Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:13

Na marginesie Europy

Na marginesie EuropyŹródło: Inne
d22rk8l
d22rk8l

We wstępie do swojej najnowszej książki Norman Davies napisał, że jego zadaniem jako historyka, którego zainteresowania przesunęły się w stronę Polski i Rosji, było dbanie o to, by historia Europy Wschodniej nie zniknęła z pola widzenia oraz teraźniejszość nie wyparła całkowicie przeszłości. Zaczął zatem popularyzować historię tej części Starego Kontynentu, czego pokłosiem były kolejne książki, prelekcje, artykuły i eseje. Na pracę Europa. Między wschodem a zachodem składa się zbiór tekstów powstałych w ciągu ostatniego dziesięciolecia.

W jednym z tych esejów autor zastanawia się, czym jest Europa w sensie geograficznym, cywilizacyjnym oraz politycznym, a także w jaki sposób powstały składniki europejskiej tożsamości, jaka jest jej główna idea. W innym porównuje podobieństwa i fałszywe kontrasty, stereotypy, jakie narosły między Wschodem a Zachodem, zastanawiając się, skąd to tendencyjne nastawienie się bierze. Dywaguje również, czym jest „cywilizacja zachodnia” i dlaczego, dziwnym trafem, to pojęcie nie obejmuje w niektórych historycznych opracowaniach Holandii czy Irlandii. Z bardzo szerokiego planu obejmującego cały Stary Kontynent przenosi się do Wydziału Historii Magdalen College, by opowiedzieć jego arcyciekawe dzieje. Najbardziej zainteresował mnie esej o związku pomiędzy bliźniętach z jednej matki, historii i literaturze, w którym autor wykazał się zarówno swoją erudycją, jak i dał dowód niebagatelnym zdolnościom lingwistycznym. W kolejnych esejach opisuje swoją pracę nad Europą i „Wyspami, zaś historia powstania tego drugiego
dzieła staje się dlań przyczynkiem do rozpoczęcia gawędy o dziejach Anglii i dość specyficznej mentalności niektórych jej mieszkańców. Tekst o drugiej wojnie światowej nawiązuje do wschodniego „wyobcowania”, usunięcia przez Zachód w cień, na margines. Uwidaczniało się to choćby poprzez wyrywkowe, fragmentaryczne informowanie zachodniej opinii publicznej o wojnie w Europie Wschodniej. Długo nie mogło dotrzeć do tamtejszej świadomości, że ten Gruzin, niegdysiejszy sojusznik, mógł rywalizować z Hitlerem w skali popełnionych zbrodni. Następne eseje to historia zamorskiego kolonializmu i syberyjskiego osadnictwa, stosunków polsko-niemieckich, kwestii islamskiej i żydowskiej, jako nieodłącznej części dziejów Europy oraz opis umizgów polityki wobec boskiej Klio. Norman Davies bardzo ciekawie ukazał ten ostatni aspekt, omawiając siedem czynników, za pomocą których nadużywa się historii do celów politycznych. Zwieńczeniem zbioru jest krótka charakterystyka potencjalnych punktów zapalnych współczesnego świata oraz
opis gastronomicznych perturbacji autora w socjalistycznej Polsce.

Z pozoru są to rozproszone, przypadkowo dobrane teksty, jednak podczas lektury zacznie się wyłaniać dość wyraźny klucz, który Davies zasygnalizował choćby w eseju o powstawaniu Europy. Jak tłumaczył, nie dokonał zrównania między Wschodem a Zachodem, a stwierdził, że wschodnioeuropejski pierwiastek jest obecny w niemal wszystkich najważniejszych trendach historii Europy i należy uwzględnić każdy z tych elementów. Niestety, dla wielu zachodnich historyków nie jest to tak oczywiste. Europa kończy się dla nich na Łabie, wschodnie rubieże zaś, korzystając ze starożytnej formułki, można było opatrzyć napisem: „hic sunt leones”. Tymczasem, niespodziewanie okazywało się, że tam nie ma ani lwów, ani białych niedźwiedzi, znajdują się zaś państwa mające bardzo ciekawą kulturę i burzliwą historię. Czy jednak po rozbiciu żelaznej kurtyny możemy mówić o tym, że podział na Wschód i Zachód już nie istnieje? Przychodzi mi tu na myśl pewien komentarz dotyczący upadku muru berlińskiego – cóż z tego, że tej upiornej
ściany już nie ma, skoro pozostał jeszcze mocniejszy i bardziej trwały podział, cały czas funkcjonujący, tylko tym razem głęboko w umysłach ludzi? Autor wspomina o tym problemie pisząc, że „żelazną kurtynę łatwiej było rozmontować wzdłuż fizycznych granic, niż w ludzkich umysłach”.

Próbować jednak warto i Davies czyni to propagując na Zachodzie historię Wschodu, nie można mu jednak odmówić zasług również na naszym, rodzimym poletku. Nie da się bowiem ukryć, że owe poletko nie obfituje w nadmiar przystępnych dzieł, które są w stanie porwać, zainteresować młodego, początkującego czytelnika. Wręcz przeciwnie, gros z nich „chłonie” się z równą pasją, co książkę telefoniczną czy antologię rozkładu jazdy autobusów miejskich, zaś odbiorca usilnie próbuje nie wpaść w stupor zauważywszy kolejną próbę pobicia przez autora rekordu w upchnięciu jak największej ilości dat na jednej stronie. Mam wobec Daviesa wiele zarzutów, jednakże nie da się nie zauważyć jego pasji i lekkości pióra, wyraźnie widocznych choćby w esejach składających się na Europę. Między Wschodem a Zachodem. Niestety, moim zdaniem, czytelnicy mający za sobą lekturę wcześniejszych dzieł autora i poszukujący czegoś nowego, mogą poczuć niedosyt. Myślę, że ten zbiór jest swoistą ich syntezą, a przede wszystkim Europą w
pigułce.
Syntezą znakomitą dla tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z Normanem Daviesem. Pozostali zapewne przeczytają ją z dużą przyjemnością wynikającą choćby ze wspomnianego wybornego stylu autora, jednakże znajdą w niej w zasadzie jedynie powtórzenie tez i twierdzeń, które poznali w innych jego dziełach. W dziełach, w których dążył do tego, by znów zabrzmiały słowa Churchilla, iż być Europejczykiem znaczy tyle, co należeć do własnej ojczyzny, a w każdym zakątku tej rozległej krainy czuć się, że jest się u siebie w domu. Niezależnie od tego, czy ów dom będzie mieścił się na Zachodzie, czy też tam, gdzie do tej pory „były lwy”.

d22rk8l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d22rk8l