Ta książka, choć interesująca, nie jest z pewnością lekturą dla każdego. Zasadniczo jest to bowiem publikacja naukowa, wraz z wieloma tego konsekwencjami, takimi jak rzetelnie zrobione przypisy, bibliografia i wreszcie – styl, język, które mogą być pewną barierą dla odbiorcy mniej przyzwyczajonego do podobnych tekstów. Autorki i redaktorka zrobiły jednak dużo, by swoje dzieło uczynić dla takiego odbiorcy przyjaznym: język, choć nie jest popularyzatorski, nie jest również hermetyczny; przypisy znalazły się na końcu książki (wizualnie „odciążając” tekst główny); podawane przykłady odwołują się nie tylko do wiedzy znawców, ale też i do wiedzy „powszechnej”, wynikającej ze znajomości np. szlagierów, filmów, programów telewizyjnych, bestsellerów, pamięci o dyskusjach i wydarzeniach politycznych – czyli wiedzy wspólnej tym wszystkim, którzy w jakimś stopniu, nawet niewielkim, uczestniczą w życiu społecznym.
Książka ma formę słownika. Dobór haseł jest subiektywny (co Małgorzata Szpakowska we Wstępie odpowiednio uzasadnia), ale nie wydaje się, by do końca realizował deklarację autorek, iż starały się wybierać zjawiska o trwałym a nie doraźnym charakterze. Hasło Spłuczka na pewno ten wymóg spełnia, ale można byłoby wprowadzić kilka innych tematycznie pokrewnych, o wyższym stopniu ogólności – jak np. „łazienka”, które również spełniałyby ten warunek. Rzecz idzie jednak, jak się wydaje, o taki dobór haseł i ich opis w nagłówku, by przyciągnąć uwagę czytelnika. Słowo „łazienka” jest bardziej neutralne niż „spłuczka”, a hasła Prezerwatywa: „prędzej ci serce pęknie” czy Pigułka wzbudzą zapewne większe zainteresowanie niż ogólne słowo „antykoncepcja”, odwołujące się do terminologii medycznej (naukowej), a nie do języka potocznego. Takich intrygujących nagłówków haseł jest zresztą więcej (np. Depilacja: „gładkie jak jedwab”, Dansing: „czy można panią prosić do tańca?”, Koedukacja: „ciągnący żeński
pensjonat”) i mogą one stanowić dużą zachętę do czytania.
A przeczytać warto: autorki podają wiele informacji na temat przemian obyczajowych, upodobań i mentalności Polaków, a także ukazujących ich codzienne życie. Pokazują je między innymi w związku ze „zwykłymi” czynnościami i przedmiotami codziennego użytku, które tak wrosły w nasz rodzinny czy społeczny krajobraz, że nawet nie zauważa się ich istnienia – tym bardziej więc nie myśli się, jak to było kiedyś, kiedy ich nie było. Na przykład pralka: dawniej pranie jednoczyło całą rodzinę w ciężkim wysiłku (chyba że kogoś było stać na praczkę), potem pojawiła się pralka Frania (ktoś z mieszczuchów – na polskiej wsi bywa jeszcze używana – ją pamięta?), wymagająca już mniejszej mobilizacji, a dziś byle słabeusz może sam wyprać stertę pościeli, bo ma pralkę automatyczną. Wszystko to dokumentowane jest cytatami z artykułów, listów z danego okresu, świadectwami przekazanymi w przetworzeniach literackich. Autorki ukazują też konsekwencje społeczne i obyczajowe wprowadzania i upowszechniania się nowych wynalazków i
odkryć (np. pigułki, samochodu, radia, komputera), przełamywania tabu (topless, tampon, poród, kremacja), kolejnych mód (mini, solarium) itd. Przyjęta formuła – są to raczej artykuły niż typowe hasła słownikowe – pozwala na dość obszerne wywody, a tym samym na zaprezentowanie bogatego i ciekawego wyboru przykładów z różnych dziedzin. Bywa on czasami zbyt subiektywny i zdradza ideologiczne upodobania badaczek, co wydaje mi się pewną słabością książki. Dość łatwo w niej bowiem odkryć, nawet bez lektury notatek o autorkach, ciążenie ku ujęciom genderowym czy też niechęć do Kościoła katolickiego, a sądzę, iż publikacja naukowa powinna być pozbawiona obciążeń światopoglądowych (jakichkolwiek), o ile ma być wiarygodna. Szczęściem większość wypowiedzi jest jednak wyważona i nie narzuca odbiorcy określonego oglądu świata, choć wrażenie, że jest to kobiecy punkt widzenia i kobiecy dobór haseł, mimo wszystko towarzyszy lekturze i po niej pozostaje. Co nie oznacza, że jest to wrażenie złe.