Trwa ładowanie...
recenzja
20-09-2013 16:21

Mad Man Dior

Mad Man DiorŹródło: "__wlasne
d3ywege
d3ywege

Z kim spotykał się projektant o wyglądzie smutnego pierrota zanim jeszcze stał się sławny? Jak z rodzinnego handlu guanem dochodzi się do słynnej avenue Montaigne 30, mekki elegantek, gdzie sztab sprzedawczyń dobierał idealny krój kostiumu Anno Domini 1947? Co się liczy, gdy ustaje pierwszy szum związany z pozytywnym (mało powiedziane) odbiorem najnowszej kolekcji domu mody Dior? Jak nieśmiały, niepotrafiący znaleźć sobie miejsca chłopak z Normandii staje się wielkim krawcem, który na nowo ubiera kobiety?

Marie-France Pochna prezentuje biografię Christiana Diora bogatą w liczne anegdoty, szczegóły i – co najciekawsze – szeroki kontekst społeczny i historyczny. To podejście pomaga przywrócić historii mody należne jej miejsce, na równi z analizą zachowań społecznych i oddala od płytkiego spojrzenia na historię ubioru jako „fatałaszkowe przez epoki”. Od takiej perspektywy chroni książkę chociażby to, że aby czerpać z niej prawdziwą przyjemność i jako tako orientować się, o co chodzi, trzeba na wyrywki znać historię i kulturę lat 40. i 50. XX wieku. Nikt nie tłumaczy (i słusznie), kim był Jean Cocteau albo dlaczego publiczność kinowa we Francji lubiła oglądać filmy w stylu „Złodziei rowerów” Vittorio De Sica. Nikt nie będzie troskliwie objaśniał, kim był ten przeklęty Balenciaga, dlaczego oskarżano Coco o kolaborację i po co Marlene potrzebne były dopasowane spodnie, za to Pochna skwapliwie wyjaśni, jak krój paryskiej sukienki potrafił wpływać na nastroje społeczne w Stanach Zjednoczonych. Trzeba albo wiedzieć
pewne rzeczy albo dokształcić się w międzyczasie i – powiedzmy to sobie wprost – to tylko zaleta tej książki. Autorka sprawnie operuje kontekstem historycznym, ale nie nudzi. Dzieciństwo i młodość Diora osadzone w ramach konkretnych wydarzeń nabierają rumieńców, choć trzeba przyznać, że chwilami Pochna mocno zapędza się w objaśnianie rodzinnych koligacji, co nie wpływa zasadniczo na opowieść, a jednak nieco nuży.

Dość teatralny i niezapowiadający ciekawej książki jest też wstęp, którego lekturę można polecić wielbicielom estetyki kampu; całe szczęście po chwilowej egzaltacji Pochna koncentruje się na temacie i podobnych wpadek jest znacznie mniej. Minusów jest niestety więcej, choć nie z winy autorki: książkę czytałoby się znacznie szybciej, gdyby została złożona przyjaźniejszą dla oka czcionką – niewątpliwie można byłoby wówczas powiedzieć, że czyta się ją szybko. Pewien niedosyt pozostawia też niewielka liczba reprodukcji zdjęć, choć i tak dają one pogląd na to, o czym w ogóle mowa w tekście. Plusów jest jednak znacznie więcej – to przede wszystkim kopalnia informacji o dwudziestowiecznym Paryżu, hermetycznym świecie mody, mentalności ówczesnych Europejczyków, a także wyjątkowych ludziach, którzy zamieszkiwali i tworzyli tamten świat. Ocierające się o sensację historie podbierania sobie klientek (wszystko zgodnie z zasadami dyplomacji), sposoby reklamowania produktów i marek, tak odmienne od współczesnych, relacje
ze spotkań – przypadkowych czy też nie – które zmieniały bieg tej małej historii, kręcącej się zawsze wokół tego, by – jak mawiał genialny krawiec – przywracać kobietom piękno.

Christian Dior to książka, po którą warto sięgnąć nie tylko, jeśli ciekawi nas istota kolekcji „New Look” i powód, dla którego jedne kobiety potrafiły innym kobietom zedrzeć (dosłownie) sukienkę na ulicy. To ciekawa lektura także dla miłośników biografii, świetny czytelniczy prezent dla ciekawych świata – przede wszystkim świata mody, ale także przeobrażeń społecznych, których przecież moda jest jednym z ciekawszych odzwierciedleń.

d3ywege
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ywege