Trwa ładowanie...

Skandal na targach w Krakowie. "Absolutny brak tlenu, mdlejący ludzie"

W niedzielę 30 października zakończyły się czterodniowe Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. W wydarzeniu miało wziąć udział 470 wystawców i prawie dwa razy tyle autorów i autorek. Targi cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, ale organizatorzy nie mają samych powodów do radości. Wielu uczestników krytykuje bowiem skandaliczne warunki i stwarzanie realnego zagrożenia.

Tak wyglądały Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie w sobotę 29.10.Tak wyglądały Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie w sobotę 29.10.Źródło: East News, fot: Damian Klamka
d37lwtc
d37lwtc

"Polska czyta! Tego po czterech dniach Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie możemy być pewni" - cieszą się organizatorzy na oficjalnym profilu na Facebooku. W sekcji komentarzy roi się od relacji zadowolonych uczestników, którzy mogli kupić wymarzone tytuły, spotkać się z ulubionym autorem lub autorką itp. Wśród nich pojawiają się jednak głosy oburzenia i ostrej krytyki na organizację wydarzenia.

"Organizacja masakryczna. Ciepło, duszno i mało miejsca, za mało otwartych drzwi. Brak jakiejkolwiek informacji, że miejsc na parkingu już brak - stałam ponad 40 minut w gigantycznym korku tylko po to, żeby tuż przy bramie dowiedzieć się od milej pani policjantki, że miejsc już brak i że mam sobie jechać gdzieś" - relacjonowała jedna z uczestniczek na Instagramie.

"Niestety organizacja mega słaba. Bilety online, a kolejka na 4h stania", "Bez limitu wejść, a więc przejście to było wyzwanie, człowiek na człowieku! Wręcz dosłownie!" - dodają inni. "Wolontariusze bez szkoleń, ochroniarze bez znajomości podstaw ustawy o organizacji imprez masowych! Dziękujcie Bogu lub komu tam chcecie, że nic się nie wydarzyło!" - pisze ostro kolejna uczestniczka.

Z tym, że 25. Międzynarodowe Targi Książki "były skandalem organizacyjnym", zgadza się również jeden z wystawców. "Absolutny brak tlenu, wąskie szlaki komunikacyjne, mdlejący ludzie, licytowanie się na to, kto dłużej próbował się przedostać z jednej hali do drugiej, to standard" - wyliczał Maciej Marcisz z Grupy Wydawniczej Foksal.

d37lwtc

Szef promocji dużego wydawnictwa opisał sytuację, kiedy w piątek jedna z odwiedzających osób mocno osłabła na ich stoisku. "Mimo mniejszego ruchu, ratownicy doszli do niej w 15 minut" - napisał Marcisz, zastanawiając się, ile trzeba byłoby czekać na pomoc w weekend, gdy targi przeżywały największe oblężenie.

"Czuję bezsilność, szczególnie, że dobrze pamiętam poprzedni apel Unii Literackiej. Wymienione postulaty naprawdę nie wydają mi się z kosmosu. Najwyżej nic to nie da. I za rok znowu zobaczymy się na Targach. Może znowu organizatorom się uda i nikt nie umrze. A może nie" - skwitował gorzko Marcisz.

Apel, o którym wspomniał, to list otwarty, który Unia Literacka i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich zaadresowała w 2018 r. do organizatorów targów i władz Krakowa. "Nie chcemy być mądrzy po szkodzie i po fakcie komentować tragedii, do której doszło, ponieważ zła organizacja uniemożliwiła udzielenie pomocy albo sprawną ewakuację" - brzmiało przesłanie listu, pod którym podpisali się m.in. Olga Tokarczuk, Jakub Żulczyk, Jacek Dehnel, Zygmunt Miłoszewski czy Dorota Masłowska.

Są popularne dzięki "Rolnik szuka żony"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d37lwtc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d37lwtc