Trwa ładowanie...
06-11-2012 13:25

Bierzcie i jedzcie ze mnie wszyscy! Wielka spowiedź Nergala tylko dla Wirtualnej Polski

W obszernym, kontrowersyjnym i bezkompromisowo szczerym, wywiadzie dla Wirtualnej Polski Nergal opowiada o swoim związku z Dodą, oskarżeniach o gwałt i kolejnych procesach sądowych, chęci palenia kościołów i rwania na scenie Biblii, sympatii do księdza Bonieckiego, erotycznym masażom w Tajlandii, a nawet o pościeli, w której sypia razem z Czesławem Mozilem (!) i wielu innych, nie mniej szokujących, tematach. Z Nergalem oraz Piotrem Weltrowskim, współautorem „Spowiedzi heretyka”, rozmawia Grzegorz Wysocki.

Bierzcie i jedzcie ze mnie wszyscy! Wielka spowiedź Nergala tylko dla Wirtualnej PolskiŹródło: "__wlasne
d2ovzra
d2ovzra

W obszernym, kontrowersyjnym i bezkompromisowo szczerym, wywiadzie dla Wirtualnej Polski Nergal opowiada o swoim związku z Dodą, oskarżeniach o gwałt i kolejnych procesach sądowych, chęci palenia kościołów i rwania na scenie Biblii, sympatii do księdza Bonieckiego, erotycznych masażach w Tajlandii i uprawianiu seksu z fankami, a nawet o pościeli, w której sypia razem z Czesławem Mozilem (!) i wielu innych, nie mniej szokujących, tematach. Z Nergalem oraz* Piotrem Weltrowskim *, współautorem „Spowiedzi heretyka” , rozmawia Grzegorz Wysocki.

Nergal: Dobra, jedziemy z tym koksem.

Grzegorz Wysocki, WP.pl: Zacznijmy od sprawy najbardziej aktualnej. Wczoraj spotkałeś się z księdzem Adamem Bonieckim, o czym huczy cały internet, Facebook itd. Robiąc research przed naszym spotkaniem, wszedłem specjalnie na stronę Frondy…

Nergal: (zaciekawiony) No i?

I czytam: „Spotkanie na szczycie – Nergal i ks. Boniecki”. Pada tam również sformułowanie, że na zdjęciu widać was „w czułym uścisku”, co jest totalną nieprawdą, bo widać wyraźnie, że w ogóle się nie dotykacie. Ty trzymasz w ręku okulary, z kolei ksiądz Boniecki trzyma ręce z tyłu.

Piotr Weltrowski:Wiesz, Fronda to specyficzny portal, może oni inaczej czułości rozumieją…

Jak wypadło to spotkanie? Czy mieliście chwilę, by zamienić parę słów czy to było tylko „strzelenie fotki”?

Piotr Weltrowski: To może ja opowiem, jak to wyglądało z boku. Byliśmy na lotnisku. Przychodzę, patrzę, a Nergal mnie woła i się pyta, czy widzę tego człowieka, co tam stoi. No, widzę. „Czy to jest ksiądz Boniecki?”. Chyba tak. Chwila konsternacji, zastanowienia się – raz kozie śmierć. Podszedł się przedstawić po prostu.

d2ovzra

I jak ksiądz Adam zareagował?

Nergal: On mnie na początku nie poznał. Chciałem się przywitać, wyciągam rękę, tak po prostu. Ksiądz zachowywał się zwyczajnie, ale dalej chyba mnie nie poznawał. Miałem przy sobie dwie sztuki swojej książki, które wiozłem na Targi, więc wyjąłem jedną, podszedłem do niego i przekazałem ją jako taki mały upominek. Wtedy on się dopiero ocknął i powiedział, że „tak, ale nie może być bez dedykacji”. Zaczęliśmy rozmawiać, było dużo śmiechu, dużo luzu i niewymuszonej sympatii, jakiejś takiej ludzkiej ciekawości z jednej i z drugiej strony. Zresztą pierwsza reakcja księdza była: „Wie Pan, jak Pan wpłynął na moje życie?!”, po czym się serdecznie roześmiał.

Trzeba przyznać, że był to wpływ negatywny. Można wręcz powiedzieć, że to przez „sprawę Nergala” księdzu Bonieckiemu zakazano publicznych wystąpień.

Nergal: Jak się okazało, to nie do końca tak. Poinformował mnie, że z jednej strony ocenzurowali go, zbanowali, ale z drugiej strony mówi, że takiego zainteresowania i tylu zaproszeń na liczne spotkania z ludźmi, którzy chcą z nim dyskutować, nigdy nie miał. A ja z kolei podziękowałem za zdroworozsądkowe komentarze z jego strony na temat mojej sprawy. On tak się spojrzał na mnie i mówi: „Normalne komentarze, normalne!”. To mi się strasznie spodobało. Wiesz, egzystujemy na przeciwległych biegunach, a nagle okazuje się, że rozmawiamy tym samym językiem. Dziś obserwuję, jak z tą zwykłą ludzką historią ludzie nie mogą sobie poradzić. Koloratka nie jest dla mnie żadną przeszkodą, jeśli człowiek, który ją nosi, jest mądry i otwarty.

Piotr Weltrowski: W tym spotkaniu nie było ściany. To ważne, bo duża część naszego wywiadu z Nergalem poświęcona jest temu, na jaką ścianę natrafia człowiek taki, jak Adam, gdy próbuje wyrazić publicznie swoje poglądy.

(img|341356|center)

d2ovzra

Próbujecie udowodnić, że można się różnić, ale ze sobą rozmawiać?

Piotr Weltrowski: Dokładnie tak. Że można normalnie żyć obok siebie.

Z drugiej strony za wyrażenie tego, co myśli, księdzu Bonieckiemu, mówiąc brutalnie, założono knebel.

Nergal:Wiesz, co? Teraz mówię zupełnie szczerze. Nie miałem żadnego przemyślanego planu, strategii, robiąc to zdjęcie. Codziennie dokumentuję dziesiątki sytuacji z mojego życia i wrzucam na swojego Facebooka. Tym razem było tak samo. Godzinę później już dzwonili do mnie z TVN24 z prośbą o komentarz na wizji. I dopiero wtedy pojawił się refleks. Zdałem sobie sprawę, że jest grubo...

Zrozumiałeś, że mogą być konsekwencje?

Nergal: Mnie pierdolą konsekwencje. Nie kradnę, nie zabijam, nie molestuję dzieci. ŻYJĘ. A temu życiu towarzyszy bardzo szczery sygnał, który wysyłam do wszechświata. To, że część społeczeństwa go nie rozumie i odbiera jako kontrowersyjny, cóż... to już nie moja sprawa, prawda? Tak wygląda moja codzienność.

d2ovzra

Chodzi mi raczej o księdza Bonieckiego, bo to on tutaj więcej ryzykuje.

Nergal: Tak, to prawda, chociaż… I znowu go zacytuję. Mówię, że ksiądz ma chyba dystans do tego, co się dzieje wokół jego osoby, znowu go rozbawiłem i odpowiedział „oj duży, duży dystans”. Do tego śmiechu przyłączę się i ja. Niech to będzie komentarz do tego, co chwile później publicznie powiedział o księdzu Cejrowski [Wojciech Cejrowski od czasu publikacji wspomnianego zdjęcia domaga się ekskomuniki dla księdza Bonieckiego – przyp. WP].

W książce wspominasz, że ksiądz Boniecki jest jednym z księży, których akceptujesz.

Nergal: Pozwoliłem sobie na żartobliwe określenie, że jak na księdza jest całkiem sympatycznym, miłym człowiekiem. Zresztą nie omieszkał kilka godzin po naszym spotkaniu przesłać mi jednej ze swoich książek z dedykacją: „Całkiem miły człowiek jak na księdza. Podpisano: ksiądz”. Dla mnie to jest dowód na przełamywanie tabu, lodów i okazanie dystansu. Do siebie, do życia...

d2ovzra

Porównujesz się nawet do Gombrowicza.

Nergal: Nie śmiałbym. Ale są to fantastyczne, ponadczasowe wzorce, z których warto czerpać. Poza tym Gombrowicz to niezwykle skuteczna broń w walce z ciemnotą i ignorancją.

A z drugiej strony, nie obraziłeś się swego czasu o to słynne sformułowanie księdza Bonieckiego, że jesteś „postacią z jasełek”?

Nergal: No to jeszcze jedna anegdota z wczorajszego spotkania. Ksiądz tak się spojrzał na mnie z niedowierzaniem, chyba jeszcze do końca nie dociera do niego, kim jestem, więc rzucam: „Jasełkowy satanista!”. I on wtedy: „Aha!” (śmiech). Obrażają się PIS-owcy i pomoce domowe.

W tej słynnej wypowiedzi ksiądz Boniecki nazwał Cię „jasełkowym satanistą” dlatego, że jego zdaniem szatan to bardzo poważna sprawa. A jak to jest u Ciebie? Też traktujesz szatana poważnie czy to jest tylko ten sceniczny, demoniczny wizerunek, stroje, malowanie twarzy?

Piotr Weltrowski: Nie chcę się wtrącać, ale dlaczego coś nie może być jednocześnie poważne i niepoważne?

d2ovzra

I tak jest właśnie w tym przypadku?

Nergal: To tak, jak w przypadku filmów. Dobra komedia to taka, która jest niepoważna, ale zarazem poważna, mówi coś więcej, ma drugie dno.

Już we wstępie wspominacie, że przeprowadziliście łącznie około stu rozmów. Pół roku pracowaliście nad książką. Staraliście się, żeby to były rozmowy jak najbardziej bezkompromisowe i szczere, wręcz – powiedziałbym - ekshibicjonistyczne. Po co Ci to było? Po co takie obnażenie się, wystawienie się na pokaz, rozebranie przed masową publiką? Wspominasz tam w którymś momencie, że nie masz problemu z obnażaniem się.

Nergal:**Nie wierzysz? (Nergal sięga do spodni i chce rozpinać rozporek)

Chciałeś po prostu stanąć przed publiką i powiedzieć „Oto jestem. Bierzcie mnie!”?

Nergal: Bierzcie i jedzcie z niego wszyscy. To chciałem powiedzieć...

Piotr Weltrowski: Ja to widzę w ten sposób, że Adam sam chciał zobaczyć z boku to wszystko. Spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Książka, czyli coś, co jest napisane, na papierze, czarno na białym, umożliwia coś takiego.

d2ovzra

*Nergal: *To jest jak lustro. Mogę spojrzeć na siebie, na swoje poglądy z boku. Zdystansować się, uporządkować to, co mam w głowie, może nawet coś zmienić, zastanowić się nad sobą. Wbrew pozorom, książkę napisałem przede wszystkim dla siebie. Nie ukrywam jednak, że ucieszę się, jeśli innym się spodoba to, co mówię...

Ale co chcesz osiągnąć „Spowiedzią heretyka”?

Nergal:Jednym z katalizatorów był wywiad w „Newsweeku”, który odbił się wielkim echem i, mówiąc wprost, zmienił moje życie. Cała sytuacja z filmem, w którym zagrałem, czyli z „AmbaSSadą” Juliusza Machulskiego, zaistniała właśnie dzięki temu wywiadowi. Julek po jego lekturze napisał do mnie smsa, a następnie się spotkaliśmy... oczywiście przypadkowo (śmiech). I wszystko przez jedną rozmowę. Pomyślałem sobie wtedy, że skoro słowo wypowiedziane i opisane może mieć taką siłę, takie oddziaływanie na bardzo różnych ludzi z tak różnych środowisk, to dlaczego nie spróbować tego samego, tylko w dużo obszerniejszej formie?

Piotr Weltrowski: Jedną z naszych motywacji, moją i Krzyśka Azarewicza, było pokazanie faceta z krwi i kości. Znamy Adama od lat i czuliśmy coraz większy dysonans między tym, jak on jest przedstawiany publicznie, a tym jakiego my go znamy na co dzień. Chcieliśmy pokazać nie tego gościa, który występuje w telewizji czy na scenie, ale takiego, który z tobą siada i rozmawia.

(img|341366|center)

Zaczęły się Wam rozjeżdżać te różne wizerunki Nergala?

Nergal: Nie. Każdy z tych wizerunków jest prawdziwy. Chciałem sobie uporządkować pewne rzeczy. Zebrać najważniejsze wątki tego życia w całość, opisać je z odpowiednią dozą humoru, dystansu do samego siebie, nie napinając się. Wiadomo, że są różne publikacje, różne wywiady. Bardzo często spotykam dziennikarzy-idiotów, a to, niestety ma wpływ na przebieg rozmowy. A tutaj miałem gwarancję dobrego materiału. Jest to rzetelna robota i mam nadzieję bardzo szczera. I ludzie to też czują i widzą.

Piotr Weltrowski: Być może właśnie stąd ten ekshibicjonizm, że my tak naprawdę się znamy jak łyse konie i nawet nie zdawaliśmy sobie czasami sprawy, jak daleko idziemy z tym wszystkim.

Mówiąc o ekshibicjonizmie, myślę na przykład o tej scenie z Tajlandii, w której opisujesz tajski masaż erotyczny, spotkanie z Tajką, po którym, jak piszesz, poczułeś się wręcz zgwałcony.

Nergal: Nie bądźmy hipokrytami! Zachowujesz się jakby Tobie dziewczyna nigdy „hand-joba” nie robiła (śmiech).

Piotr Weltrowski: Ta rozmowa dotyczyła ogólnie kobiet i seksualności, pruderii Polek. Celowo pytaliśmy Adama o takie rzeczy, żeby pokazać, jak w różnych częściach świata różnie podchodzi się do tematu. Teraz czytam na różnych portalach, że te wypowiedzi Nergala są żenujące, a obok widzę epatowanie seksem z prawie każdego tytułu i zdjęcia, czasem to wręcz szczucie cycem...

Czyli totalna hipokryzja?

Piotr Weltrowski: Tak.

Nergal: Wiesz, powoli zaczynamy się zbliżać do Stanów zamiast do krajów bardziej liberalnych, Beneluksu, Niemiec czy Czech. Z jednej strony szczujemy, ale nie możemy dotknąć. Pokazujemy, ale nie dotykaj. Dotknij, ale nie możesz polizać. Możesz polizać, ale nie możesz wsadzić. No, stary, kurwa, nie interesuje mnie coś takiego. Albo wóz albo przewóz. Spotykam ludzi i słyszę komentarze w stylu: „nie, kurwa, ta książka Nergala to jednak przeginka”. Po pierwsze, moje pytanie: „Jaka, kurwa, przeginka?”, a po drugie: „Bardzo dobrze, że przeginka”.

Mam wrażenie, że cała „Spowiedź heretyka” to jest taka akcja w stylu „wóz albo przewóz”. Uznaliście, że albo jedziemy z koksem i mówimy szczerze, albo nie gadamy w ogóle, tak?

Piotr Weltrowski: Bo inaczej to nie miałoby sensu. Po co byśmy mieli to robić?

Nergal: Jeżeli byłbym zahukanym i zamkniętym w sobie żuczkiem to prawdopodobnie pracowałbym dzisiaj w muzeum i bym odkładał na emeryturę albo na wczasy, kurwa, w Egipcie.

Piotr Weltrowski:W końcu jesteś wykształconym muzealnikiem...

Nergal: O tym mówię. Wykształcenie muzealnika, ale natura scenicznego barbarzyńcy. I to zostało w książce świetnie uchwycone.

Z tej książki wcale nie wyłania się jednolita osobowość. Nie ma w tej książce jednego Adama Darskiego, jednego Nergala.

Nergal:**(śmiech) Osobowość emocjonalnie rozchwiana?

Piotr Weltrowski: Adam jest człowiekiem, który nie jest do końca koherentny. Często najpierw działa, a później się zastanawia nad tym, co zrobił. Chcąc, żeby ta książka była prawdziwa, chcieliśmy też pokazać aspekt jego osobowości.

Później to wszystko uładziliście, prawda? Siedliście do nagranego materiału i zaczęliście: „ to jest za ostre”, „to wypieprzamy”. Cenzurowaliście sami siebie?

Piotr Weltrowski: Na początku, zanim zaczęliśmy nad tym pracować, przyjęliśmy jedną zasadę: nie ma żadnych tabu. Poza jednym: nie chcemy nikomu robić krzywdy tą książką, nie pytamy o rzeczy, które mogą być dla innych osób bolesne, które mogą być odebrane jako taki dosłowny atak na kogoś (nie mówimy tu o delikatnych docinkach), nie wyciągamy brudów tak naprawdę.

No, ale chodziło Wam przecież o to, żeby wsadzić kij w to polskie mrowisko?

Nergal: Od czego zaczęliśmy tę rozmowę? Od rozmowy o zdjęciu na Facebooku. Nie mieliśmy żadnej strategii. Robię rzeczy, które są dla mnie zupełnie normalne. A potem się okazuje, że te rzeczy dla mnie normalne i codzienne, są niczym kij w mrowisko.

Piotr Weltrowski: Książka jest kontrowersyjna, bo jest o kontrowersyjnej osobie. Trudno było tego uniknąć. Podeszliśmy z Krzyśkiem do Adama, jako do osoby ciekawej stojącej na skraju różnych światów – już samo lawirowanie między nimi powoduje kontrowersje.

Ale jesteście inteligentnymi ludźmi, żyjecie z mediami, więc mieliście świadomość, że z tej książki zostaną wyciągnięte konkretne akcje, o których mówicie, np. „Nergal chciał spalić kościół”, „Nergala zgwałciła Tajka”…

Nergal: „Nergal zakochał się w dziwce”.

Tak. Zdawaliście więc sobie doskonale sprawę, że zostaną wyciągnięte właśnie takie rzeczy z książki. Nie bądźmy hipokrytami, jak to często powtarzasz.

Nergal: Ale jestem świadom, jak działają media w Polsce. Znam mechanizm i, jak mówiłem wielokrotnie, żyjemy w czasach wyrwanych z kontekstu. Ludzie już nawet nie czytają programu telewizyjnego, bo jest za długi. A co dopiero książkę! A co dopiero przeczytać książkę i jeszcze ją, kurwa, zrozumieć. Nie oczekuję cudów. Ewolucja zmierza w przykrym kierunku, ale nie obrażam się na to i się nie buntuję. Jest, jak jest. W takich czasach żyjemy i ok. Chcesz, wyciągnij swoje wnioski i coś zmień. Nie chcesz, płyń z tym prądem.

Piotr Weltrowski: Mieliśmy świadomość, że media będą wyciągać różne rzeczy z książki. I w sumie ten mechanizm też w niej opisaliśmy.

Niektórych dziennikarzy, szczególnie tych z tabloidów i paparazzich, nazywasz wprost karaluchami i mniej lub bardziej dosłownie sugerujesz, że powinno się ich zetrzeć na proch.

Nergal: Nazywam rzeczy po imieniu.

(img|341329|left)

Ale „wjeżdżając na osiołku” (cytat z książki) do tej medialnej Warszawy, wchodząc na salony, zostając jurorem „The Voice of Poland”, wiedziałeś dobrze, z kim i z czym będziesz miał przy okazji do czynienia. Czy jednak nie spodziewałeś się, że będziesz dzielić życie z „karaluchami”?

Nergal:**To jest podatek VAT, który płacę od tego, co dostaję od życia. A dostaję dużo, za co jestem wdzięczny. Ale każdy kij ma dwa końce i wiem, że jest tam syf, który musi temu towarzyszyć. Wiem to. Najczęściej go ignoruję, czasem mnie to wkurwia, czasem bawi.

Piotr Weltrowski: Ja to widzę jeszcze inaczej. Mam świadomość, że będą wyciągnięte pewne rzeczy z tego, co spisaliśmy. I to są najmniej wartościowe rzeczy z całej książki, ale one zrobią swoje, bo będzie głośno, ktoś kupi książkę i ją przeczyta. Ludzie widzą jakiś fragment na plotkarskich serwisach, myślą: „Boże, ale to musi być gówno”, ale potem sięgają, czytają całość i myślą: „Nie no, kurde, całkiem inna książka”.

No dobra, to słuchajcie. Mówię wprost - nie jestem fanem Nergala i nie słucham Behemotha.

Nergal:**Behemothu (smiech)

Behemothu, sorry.

Nergal:**(śmiech) Jaja sobie robię.

No więc sięgam po tę Waszą książkę i myślę sobie, że przejrzę ją szybko, przebiegnę wzrokiem po kolejnych rozdziałach, bo przecież nie będę czytał takiej cegły, żeby zrobić wywiad. Zacząłem czytać i po iluś tam godzinach się okazuje, że jednak przeczytałem z zainteresowaniem całość.

Nergal:**Większość opinii jest taka: „Słuchaj, jak siadłem to nie mogłem skończyć”. Albo rano dostaję smsa od znajomej: „Jestem na Ciebie wściekła, bo nie spałam do 6 rano, a na 7 muszę odprowadzić dziecko do przedszkola!”.

Piotr Weltrowski: Jest taki film „Valhalla Rising” - spokojne, poważne, artystyczne kino, ale sam trailer tego filmu to jest masa krwi i przemocy. I z naszą książką jest podobnie.

Tak samo jak „Drive”, który masom sprzedawany był jako film o pościgach samochodowych, jakieś „Szybcy i wściekli 5” po prostu.

Nergal: Oczywiście, liczymy się z poważną prasą, ale kluczy to tego sukcesu może być wiele. Mam nadzieję, że za chwilę usłyszę w kościołach, żeby wierni nie kupowali tej książki, nie czytali jej... Poruszyłem kamień, czekam na lawinę.

W książce opowiadasz o tym, że chcieliście palić kościoły, wspominacie nawet o konkretnych kościołach w Gdańsku, które chcieliście podpalić. Albo ta ostra akcja na jednym z koncertów, gdy publika zaczęła skandować: „Jebać Boga! Jebać Boga!”, a Ty zamiast w książce powiedzieć, że to było słabe, mówisz: „tylko się uśmiechnąłem”. Wiecie, przynajmniej według deklaracji mamy w Polsce ponad 90 proc. katolików…

Piotr Weltrowski: No ale, słuchaj, robić wywiad z muzykiem blackmetalowym i nie wkurwić przynajmniej części katolików? Bez szans. Mam jednak nadzieję, że nie tylko ich wkurwiliśmy (śmiech).

Z jednej strony mówisz dużo o szacunku do innych poglądów, do swoich wierzących kumpli. A z drugiej, jedziesz z religią, Kościołem czy Bogiem bardzo ostro. Mówisz, że chciałeś palić kościoły, że porwałeś ponad 20 Biblii. Nie widzisz tutaj żadnej sprzeczności?

Piotr Weltrowski: Mamy wspólnych znajomych katolików, to są nasi naprawdę dobrzy kumple. I bardzo dobrze się dogadujemy. To tak, jak z polityką. Jedni wierzą w taki system, a drudzy w inny. Możemy ze sobą żyć, przyjaźnić się, dyskutować.

Nergal: Wszyscy jesteśmy częścią tego samego ekosystemu. Pamiętaj, że w jednym lesie masz wilka, sarnę, niedźwiedzia, jeden zjada drugiego, a obok, na pięknym drzewie rośnie grzyb, huba, która to drzewo zżera. Jesteśmy sobie potrzebni, żyjemy w obrębie tego jednego lasu.

(img|341363|left)

A czy koniecznie musiałeś w tej obszernej, pogłębionej rozmowie mówić o Dodzie? Wyobrażasz sobie, że mógłbyś pominąć jej temat? Czy poświęcanie uwagi Dodzie nie jest tak naprawdę karmieniem Pudelków i innych tabloidowych zwierzaków?

Nergal: Stwierdziliśmy, że ominięcie tematu Doroty będzie dopiero podejrzane. Wiedzieliśmy, że to będzie punkt newralgiczny dla wielu ludzi, niestety. Jak mogę nie wspomnieć o sytuacji, która tak naprawdę była bardzo ważna w moim życiu? Bez sensu. Poza tym, to też byłby brak szacunku.

A może wcale nie? Może większym przejawem szacunku z Twojej strony byłoby przemilczenie tematu niż mówienie, że owszem, Dorota siedziała godzinami przy Twoim łóżku, gdy chorowałeś, ale zamiast poświęcać Ci czas, cytuję, „szukała w sieci nowych butów na galę”?

Nergal: Uważam, że gdybym wyciągnął tę cegłę, to cały mur by runął...

Piotr Weltrowski: Tak, jak mówiliśmy wcześniej – albo robimy coś szczerego, albo w ogóle.

Nergal: Dokładnie.

Piotr Weltrowski: Mogliśmy kastrować tę rozmowę na zasadzie – „wiesz co, o tym paleniu kościołów to może za ostre będzie?”. Nie, róbmy to, dajemy to, bo taki byłeś, taki jesteś.

Nergal: Wiesz, biorąc pod uwagę to w jakim społeczeństwie żyjemy, zaczęliśmy się zastanawiać, czy jakiś psychopata znów nie będzie nas po sądach ganiać i oskarżać o jakieś spalone świątynie. Bo pewnie niejedna poszła z dymem. Ale nie. Żadnego ugładzania, żadnej dyplomacji. Szczerze do bólu. Jeżeli nawet to było dość naiwne i prymitywne w swojej formie na początku, to opiszmy to tak, jak było. I tak samo jest z chorobą i z Dorotą – to jeden z najważniejszych rozdziałów mojego życia i tej książki, więc jak mogłem pominąć osobę, która była wtedy ze mną?

Czyli pominięcie Doroty byłoby nieuczciwe?

Nergal: To po prostu byłoby bez sensu.

A jak się odnosisz do ostrej reakcji Dody na to, co o niej mówisz w książce?

Nergal:Komentuje książkę, której - jak sama twierdzi - nie przeczytała. Nie widzę tu sensu. Sorry. Wczoraj ktoś mnie pyta, jakaś laska, nie podając tytułu, że „słuchaj, jest taka książka, która się sprzedaje w milionach egzemplarzy, to jest takie soft porno”.

„50 twarzy** Greya”, romansidło sado-maso.

Nergal:Tak. No i ja mówię tej lasce: „Przecież ja to przeczytałem”. Wziąłem to czytadło do samolotu. Byłem zażenowany tym gównem, ale mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że jest to absolutny, kurwa, gniot. Samo czytanie tego jest żenujące. Ale czytałem i czekałem na puentę, której nie było przez 500 stron. Nie doczekałem się. Tam nic nie ma. To jest katastrofa, intelektualny upadek. Ale do czego zmierzam... Przeczytałem i wyraziłem swoją opinię. Gdybym nie przeczytał, to bym milczał. To oczywiste.

Czyli uważasz, że gdyby przeczytała całość, to zmieniłaby zdanie?

Nergal:Prawdopodobnie czegokolwiek bym nie zrobił czy nie napisał, i tak byłoby źle.

Związek z Dodą, wyjazd do Warszawki, jurorowanie w „The Voice of Poland”, czyli, chcąc nie chcąc, wszedłeś jednak w ten celebrycki świat. Z drugiej strony, cały czas się od tego w książce dystansujesz się i mówisz, że nie jesteś celebrytą. Czy to nie jest tak, jak z hipsterami? Żaden hipster ci nie powie, że jest hipsterem, a co drugi celebryta dzisiaj zarzeka się, że nie jest celebrytą.

Nergal: Ja mówię, że jestem celebrystą.

Piotr Weltrowski: Satabrytą.

Czym to się różni?

Nergal: To jest skrzyżowanie celebryty z satanistą.

(img|341365|center)

W książce mówisz wprost, że lubisz siać zamęt.

Nergal: Wczoraj rozmawiałem z Jolantą Kwaśniewską i półżartem mówię jej: „Wie Pani co, chyba muszę iść do psychologa”. „Czemu Adamie?”. „Bo strasznie mnie podnieca, jak widzę, że coś takiego się dzieje, taki ferment, jak ludzie zaczynają panikować, bać się tych skrajności”. Zacząłem się nad tym zastanawiać, że się tym tak ekscytuję i czy to nie jest jakaś forma dewiacji.

Piotr Weltrowski: To się nazywa intelektualna piromania.

Nergal: I czy nie powinienem skonsultować tego z psychoterapeutą? Ktoś się mnie ostatnio pytał: „Zrobiłbyś to jeszcze raz, gdybyś wiedział, jaka jest reakcja?”. Mówię teraz o wszystkich moich akcjach z przeszłości. Ja zadaję odwrotne pytanie: „Gdyby reakcja była inna, to czy w ogóle bym się za to zabrał?”. Odpowiedź jest oczywista. Nie.

Czyli Nergal jest jak Edith Piaf i mówi: „Niczego nie żałuję!”?

Nergal: Przed chwilą czytałem felietony Nowickiego, gdzie on mówi o swoich byłych partnerkach. Widziałem dużo zbieżności między jego myśleniem, myśleniem faceta, którego bardzo szanuję i który ma doświadczenie dziesięciokrotnie większe niż ja, ale czytam o jego doświadczeniach z kobietami, czytam to i się śmieję sam do siebie. Nowicki tam pisze: „Jak można w ogóle źle mówić o swoich byłych partnerach. To jest jak negowanie samego siebie. To jest negowanie własnej przeszłości. Tego, kim jesteśmy. Tego co nas stworzyło”. To są dokładnie moje słowa. Strasznie mi się to spodobało, bo lubię odnajdywać siebie w czynach, w słowach, działaniach innych ludzi.

Ale mogłeś swoją książką wszystkich uspokoić. Mogłeś powiedzieć: „Słuchajcie, głupio zrobiłem, mogłem nie drzeć Biblii i tak naprawdę nigdy nie spaliłbym żadnego kościoła, przepraszam, że wkurwiłem moich kumpli, katolików” itd.

Nergal: Spokój jest przereklamowany.

Piotr Weltrowski: Wracamy do punktu wyjścia. Albo to jest szczere, albo tego nie ma.

Nergal: * *Zdaję sobie sprawę, że niektóre rzeczy, które padają z moich ust, nigdy, broń Boże…

Czyli jednak „Boże!”?

Nergal:**(śmiech) Jednak „Boże”. W każdym razie, zdaję sobie sprawę, że to, co mówię i robię, często nie jest wcale przełomowe czy oryginalne. Ale, jak się bardzo często okazuje, ludzie są w jakimś letargu i pewne rzeczy trzeba im powiedzieć wprost. Chodzi mi o to, że bardzo często musimy powiedzieć na głos także, wydawać by się mogło, oczywiste rzeczy. Żeby były, żeby zaistniały. Żeby nam się wyświetliły właściwie pod kopułą.

Czy to Twoje sianie zamętu ma jakieś podstawy? Z ateistycznych? Satanistycznych? Z jakich pozycji „siejesz zamęt”? Czy coś za tym w ogóle stoi?

Nergal: Gdyby nic za tym nie stało, to by świadczyło o mnie, że jestem po prostu głupkiem, pustakiem. To jest tak, jak z chuliganami na meczach. Nie interesuje ich mecz ani nie identyfikują się z drużyną, tylko identyfikują się z grupą, która ma wpierdol spuścić drugiej grupie. Nie, ze mną tak nie jest. Nie interesuje mnie chorągiewka, interesuje mnie treść. Mam nadzieję, że z tej książki, tak samo jak z naszych płyt, z naszej muzyki, płynie konkretna treść, która jest wartościowa dla ludzi, która ma sens.

Piotr Weltrowski: Wiele razy próbowaliśmy wydobyć z Adama odpowiedź na pytanie, kim tak naprawdę jest...

I nie chciał? Nie dał się złapać w Wasze sidła?

Piotr Weltrowski:**Nie chciał, ciągle uciekał.

Nergal: No, nie dałem. „50 twarzy Nergala” normalnie (śmiech).

(img|341371|center)

Ja myślę, że nawet te fragmenty o seksie, które są w Waszej książce, są ostrzejsze od „50 twarzy Greya”, tego konserwatywnego porno.

Nergal: Przyznaj się. Stanął Ci parę razy, jak to czytałeś?

To zbyt intymne pytanie.

Nergal:**Ale obiecaj, że tego nie wytniesz...

Dobra, zostanie, masz jak w banku. Ale wracając do poważniejszych tematów. Mówisz w książce – i dzisiaj też o tym mówiliśmy - o szacunku do znajomych katolików, do księdza Bonieckiego. Ja również, podobnie jak Ty, mam do księży stosunek bardzo…

Nergal: (śmiech) Analny.

…krytyczny.

Nergal:**To też powinno zostać, nie wyrzucaj tego.

OK, też zostanie. W każdym razie mówisz o szacunku do Bonieckiego, do osób o innych poglądach, z przeciwnych światów. Czy Twoja tolerancja dotyczy także Ryszarda Nowaka, który najpierw pozwał Cię za porwanie Pisma Świętego, a teraz Ciebie i zespół pozywa jeszcze za grupowy gwałt na Waszej fance, który to gwałt rzekomo sam opisujesz w książce? Umiałbyś spotkać się z nimi na jakiejś publicznej dyskusji i rozmawiać z nim?

Piotr Weltrowski:**Przepraszam, że się wtrącę, ale to obraża trochę moje poczucie przyzwoitości, żeby w ogóle w tym samym akapicie zestawiać księdza Bonieckiego z Nowakiem.

Nergal:**Wiesz co, nie prowokuj mnie do komentarzy na temat takiego… Bo mogą polecieć epitety, za które znowu będę się musiał bujać po sądach.

Jedną z życiowych pasji Nowaka jest chyba mierzenie się z Nergalem na sali sądowej, prawda?

Nergal: A moim celem jest ukrócenie jego pasożytniczej działalności. Każde drzewo ma swoją hubę. I w każdym zdrowym ekosystemie dba się o drzewo, żeby grzyb go nie zjadł. Zobaczymy jak jest w naszym systemie, jak sobie z tym poradzi nasze sądownictwo.

Ostatnie oskarżenie Nowaka to już jednak naprawdę gruba sprawa – oskarżenie o gwałt.

Nergal:**Będzie proces, ale z mojej strony. O pomówienie.

Piotr Weltrowski: To może my Ci zadamy pytanie. Czy jako osoba, która przeczytała książkę, czytałeś tam gdzieś o jakimś gwałcie?

W książce jest scena grupowego seksu z fanką Behemotha.

Nergal: Grupowego seksu, któremu towarzyszył alkohol. Z tego, co wiem, ani spożywanie alkoholu nie jest jeszcze w Polsce karalne, ani seks grupowy.

To była jedna opisana po prostu? Mogło być więcej, czytałoby się jeszcze lepiej.

Nergal: No tak, i to jeszcze ta jedna scena jest stosunkowo grzeczna. Z naciskiem na „stosunkowo”. Polecam, jest wiele książek na rynku. Punktów odniesienia w świecie rock’and’rollowym też jest wiele. I tak naprawdę my dopiero raczkujemy.

To kogo to tak naprawdę oburza? To, o czym opowiadacie w „Spowiedzi heretyka”?

Nergal: Hipokrytów. (po chwili) O, Rod Stewart, to był ruchacz! (śmiech)

Zastanawiam się jeszcze, czy „Spowiedź heretyka” jest książką dla fanów Nergala i Behemothu, czy raczej dla fanów „medialnego Nergala”, Nergala znanego z jurorowania w „The Voice of Poland”, ze związku z Dodą, z obecności na warszawskich salonach? Pytam o to dlatego, że Behemoth jest zespołem znanym i cenionym na świecie od lat, ale ten obszerny wywiad-rzeka wyszedł jednak dopiero teraz. I najprawdopodobniej wcześniej nikt w Polsce nawet nie chciałby go Wam wydać?

Nergal: Jestem o tym przekonany.**My się adaptujemy do tego świata. Jesteśmy elastyczni. Moje życie poszło w takim, a nie innym kierunku. Troszkę chciałem – troszkę nie chciałem. Stało się. Wyciągam z tego wnioski. Korzystam – jeśli chcę. Jeśli chcę, to naginam tę rzeczywistość do swoich potrzeb. Jeżeli nie, to spierdalam. Póki co - naginam i mam nadzieję, że ją zmieniam. Choć trochę.

(img|341357|left)

W książce dosłownie jednym zdaniem wspominasz o napoju energetycznym Demon, który reklamowałeś, a który część środowisk konserwatywnych i katolickich zaczęła następnie bojkotować. Co więcej, zaczęli ludzi namawiać do bojkotu nie tylko Demona, ale też innych produktów producenta, między innymi soków dla dzieci Pysio.

Nergal: Powiedzmy sobie szczerze: Pysio to na wskroś satanistyczna nazwa. Gdybym miał dziecko, to nigdy w ustach nie miałoby Pysia.

Nie dałbyś dziecku Pysia do pysia.



Nergal: (śmiech) Nigdy. To po pierwsze. A po drugie - bardzo prosta konkluzja. To pokazuje, że środowiska prawicowe działają wbrew dekalogowi, wbrew temu, co na co dzień głoszą z ambon i czego wysłuchują w kościołach. Napój Demon niesie pomoc. Napój Demon, podobnie jak nasza książka, ratuje życie ludzi. Wiem – brzmi to, kurwa, bardzo górnolotnie i bardzo patetycznie. Ale takie są fakty. Tu chodzi o DKMS, o akademię medyczną. Czyli, krótko mówiąc, piłują gałąź, na której siedzą.

I jeszcze, na zakończenie, pytanie do Piotra Weltrowskiego o prace nad tą książką – jak się rozmawiało z Adamem? Jakim był rozmówcą? Czy była to droga przez mękę? Jak to wyglądało od kuchni?

Piotr Weltrowski: Rozmawiamy ze sobą od blisko 20 lat. Spotkaliśmy się kiedyś przy sklepie z płytami, zaczęliśmy gadać i tak do teraz nam zostało. W pewnym momencie po prostu włączyłem dyktafon i wyszło, jak wyszło (śmiech). Jak sam widzisz, to rozmówca idealny dla dziennikarza: mówi dużo, a jak go sprowokować, to mówi jeszcze więcej. Te rozmowy przeprowadzane do książki były bardzo różne, czasem dowcipne i pełne śmiechu, a czasem poważne, ze sporym ciężarem gatunkowych. Nie ma dziś z nami Krzyśka Azarewicza, ale to także dzięki niemu książka wygląda, jak wygląda, cała nasza trójka na to zapracowała.

Nergal: To jeszcze my mamy na koniec pytanie do ciebie, zróbmy takie małe audiotele. Które trzy rozdziały książki podobały się Ci najbardziej?

Na pewno rozdział o chorobie, podobał mi się też ostry, krytyczny rozdział o dziennikarzach i tabloidyzacji mediów.

Piotr Weltrowski: I o tych Tajkach i ich erotycznych masażach, tak widzę po Tobie.

Nergal: Słyszałem, że już kupiłeś bilet do Tajlandii. (śmiech) A poza tym musimy jeszcze poinformować na koniec czytelników tej rozmowy, że w Warszawie powstał nowy butik, w którym można kupić pościel, w której ja i Czesław Mozil razem sypiamy (śmiech).

Rozmawiał: Grzegorz Wysocki, WP.PL.

d2ovzra
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ovzra