Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:17

Pochwała oczywistości

Pochwała oczywistościŹródło: Inne
d1ffnre
d1ffnre

Zatytułować swoją książkę publicystyczną My, naród i zobrazować ów szkaradny tytuł dłonią ułożoną w geście, że wszystko dobrze, że jest OK, to nie najlepszy wstęp do lektury najnowszego dzieła Tomasza Lisa. Lektura całości sprawia, że te elementy okładkowe zdają się kto wie czy nie najlepszymi fragmentami tego zbioru refleksji o Polsce i Polakach. Sam pomysł był już dość karkołomny i z góry skazany na porażkę – otóż postanowił Lis odpowiedzieć na pytanie co zrobić, by nie tylko „Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, ale także, by nam wszystkim żyło się tutaj naprawdę wygodnie i „fajnie”. W tym celu stworzył coś w rodzaju publicystycznej i dużo płytszej, popowej, a raczej populistycznej wersji przetrawionych i strawestowanych dzieł Piłsudskiego i Dmowskiego w jednym. Do tych głównych składników dorzucił jeszcze spore ustępy z dzienników Gombrowicza, esejów Miłosza, a wszystko to dodatkowo doprawił solidnie wyimkami z dzieł wszystkich chyba najważniejszych rodzimych socjologów. Nie zapomniał
również Lis o swojej fascynacji Stanami Zjednoczonymi, nie zapomniał o amerykańskich prezydentach i rządzonych przez tych możnych władców milionach wspaniałych obywateli. Dla tych, którzy nie bardzo tę miłość do Ameryki skłonni są podzielać, jest jeszcze sporo fragmentów, analogii, porównań i odwołań sportowych – a to do naszego holenderskiego trenera, a to do Małysza, a to do niedawnego Euro przez Polaków przegranego czy do Euro przyszłego przez Polaków organizowanego. Wszystko to (i jeszcze trochę) po to, by pokazać, jacy to też są Polacy, tfu, jacy to MY, POLACY jesteśmy, bo nie wolno nam ani przez moment zapomnieć, że Lis jest jednym z nas. Stąd, co kilka stron, czytając o tym, jakie to mamy wady, przeczytamy, że i wasz kochany autor te wady posiada, czytając o tym, że kibicujemy naszym i nawet po przegranej krzyczymy „Polacy, nic się nie stało”, przeczytamy, że i Lis krzyczał i wierzył, że „już za cztery lata Polska mistrzem świata”, czytając o grzechach i grzeszkach rodzimych mediów, przeczytamy, że i
prowadzący program „Tomasz Lis na żywo” nie jest bez winy i pierwszy kamieniem nie rzuci. Nie rzuci, choć na kolejnych stronach objedzie się po naszych stacjach telewizyjnych, tabloidach czy forach internetowych z wdziękiem zgorzkniałego bulteriera.

Choć może to zabrzmieć w tym momencie zabawnie i cokolwiek nieszczerze: uważam Tomasza Lisa za bardzo utalentowanego dziennikarza i świetnie piszącego publicystę. Zarazem jednak – z książki na książkę stawiając mu coraz wyższe wymagania – nie sposób, porównując My, naród z Co z tą Polską? czy z Polska, głupcze!, wystawić najnowszej pozycji wysoką notę. Zresztą, nawet bez takiego porównania niewiele jest tutaj do wybronienia, skoro napisał Lis nie tylko najsłabszą ze swoich książek, ale też najbardziej populistyczną i trywialną, pełną banałów i oczywistości, pełną zdań może i słusznych, ale tak okrągłych, że momentami aż niesmacznych. Bo kiedy czytam przykładowo taki fragment: „Życie i tak postawi przed Tobą parę przeszkód, wrogowie nie będą Ci pomagać, ale nie ułatwiaj im zadania! Rób swoje! Nie rezygnuj z marzeń i nie pomniejszaj ich z obawy, że wywołasz zawiść, złość, a może i furię tego i owego! Entuzjazm pomoże pokonać przeszkody, dasz radę, wierz w siebie! Nie ma nic piękniejszego niż
realizowanie swych marzeń, po swojemu” [s. 71-72], to jestem już przekonany, że Tomasz Lis trzyma sztamę z Paulem Coelho, że różni ich być może kolor włosów i rodzaj zarostu, ale z całą pewnością nie rady, jakimi dzielą się z Polakami.

Powtórzę raz jeszcze: wszystko, a przynajmniej większość z tego, co radzi nam Lis to polecenia i nakazy (czy jak woli sam autor – zadania domowe do odrobienia dla NAS wszystkich) słuszne: musimy sobie ufać, tworzyć społeczeństwo otwarte i obywatelskie, musimy dążyć do zwycięstwa, nie narzekać tyle, wyzbyć się swoich kompleksów, być dumnym z własnej narodowości i ludzi sukcesu, którymi już wkrótce wszyscy (ja i ty!) możemy się stać. Wszystko jest tutaj tak słuszne i tak prawdziwe, że aż śmieszne i – w ostatecznym rozrachunku – mało wiarygodne.

Lis uprawia tutaj współczesną, postkomunistyczną wersję propagandy sukcesu: tak wiele już przecież osiągnęliśmy, nasza gospodarka rozwija się jak nigdy dotąd (kto by tam przewidział kilka miesięcy temu jakiś kryzys, prawda?), a my sami jesteśmy lepsi od naszych komentarzy na wstrętnych i złych forach internetowych. Mieliśmy też papieża-Polaka, mamy Wałęsę, Balcerowicza i Małysza i wcale nie jest tak, że ich nienawidzimy i chcemy ich zamknąć w więzieniach – to tylko grupka sfrustrowanych Polaczków krzyczy na tyle głośno, że przyzwoita i pokorna wobec autorytetów większość zdaje się czasami niewidoczna.

d1ffnre

Prawda to wszystko? Oczywiście, że prawda! Recepty z Alchemika, by rzucić wszystko i iść za głosem własnego serca, a na końcu odnaleźć utracony skarb, to też prawda. O ile jednak Coelho – proszę o wybaczenie – nie jest pisarzem celujących w intelektualistów, o tyle – jak mi się jeszcze chwilę temu wydawało – Lisa z zainteresowaniem mógł w chwilach wolnego czasu przeczytać nawet profesor akademicki. Tym razem swoją publicystykę autor Co z tą Polską? kieruje jednak przede wszystkim do czytelnika dużo mniej wymagającego, najlepiej takiego, który na co dzień nie czytuje prasy i nie ogląda telewizyjnych wiadomości – bo chyba tylko w takim wypadku to, co odnajdzie na kartach My, naród wyda mu się interesujące i oryginalne. Mam też nieodparte wrażenie, że książka ta powinna się tak naprawdę nazywać „Tomasz Lis: >>Głosuj na mnie w najbliższych wyborach prezydenckich<<”, gdyż tak wielkie nagromadzenie oczywistości, uogólnień, delikatnych nagan i licznych pochwał charakterystyczne jest chyba tylko dla
prezydenckiego orędzia czy expose premiera. Przyszły elektorat Lisa zapraszam więc do lektury – pozostałych ponownie odsyłam do wiecznie aktualnych dzienników Gombrowicza. Za cytaty, którymi w My, naród Lis tak często się posługuje należy się zresztą jedna gwiazdka gratis. No to już razem będą więc cztery.

d1ffnre
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ffnre

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj