odprawić jakiś mały rytuał, jakaś mała ceremonia, aby zaczęło się świętowanie. Pisanie jest świętowaniem i mordęgą równocześnie.

d1g1glk

M.D: W jednym z wywiadów wspominałeś, że piszesz prozę. Trochę czasu już minęło, ujrzy kiedyś światło dzienne ta forma Twojej twórczości?

T.R: Książka ukaże się prawdopodobnie jesienią.

M.D: Mógłbyś już teraz zdradzić czytelnikom jakieś szczegóły na jej temat?

T.R: To będzie książka o zawiłej fabule, albo nawet bez fabuły. Poemat prozą, albo majaczenia senne. Dla niewspółczesnych czytelników, czytelnicy są już w tej książce zaklęci. Raczej ponura rzecz, ale zabawna także. Myślę, że to o Polsce, ale mogę się mylić.

d1g1glk

M.D: Powiedz mi na koniec naszej rozmowy - lepiej się czujesz pisząc prozę czy poezję? Co jest dla Ciebie trudniejsze?

T.R: Proza. Za dużo rzeczy na raz należy kontrolować, rozrasta się i wymaga regularnej pracy, jakiegoś miejsca i czasu, pochłania część życia, wymusza na autorze godziny, terminy i dyscyplinę. Żeby pisać prozę najlepiej mieć dużo pieniędzy albo dużo czasu, najlepiej nie mieć rodziny i innych obowiązków i jeszcze na dodatek, pomimo wszystko, mieć jakieś doświadczenia życiowe, jakieś obserwacje itp.To wszystko jest trudne, ale tym większe wyzwanie, jeśli te warunki nie są spełnione. Aż kusi, żeby spróbować wszystkiemu na przekór.

d1g1glk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1g1glk