Trwa ładowanie...
23-11-2010 11:33

Życzenie

ŻyczenieŹródło: Inne
d3384el
d3384el

Po­wo­lut­ku otwo­rzy­ła oczy, po­zwa­la­jąc wzro­ko­wi po­wę­dro­wać na pod­ło­gę, gdzie le­ża­ła nie­wy­raź­nie za­ry­so­wa­na ster­ta ciem­nej ma­te­rii.

Su­kien­ka.

Oli­via gło­śno stęk­nę­ła, wy­da­rze­nia mi­nio­nej no­cy po­wró­ci­ły z si­łą fa­li przy­bo­ju. Nie dość, że zro­bi­ła z sie­bie kom­plet­ną kre­tyn­kę, wkła­da­jąc suk­nię ba­lo­wą na im­pre­zę w to­gach i na­pa­stu­jąc So­re­na pod drzwia­mi ła­zien­ki, to jesz­cze i te­raz drę­czy­ły ją ha­lu­cy­na­cje? Flu­ore­scen­cyj­ny mo­tyl?

– Czy ja tra­cę zmy­sły? – szep­nę­ła na głos.

d3384el

W za­sa­dzie tak, ale to żad­na no­wość. Gdzieś z bli­ska do­biegł czy­sty, drwią­cy głos.

Oli­via krę­ci­ła gło­wą na wszyst­kie stro­ny, spo­glą­da­jąc za sie­bie na ma­syw­ne wez­gło­wie łóż­ka, po­tem na de­li­kat­nie po­ru­sza­ją­ce się za­sło­ny.

– Ha­lo? – za­wo­ła­ła ci­chut­ko w mrok, czu­jąc się idio­tycz­nie.

Ci­sza.

– Fan­ta­stycz­nie – wy­mam­ro­ta­ła. – Jak­by te­go by­ło ma­ło, to jesz­cze sły­szę gło­sy.

d3384el

Och, uspo­kój się – na­igra­wał się roz­ba­wio­ny głos. Mo­że i je­steś wa­riat­ką, ale nie masz schi­zo­fre­nii.

Oli­vii ser­ce sko­czy­ło do gar­dła, lą­du­jąc gdzieś w oko­li­cach grdy­ki. Od­rzu­ci­ła koł­drę i po­śpiesz­nie po­de­szła na pal­cach do drzwi, otwie­ra­jąc je i wy­cią­ga­jąc szy­ję, by ro­zej­rzeć się po ko­ry­ta­rzu. Był pu­sty i ci­chy. Za­drża­ła i ob­ję­ła dłoń­mi łok­cie, za­my­ka­jąc się na po­wrót w po­ko­ju.

Ni­ko­go.

d3384el

Zmarsz­czy­ła nos i po­czu­ła ja­kieś ła­sko­ta­nie. Co to za za­pach?

Wą­ska struż­ka pa­pie­ro­so­we­go dy­mu wi­ła się za jej ple­ca­mi. Spu­ści­ła wzrok i śle­dzi­ła kłę­bią­cą się smuż­kę aż do nie­wiel­kich krzy­wych drzwi w głę­bi po­ko­ju. By­ły lek­ko uchy­lo­ne, ze środ­ka wy­le­wał się na pod­ło­gę snop chłod­ne­go nie­bie­skie­go świa­tła.

Oli­via po­ło­ży­ła dłoń na gał­ce, wzię­ła głę­bo­ki od­dech dla przy­wró­ce­nia we­wnętrz­nej rów­no­wa­gi, po czym po­cią­gnę­ła ku so­bie drzwi i zaj­rza­ła do środ­ka. Na pa­ra­pe­cie okien­nym sie­dzia­ła wy­god­nie, pa­ląc pa­pie­ro­sa, jej sio­stra, pod­świe­tlo­na wid­mo­wą po­świa­tą księ­ży­ca w peł­ni.

d3384el

– Vio­let? – szep­nę­ła w mrok Oli­via, prze­stę­pu­jąc próg i po­wo­li idąc przez po­kój. Mia­ła wra­że­nie, że szy­bu­je, że jej sto­py uno­szą się kil­ka ca­li nad nie­rów­ny­mi de­ska­mi pod­ło­gi. Wy­da­wa­ło się jej, że resz­ta świa­ta zni­kła, wi­dzia­ła tyl­ko sio­strę, jej pie­go­wa­tą twarz o mlecz­nej ce­rze. Pięk­ną sio­strę cze­ka­ją­cą na nią w głę­bi po­ko­ju…

– Już za­po­mnia­łaś mo­je­go imie­nia? – ro­ze­śmia­ła się Vio­let, ze­sko­czy­ła z pa­ra­pe­tu i za­pra­sza­ją­cym ge­stem sze­ro­ko roz­po­star­ła ra­mio­na.

Oli­via sta­ła jak za­mu­ro­wa­na po­środ­ku po­ko­ju, ra­mio­na, cięż­kie jak ce­gły, zwie­si­ła wzdłuż tu­ło­wia.

d3384el

Bliź­niacz­ka zro­bi­ła ko­lej­ny krok na­przód i po­ma­cha­ła rę­ką przed nie­ru­cho­mą twa­rzą sio­stry.

– Ha­lo? – pro­wo­ko­wa­ła. Jej ja­sno­nie­bie­skie oczy błysz­cza­ły, gdy de­li­kat­nie po­trzą­sa­ła łok­cia­mi sio­stry. – Czy moż­na pro­sić o przy­tu­le­nie?

Oli­via prze­łknę­ła gul­kę, któ­ra dła­wi­ła ją w gar­dle.

– Co… ale… − ją­ka­ła. – Ja… ja nie ro­zu­miem.

Vio­let sap­nę­ła ze znie­cier­pli­wie­niem i po­trzą­snę­ła łok­cia­mi Oli­vii, przy­cią­ga­jąc sio­strę do sie­bie.

d3384el

– To pro­ste, O – za­żar­to­wa­ła, moc­no ją obej­mu­jąc. – Ja przy­tu­lam cie­bie. Ty przy­tu­lasz mnie. Te­raz ro­zu­miesz?

Oczy Oli­vii pło­nę­ły, po­czu­ła jak po­wo­li roz­ta­pia się w ra­mio­nach sio­stry, za­nu­rza­jąc twarz w ka­ska­dzie jej pięk­nych, swo­bod­nie roz­pusz­czo­nych pu­kli.

Sól mor­ska i szam­pon z tru­ska­wek oraz ki­wi.

– To ty? – wy­szep­ta­ła. – To na­praw­dę ty?

– Kie­dy spraw­dza­łam ostat­nim ra­zem, by­ły­śmy tyl­ko my dwie – za­śmia­ła się Vio­let, od­su­wa­jąc od sie­bie sio­strę i roz­dzie­la­jąc splą­ta­ne pa­sma ich iden­tycz­nych cy­na­mo­no­wych lo­ków.

– Ale jak… − za­czę­ła, krę­cąc gło­wą. – Prze­cież ty…

Vio­let za­cią­gnę­ła się pa­pie­ro­sem dłu­go, z upodo­ba­niem, po czym strzep­nę­ła po­piół za okno.

– Prze­cież ty nie pa­lisz – stwier­dzi­ła. – To zna­czy ni­gdy nie…

– Jed­na z do­dat­ko­wych ko­rzy­ści – dziew­czy­na uśmiech­nę­ła się, wy­ma­chu­jąc przed twa­rzą ja­rzą­cym się nie­dopałkiem. – Pa­pie­ro­sy cię nie za­bi­ją, sko­ro i tak już nie ży­jesz.

d3384el
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3384el