Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:19

Dać się porwać…

Dać się porwać…Źródło: Inne
degx9vg
degx9vg

Nadzwyczaj urocza, opowiadająca losy postaci fikcyjnych, ale zarazem też i specyficznie prawdziwa, wydaje się być powieść amerykańskiej autorki, Nicole Galland. Pasjonującej się religią i teatrem, młodej pisarki, która wydaje się próbować wszystkiego, czego zapragnie. Obecnie, mieszkająca na stałe na niewielkiej wyspie u wybrzeża Massachusetts, Galland postanowiła po prostu zająć się pisaniem, no i mężem. A wszystko to przez powieść „The Fool’s Tale”, którą dokończyła, jak twierdzi, tak dla zabawy w 2003 roku. By po prostu przekonać się, co będzie potem. By tak zwyczajnie uzupełnić coś, co miało swój początek w czasie jej studiów na Harvardzie. Od tego czasu wydała już trzy powieści i podobno intensywnie pracuje nad kolejną… Jej książki zwykle przenoszą nas w plastyczną i malowniczą erę średniowiecza. Ale słowa autorki zdają się posiadać specyficzny dar oddawania nie tyle zewnętrza, co samej istoty epoki. Czerpiąc z teatralnego doświadczenia, nie ma ona trudności ze swawolnością postaci, która czasem
przytrafia się pisarzom.

Zemsta róży ma miejsce we Francji i Niemczech XII wieku. Przedstawia losy Willema z Dole. Młodego Burgundczyka, świetnie zapowiadającego się rycerza, którego niewinność zderza się z dworskimi intrygami i niedopowiedzeniami. Z wszechobecną siłą oszustwa, matactwa i siły kłamstwa oraz subtelności ukrywania prawdy. Tuż obok przenikają się losy pięknej Lienor i Jougleta. Dwóch zaskakujących osobowości, które tak naprawdę mają więcej wspólnego, niż się komukolwiek wydaje. Rycerz, jego ukochana i przyjaciel – minstrel, to doskonała trójca, potrafiąca oddać klimat tamtych czasów. Ale w rzeczywistości fabuła nie skupia się na historii. Nieistotne zdają się być detale, choć talent narratorski sprawia, że w książkę po prostu wkraczamy, jak przez otwarte bramy zamczyska. Widzimy to, co sami bohaterowie. Stajemy obok nich, a jednak i nas udaje się autorce wykiwać. Splatając to, co nazywamy komedią pomyłek z siłą przekonywania i subtelnością bycia niewidzialnym gdy należy, poznajemy reguły tamtego świata. Jednak
autorka stawia nacisk głównie na to, co nie przemija. Na specyfikę duszy i ciała. Nie tylko odmalowuje świat, ale przede wszystkim ofiaruje nam żywe osobowości. Silne, walczące o byt, ale też przekorne. Sprawnie odmalowuje różnice klasowe i stosunki panujące w tamtym okresie. Opowiada nam historie i młodych, żądnych wyzwań i starych, którym zostały wspomnienia, rozgrzewające kości w zimne wieczory. Ale też pozwala wyczuć w powietrzu coś nowego. Coś, co właśnie zapowiada swoje przybycie… Galland przytacza nam historie owych buntowników, którymi przecież poszczycić się może każda epoka.

Razem to wszystko splata się w misterną, ale uporządkowaną tkaninę powieści. Pięknej ale i inteligentnej, dowcipnej opowieści o człowieczeństwie. Historii o miłości i spełnianiu pragnień, ale też odrzucaniu tego, co mogłoby zaważyć na uporządkowanej codzienności. O sztuce dokonywania wyborów. Jak dla mnie, dawno nie było książki, która byłaby tak uporządkowana. Porywająca i intrygująca. Świetnie spisana, traktująca czytelnika ze specyficznym uczuciem i godnością. To wszystko sprawia, że czytając „Zemstę róży” nie tylko cieszymy się fabułą i intrygą treści, lecz czujemy, że powieść napisano specjalnie dla nas.

degx9vg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
degx9vg